Tort wręczał Weronice Mróz (z prawej) jej wnuk, Stanisław Mróz. Obok kuzynka pani Weroniki, 85-letnia Helena Baran.
"100 lat to za mało, 150 a nawet 200 by się zdało" - śpiewali Weronice Mróz w Szymanowie koło Lipska uczestnicy jej uroczystości urodzinowej. Najstarsza mieszkanka regionu jest w zadziwiająco dobrej formie. Dlaczego?
Szymanów to mała miejscowość niedaleko Lipska. Na końcu wsi, w leśnym zagajniku stoją letniskowe zabudowania. Napis na bramie głosi "Mrozowisko".
- "Mrozowisko" od nazwiska Mróz. Nasza rodzina pochodzi z tych okolic, jednak potem wszyscy porozjeżdżali się w różne miejsca kraju - mówi Danuta Młyńska - Mazur, która przyjechała do Szymanowa na wakacje z Rzeszowa. - Zagospodarowaliśmy to miejsce głównie po to, byśmy mieli się gdzie spotykać. A urodziny babci są zawsze najlepszą ku temu okazją.
"Babcia", czyli Weronika Mróz siedzi obok pani Danuty. Przed chwilą zjadła na obiad kotleta schabowego z ziemniakami i mizerią, wcześniej chciała porządkować ogródek, na co jednak nie zgodziła się rodzina. Gdy się na nią patrzy trudno uwierzyć, że 26 lipca skończyła 107 lat. Świadczą o tym jednak zapisy w dowodach, świadczy całe życie.
NAJMŁODSZA Z RODZEŃSTWA
Urodziła się w 1903 roku w Nowinkach, które oddalone są od Szymanowa o kilka kilometrów. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo, mieli sześcioro dzieci. Pani Weronika była najmłodsza z rodzeństwa. Ojciec zmarł, gdy była jeszcze mała. Trud wyżywienia i wychowania rodziny spoczął na matce.
Pani Weronika niechętnie wspomina tamte lata. Gdy opowiada o nich, w oczach pojawiają się łzy: - Żyliśmy w strasznej biedzie. Mama ciężko pracowała, chodziła też po prośbie do innych …
Ona sama nie tylko pomagała matce w prowadzeniu gospodarstwa, ale najmowała się też do pracy u sąsiadów. Z rodzinnego domu wyprowadziła się w 1923 roku, po wyjściu za mąż Jana Mroza z Szymanowa. Zajmowali się uprawą roli, ale pani Weronika była też krawcową, szydełkowała i robiła na drutach. Z tych zajęć jest do tej pory pamiętana we wsi.
MIESZKA W BIAŁYMSTOKU
Mąż pani Weroniki zmarł w 1964 roku. Samotnie mieszkała do 1972 roku, kiedy to przeprowadziła się do Radomia do syna. Teraz syn już nie żyje, a ona od 1981 roku mieszka w Białymstoku u wnuczki Elżbiety Młyńskiej.
- Zawsze łączyło nas coś szczególnego - uważa pani Elżbieta - Choć mam na imię Elżbieta, to wszyscy nazywają mnie Malina. To imię wymyśliła babcia tłumacząc, że gdy przychodziłam na świat miałam różowe policzki. I dopiero niedawno dowiedziałam się, że babcia osobiście przyjmowała mnie na świat, bo mój tata w tym czasie pojechał po akuszerkę…
WAKACJE NA "MROZOWISKU"
Pani Weronika rzadko opuszcza Białystok, jednak w wakacje stara się wracać w rodzinne strony. - 100 urodziny Babci świętowaliśmy w Radomiu - opowiada Danuta Młyńska - Mazur. - Był tort, gratulacje, życzenia, a potem artykuł w gazecie. Teraz staramy się świętować wspólnie jej każde kolejne urodziny.
Na 107 urodziny do Szymanowa przyjechała praktycznie cała rodzina z: Radomia, Rzeszowa, Białegostoku, Lublina i innych miejscowości, również z Francji i… afrykańskiego Konga w osobie Matondo Munzadi.
- Matondo osobiście sprowadziłam do Polski, tu studiował, ożenił się. Babcia uznała go za swojego wnuka - mówi Elżbietay Młyńska.
Urodzinowe uroczystości rozpoczęła msza w kaplicy, potem było przyjęcie w "Mrozowisku" dla najbliższych. Wieczorem świętował już cały Szymanów.
TANIEC I ŚPIEW
Muzyczną oprawę zapewnił znany na Powiślu kapelmistrz Zdzisław Kwapiński, którego babcia była siostrą pani Weroniki.
- Specjalnie na tę uroczystość przyjechałem wraz z członkami mojego zespołu. Mieliśmy na sobie ludowe stroje, graliśmy znane utwory. Również urodzinowe piosenki z życzeniami, pilnie uważając, by nie życzyć 100 lat, a dużo więcej - opowiada pan Zdzisław.
TAŃCZYŁA Z WNUKIEM
Pani Weronika nie tylko słuchała, ale nawet śpiewała wraz z innymi i… tańczyła, w czym pomagał jej wnuczek Stanisław Mróz.
- Babcią jest osobą pogodną, lubi żartować, bacznie obserwuje to, co ją otacza. I często tę rzeczywistość dowcipnie komentuje - twierdzi Danuta Młyńska - Mazur.
Dla niej i dla innych członków rodziny pani Weronika jest kimś, kto ich jednoczy i przypomina o łączących ich więzach. Nawet wtedy, gdy ktoś mieszka daleko od Polski
- Mamy nadzieję, że nasze spotkania z Babcią będą trwały jeszcze długie lata - dodaje Danuta Młyńska - Mazur.
Jaką receptę na zadziwiającą sprawność w tak długim życiu przekazała nam pani Weronika Mróz? - sprawdź to w piątkowym wydaniu papierowym "Echa Dnia" - do kupienia w każdym kiosku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?