Była to już trzecia blokada tej samej drogi, w tym samym miejscu w sprawie karetki pogotowia. Tym razem liczba uczestników protestu była nieco mniejsza niż podczas wcześniejszych blokad, ale skutki na drodze dla przejeżdżających kierowców wcale nie mniejsze.
Protest polegał na chodzeniu z transparentami po przejściu dla pieszych, w tą i z powrotem. Policjanci zastrzegli, że po kilku minutach takiego marszu będzie puszczany ruch samochodów, tak aby nie stwarzać sytuacji konfliktowych pomiędzy pieszymi , a kierowcami, a jednocześnie protestujący mieli satysfakcję, że ich wystąpienie zostało zauważone. Mimo tego, że mieszkańcy Jedlni - Letnisko niezbyt długo przebywali na pasach piątkowy ruch samochodów okazał się na tyle duży, że już przy pierwszym przemarszu utworzył się ponad kilometrowy korek samochodów. W proteście wzięli udział ludzie w różnym w wieku, ale w przeważającej większości ludzie starsi.
Walczymy do skutku
- Mamy trochę pecha, bo naszym protestom raz towarzyszyła burza, a teraz upal. Ale tym bardziej widać jak ta sprawa jest dla nas mieszkańców gminy ważna - powiedziała Marzena Wiosna - Michałek, organizatorka protestu, a jednocześnie pracująca w Jedlni - Letnisko lekarka i radna powiatowa. Zapowiedziała, że mieszkańcy chcą protestować długo. - Aż osiągniemy nasz cel. Może zmienimy formę protestu, mamy pomysły, zbieramy podpisy, ale na razie nie chcę zdradzać co to będzie - zapowiada doktor Marzena Wiosna - Michałek. Dodała, że w sprawie karetki pogotowia zebrano 2,5 tysiąca podpisów i komitet protestacyjny chce w przyszłym tygodniu spotkać się z wojewodą mazowieckim.
Blisko od tragedii
Ambulans przebazowano z Jedlni - Letniska do Gozdu 1 lipca, a już niewiele brakowało, aby służby medyczne odnotowały pierwszy tragiczny skutek takiej decyzji.
- Mieliśmy już sytuację wręcz poglądową do sytuacji, w której znaleźliśmy się. W ubiegłą sobotę upadła starsza osoba. Był potężny krwotok z urazu głowy. Udzieliliśmy pierwszej pomocy, ale to było zbyt mało. Dopiero po 35 minutach przyjechała karetka z Pionek. W przypadku większego krwotoku byłby poważny problem - opowiada Marzena Wiosna - Michałek. Dodaje, że taka sytuacja świadczy o lukach w systemie, bo na miejscu powinna pojawić się karetka z Radomia, a nie z Pionek. - Ale widocznie wszystkie ambulanse w Radomiu były zajęte - mówi Marzena Wiosna - Michałek. Stwierdziła, że nie doszło do tragedii dlatego, że na miejscu był lekarz i sprawie do udzielenia pomocy włączyli się przechodnie.
A co na to władze, które „przeniosły” karetkę?
- Nikt z nami nie rozmawiał, jeśli chodzi o władze. Po moim i starosty radomskiego piśmie otrzymaliśmy tylko jedną odpowiedź od pani dyrektor od spraw lecznictwa przy wojewodzie. Nie było w tym piśmie żadnej odpowiedzi na nasze problemy. To była odpowiedź wymijająca. Nikt z nami nie szukał kontaktu - mówi Marzena Wiosna - Michałek.
Zobacz także: Protest w sprawie karetki w Jedlni-Letnisko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?