MACIEJ KOZŁOWSKI
- To był dobry i wyrozumiały człowiek - wspomina swojego pracodawcę i najbliższego sąsiada Aleksander Kowalski, który zajmował się końmi aktora.
MACIEJ KOZŁOWSKI
Aktor telewizyjny teatralny i filmowy. Urodził się 8 września 1957 roku w Kargowej, zmarł 11 maja 2010 roku w warszawskim szpitalu. Zmagał się z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Mieszkał w Zgierzu, gdzie ukończył szkołę średnią. Ostatnie kilka lat mieszkał w Gąsawach Plebańskich w koło Szydłowca. W 1984 roku został absolwentem wydziału aktorskiego Państwowej Wyższej Szkole Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Był aktorem teatrów: Nowego w Poznaniu (1983-88), Studio w Warszawie (1988-91), Zespołu J. Wiśniewskiego (1991-93) a od 1998 roku członkiem zespołu Teatru Narodowego w Warszawie. Już w czasie studiów wystąpił w serialu "Królowa Bona" (1980) Janusza Majewskiego. W 1990 roku zagrał w filmie "Ucieczka z kina Wolność" Wojciecha Marczewskiego. Występował też w obrazach Pasikowskiego - "Kroll" (1991) i "Psy" (1992). Pojawił się również w zrealizowanych przez Jerzego Hoffmana adaptacjach polskich powieści "Ogniem i mieczem" (1999) i "Starej baśni" (2003). Grał w serialach "Samo życie" (2002-2006), "Czwarta władza" (2004) i "Oficer" (2004-2005). W 2005 roku został uhonorowany Srebrnym Krzyżem Zasługi.
W swoim domu w Gąsawach Plebańskich koło Szydłowca spędzał każdą wolną chwilę w towarzystwie zwierząt. - Normalny, życzliwy człowiek - wspominają aktora Macieja Kozłowskiego sąsiedzi.
Aktor zmarł we wtorek 11 maja w wieku 53 lat. Dla jego wielbicieli to wielka strata. Wielu uwielbiało go jako aktora. Pogrążeni w smutku są również jego sąsiedzi, którzy widzieli w nim przede wszystkim człowieka.
- Bo on w ogóle nie gwiazdował - mówi Dariusz Napora, sąsiad i pracownik Macieja Kozłowskiego. - Jakby go ktoś nie znał, w życiu by nie powiedział, że to znany aktor. Taki był ludzki.
ZA KLIMATEM I CISZĄ
Wieść niesie, że aktor przeniósł się w okolice Szydłowca, bo znajomi zachwalali mu te tereny.
- Ponoć klimat go tu sprowadził, chciał mieć zdrowe i czyste powietrze z dala od miejskiego zgiełku - mówią sąsiedzi zmarłego aktora. - A tu u nas tego nie brakuje.
Niepozorny drewniany dom aktora znajduje się przy jednej z dróg odchodzących od głównej drogi w Gąsawach Plebańskich. Dookoła mnóstwo zieleni i cisza. Kilkadziesiąt metrów przed domem pasą się ukochane konie Macieja Kozłowskiego: klacze Gobi i Wenecja.
- Często jeździł konno po okolicznych lasach - wspomina Cezary Kłys, bliski sąsiad zmarłego aktora. - Kochał konie i psy, często się go widywało jak wychodzi na spacer z całą swoją piątka psów, czasem i mój się do nich dołączał na spacery.
Maciej Kozłowski mieszkał w Gąsawach Plebańskich z żoną Agnieszką Kowalską, krakowską malarką. Przeprowadził się tu cztery lata temu. Jak mówią sąsiedzi, spędzał tu każdą swoją wolną chwilę.
- Nie zawsze go widywaliśmy, bo często wyjeżdżał grać - wspomina Dariusz Napora. - Ale jak już był, to od razu było go widać, lubił obcować z przyrodą i spacerować.
DOBRY SĄSIAD
Sąsiedzi bardzo ciepło wspominają Macieja Kozłowskiego i nie mogą przeboleć straty.
- Jak się przeprowadził to wszyscy za nim latali, żeby dał autograf - mówi z uśmiechem Dariusz Podpora. - Później się uspokoiło i zaczęliśmy traktować go jak zwykłego sąsiada.
- A on zawsze zatrzymał się, porozmawiał z każdym. Luks Maciej był, taki miły i charakterny - wtrąca Cezary Kłys.
Niedaleko domu tuż przy miejscu gdzie pasą się konie aktora spotykamy Aleksandra Kowalskiego, który je doglądał.
- Kochał te konie, w zeszłym roku to one nawet jakiś medal zdobyły - mówi patrząc przed siebie. - To był dobry i wyrozumiały facet, zawsze się zatrzymał, porozmawiał, taki normalny. Szkoda człowieka.
Aktor nie stronił od pracy fizycznej. - Nieraz widzieliśmy go z siekierą czy z łopatą, wszystko robił wokół domu. Żaden tam gwiazdor - dodaje jego pracownik.
Ostatni raz mieszkańcy widzieli swojego sąsiada około miesiąca temu.
- Podupadł na zdrowiu, już w ubiegłym roku widać było, że zmaga się z jakąś chorobą - mówią. - Tak zachwalał to nasze czyste powietrze, szkoda, że mu nie pomogło.
- Maciej Kozłowski często przyjeżdżał do domu na weekendy, to był super facet - mówi Dariusz Napora, jego pracownik. - Jakby go ktoś nie znał, to by nawet nie pomyślał, że jest aktorem.
Ukochane konie: Gobi i Wenecja. Z nimi zmarły aktor spędzał każdą wolną chwilę.
- Często go widywaliśmy, z sąsiadem zawsze pogadał - wspomina aktora Cezary Kłys i jego matka Józefa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?