Beata Nowak, rzecznik prasowy radomskiego sanepidu:
W piwnicy jest straszna wilgoć.
(fot. Szymon Wykrota)
Beata Nowak, rzecznik prasowy radomskiego sanepidu:
- Lokatorzy powinni napisać do nas skargę. Czas na jej rozpatrzenie to dwa tygodnie. Wtedy razem ze strażnikami miejskimi przeprowadzamy kontrolę. W zaleceniach pokontrolnych możemy nakazać zarządcy kamienicy przeprowadzenie deratyzacji w określonym terminie. Potem przeprowadzamy powtórną kontrolę i sprawdzamy, czy problem został rozwiązany.
- Boimy się o dzieciaki, bo szczury wyłażą z zalanych piwnic, biegają nawet po dachach - mówią mieszkańcy. - Właściciele twierdzą, że żadnych szczurów tu nie ma, bo ich nie widzieli.
Grażyna Grzesiak mieszka z mężem i dziećmi w kącie podwórka, na parterze. Wąskie mieszkanie z jednym oknem sprawia, że drzwi wyjściowe latem zostawia otwarte, by chociaż trochę pozbyć się wilgoci z lokalu.
W tym samym podwórku mieszka jej córka, pani Ania, która często przychodzi z dzieciakami do mamy.
DRZWI Z KOCEM
- Ale teraz nie siedzimy już przed drzwiami. Nie, odkąd z piwnicy, obok domu, wybiegł ogromny szczur - opowiada pani Grażyna. - Od razu uszczelniłam drzwi od piwnicy kocem. Z resztą, i tak nie korzystamy z niej, odkąd stoi tam woda - mówi pani Grzesiak i uchyla metalowe drzwi od pomieszczenia.
Z piwnicy czuć stęchliznę. Podłoga jest pokryta szlamem.
- Sami widzicie, nie można z niej korzystać. Jeszcze gorzej jest z kotłownią po drugiej stronie podwórka, tam woda stoi na podłodze. Ostatnio sąsiadka pośliznęła się w swojej piwnicy i upadła. Niedługo trzeba będzie kupić opał na zimę, ale gdzie go składować? Chyba nie tu, ze szczurami? - rozkłada ręce.
BIEGAJĄ PO DACHACH
Szczury to zmora wszystkich mieszkańców. - Biegają już nawet po dachach… Ludzie pozakładali w oknach metalowe siatki, żeby nie pchały się do mieszkań - opowiada Anna Białas, córka pani Grzesiak.
- Gdyby w piwnicach nie było takiej wilgoci, może by się nie lęgły. Ale jak ma być sucho, jak w studzience ciągle stoi woda? - pokazuje kobieta. - Administracja się nami nie interesuje. Była tu niedawno straż miejska, ale nic się nie zmieniło. Czy mamy czekać, aż szczur pogryzie dziecko?
NAJPIERW STUDZIENKA
Anna Malarska, która administruje budynkiem, przyznaje, że problemem jest awaria studzienki.
- Jeszcze w tym tygodniu przyjdzie hydraulik, który się tym zajmie. Ale w późniejszym terminie mamy zamiar wykopać nową studzienkę, żeby to się nie powtórzyło - mówi Anna Malarska. - Słyszałam też o szczurach. Wyłożymy trutkę, żeby pozbyć się gryzoni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?