MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec szkoły w Mirowie Nowym. Rodzice zabrali dzieci

/Sok/
Sami mieszkańcy Mirowa Nowego zdecydują, co da się zrobić w budynku dawnej szkoły podstawowej.
Sami mieszkańcy Mirowa Nowego zdecydują, co da się zrobić w budynku dawnej szkoły podstawowej. Antoni Sokołowski
Nie ma już nieformalnej szkoły podstawowej, jaka od kilku miesięcy działała w Mirowie Nowym w powiecie szydłowieckim. Rodzice ośmiorga dzieci zabrali swoje pociechy do dużej, gminnej szkoły w Mirowie Starym. Reszta uczniów przepisała swoje dzieci do Krogulczy, do gminy Orońsko.

Od 1 września, czyli od początku roku szkolnego, trwał gorący spór o działanie szkoły w Mirowie Nowym. Formalnie tej szkoły nie było: ani na liście Kuratorium Oświaty, ani w gminie Mirów. Jednak rodzice działający w Stowarzyszeniu Rozwoju Wsi Mirów Nowy i Okolic uważali, że szkoła jest. Sami ją powołali, ale jednak ci sami rodzice przyznawali, że nie dopełnili formalności, by podstawówkę oficjalnie zarejestrować. Do tej pory tego nie zrobili.

- Od poniedziałku 13 stycznia ośmioro uczniów z klas 0 - 3 z Mirowa Nowego przeszło do Publicznej Szkoły Podstawowej w Mirowie Starym. Cieszy to nas, bo w tej szkole uczniowie mają doskonałe warunki do nauki, a dojazd do szkoły zapewniamy naszym gminnym autobusem. Dojazd trwa parę minut, bo odległość od wsi do naszej szkoły jest od 2,5 do 3 kilometrów - mówi Albert Bobrowski, pełniący obowiązki wójta Mirowa.

Jan Ulewiński, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej przyznaje, że dzieci z Mirowa Nowego zostały dobrze przyjęte przez rówieśników.

- Nauczyciele sprawdzili wiedzę przybyłych uczniów, dzieci nie mają zaległości. Jednak na koniec semestru oceny nie będą jeszcze im wystawiane. Jako szkoła mamy obowiązek wystawić oceny klasyfikacyjne wszystkim uczniom dopiero na koniec roku - dodaje dyrektor Ulewiński.

Jak się dowiedzieliśmy, ośmioro nowych uczniów ucieszyło się z nauki w nowych klasach.

- Najbardziej ucieszyła ich nauka w nowoczesnej pracowni komputerowej. O takiej pracowni w Mirowie Nowym nie mogli nawet marzyć - dodają nauczyciele.

Ponadto w szkole jest stołówka, świetlica, hala sportowa i pełna opieka pedagogiczna. Tego wszystkiego też nie było w nieformalnej podstawówce.

DOJEŻDŻAJĄ SZMAT DROGI

Pozostałe 11 uczniów, z klas 0 - 3 jest dowożonych prywatnym samochodem do Krogulczy, do niepublicznej szkoły podstawowej.

- W jedną stronę jest to dojazd 18 kilometrów, a w obie - 36. Nie wiem, jak można godzić się na tak odległy dojazd, gdy do naszej szkoły w Mirowie młodsze dzieci mają osobny gimbus i jazda trwa o wiele krócej - dodaje wójt Alberski.

Przypomnijmy, że we wrześniu rodzice z Mirowa Nowego twierdzili, że ten krótki dojazd do obwodowej szkoły będzie katastrofą.

- Co będzie zimą, gdy będą 20 stopniowe mrozy - wyliczali wówczas rodzice. Tym razem ten odległy wyjazd, aż na teren gminy Orońsko już im tak nie przeszkadza.

Jak się dowiedzieliśmy, już za kilka dni kolejny uczeń będzie przepisany z Krogulczy do Mirowa. Rodzice ucznia już formalnie zgłosili to w Mirowie Starym. Tym samym dowożonych do Krogulczy będzie już tylko dzieciątka maluchów.

MOŻE REMIZA?

Nie wiadomo jeszcze, co będzie z opuszczonym już budynkiem byłej szkoły w Mirowie Nowym. Formalnie budynek ten należy do wspólnoty wiejskiej.

- Chcemy zorganizować spotkanie wiejskie, by sami mieszkańcy zdecydowali, co można tam urządzić. Nie ukrywam, że dobrym rozwiązaniem byłoby utworzenie wiejskiej świetlicy, połączonej z remizą strażacką - dodaje wójt Alberski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie