![Z piłką Mikołaj Skórnicki.](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/21/2d/5603f47760b9f_o,size,445x270,q,71,h,a4a7e6.jpg)
Z piłką Mikołaj Skórnicki.
(fot. Piotr Mazur)
MKS Mława - MG MZKS Kozienice 1:1 (1:1),
![Bramkarz Robert Stawiarski (z prawej), należał do najlepszych graczy w naszym zespole w tym meczu.](https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/e3/e2/5603f4786048e_o,size,445x270,q,71,h,2f14d9.jpg)
Bramkarz Robert Stawiarski (z prawej), należał do najlepszych graczy w naszym zespole w tym meczu.
(fot. Piotr Mazur)
0:1 Edward Czaplarski 26 min, 1:1 Jarosław Szmyt 35.
Kozienice: Stawiarski 8 - Zajączkowski 7, Procki 7, Gogacz 7 - Sokół 7 (85 Strąg nie sklas.), Misztal 7, Czaplarski 9, Skórnicki 7, Kocyk 6 (70 Ogonek nie sklas.), Kołodziejczyk 6 (65 Sawa 1) - Seremak 7.
Mława: Romanowski - Rogoziński, Osiecki, Klepczarek, Król - Brzozowski (57 Nowotka), Karpiński (76 Grabowski), Szmyt, Mikłowski - Rogalski, Walczak (61 Lubasiński).
Żółte kartki: Zajączkowski (Kozienice), Brzozowski (Mława).
Sędziował: Szymon Kujawski z Łodzi. Widzów: 400.
Podopieczni trenera Ryszarda Kupisa, piłkarze Kozienic, zagrali dla siebie i dla Radomiaka Radom. Odebrali dwa cenne punkty najgroźniejszemu rywalowi radomian w walce o awans do II ligi. W krótkim czasie Kozienice i Mława spotkały się z sobą dwukrotnie. W Pucharze Polski na szczeblu okręgu mazowieckiego MG MZKS na własnym stadionie łatwo i pewnie zwyciężył MKS 3:1. W sobotę, po momentami bardzo dobrym pojedynku, kozieniczanie zremisowali 1:1.
Bez Bilke
Po najciekawszego meczu 23 kolejki, obydwa zespoły przystąpiły prawie w najmocniejszym składach, choć do końca nie był pewny występ w naszym zespole, kapitana Jacka Prockiego, który po środowym pojedynku pucharowym narzekał na bóle pleców. Nie zagrał kontuzjowany Jakub Bilke, którego zastąpił Edward Czaplarski. Jeden z najniższych graczy w tym meczu zagrał bardzo dobrze i był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem tego widowiska. Mały wielki człowiek. Tak trzeba podsumować grę Czaplarskiego. Kozieniczanie zagrali tylko z jednym wysuniętym napastnikiem - Grzegorzem Seremakiem.
Pudła Walczaka
Jerzy Masztaler, trener mławian, posłał do boju, wszystkich najlepszych graczy z wyjątkiem Tomasza Leszczyńskiego, który musiał mecz oglądać z trybun za nadmiar żółtych kartek. Największe zagrożenie gospodarzy było ze strony najlepszego strzelca Mariusza Walczaka (14 goli na koncie) i Macieja Rogalskiego. Ponadto Jerzy Maszteler sięgnął po Andrzeja Karpińskiego, który do tej pory siedział na ławce rezerwowych. W 13 min kozieniczanie mogą mówić o sporym szczęściu. Rogalski ograł Pawła Zajączkowskiego, wbiegł z piłką w pole karne i podał do Walczaka, który stał pięć metrów od naszej bramki. Ale fantastyczną paradą popisał się Robert Stawiarski, który obronił strzał napastnika MKS. Kilka chwil później arbiter z Łodzi podarował prezent gospodarzom. Na 12 m podyktował rzut pośredni za rzekomy faul (zbyt wysoko podniesiona noga) Dariusza Misztala na Rafale Brzozowskim. Strzał Walczaka trafił jednak w mur.
Show Czaplarskiego
Po okresie przewagi Mławy coraz śmielej na boisku zaczęli sobie poczynać kozieniczanie. W 26 Edward Czaplarski ośmieszył Karpińskiego, odbierając graczowi MKS futbolówkę w środku boiska. Szybko pobiegł z nią na bramkę, mijając po drodze dwóch zawodników gospodarzy i strzałem lewą nogą w długi róg pokonał Roberta Romanowskiego.
Stawiarski bez szans
Lider z Mławy dość szybko jednak wyrównał. W 35 Jarosław Szmyt zdecydował się na strzał z 25 m. Robert Stawiarski nie miał żadnych szans, mimo że końcami palców jeszcze dotknął futbolówkę, ale ta wpadła do siatki. Ale dosłownie za kilkanaście sekund mogło być 2:1 dla MG MZKS. Szybka kontra Czaplarskiego, który idealnie dograł do Grzegorza Seremaka na tzw. krótki róg, i piłka po uderzeniu naszego napastnika musnęła poprzeczkę. Sporo strachu robili kozieniczanie gospodarzom po stałych fragmentach gry. Szczególnie, kiedy na polu karnym zjawiał się wysoki Mikołaj Skórnicki i Jacek Gogacz.
Nerwy Masztalera
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, zaczęła się od ataków MKS. W 56 bardzo zakotłowało się w naszym polu karnym. Krzysztof Osiecki dalekim podaniem uruchomił Rogalskiego, który z kolei zagrał głową do Walczaka. Gracz mławian, będąc sam przez naszym golkiperem, trafił w niego. Nie wytrzymał w tym momencie Jerzy Maszteler, szkoleniowiec gospodarzy, który za kilka chwil zmienił swojego asa atutowego. Odetchnęli także i nasi piłkarze, bo na boisku nie było już najlepszego strzelca. Ale drużyna Mławy dążyła do zmiany rezultatu i tym samym do zwycięstwa. Podopieczni trenera Kupisa grali jednak bardzo mądrze w obronie i w środkowej strefie boiska rozbijali ataki lidera. Sami szybko wyprowadzali kontry, po jednej z takich akcji, Mariusz Sawa, a kilka minut później Sylwester Sokół mógł wpisać się na listę strzelców.
Karny dla gości?
W 80 nasi piłkarze domagali się rzutu karnego za faul na Mariuszu Sawie, ale arbiter chyba przestraszył się, że może to być decydujący moment meczu i trzy punkty pojadą do Kozienic. "Jedenastki" nie podyktował...
Dramatyczna końcówka
Sporo emocji było w samej końcówce i w doliczonym czasie gry. Najpierw w 89 Maciej Grabowski silnie strzelił na bramkę Stawiarskiego, ale w ostatniej chwili piłkę, prawie z linii bramkowej wybił Jacek Procki. W 94 sędzia podyktował rzut wolny z 17 m. Do futbolówki podszedł najbardziej doświadczony gracz w szeregach MKS, 34-letni Szmyt, ale ku rozpaczy miejscowych kibiców posłał ją minimalnie nad poprzeczką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?