Widok martwego łosia zdziwił miedzy innymi pana Jarosława i jego syna Oskara.
Niemiła niespodzianka czekała w niedzielę po południu na spacerujących ulicą Strycharską w Radomiu. Po godzinie 16 na chodniku przy ulicy leżała martwa samica łosia. - Szukaliśmy go kilka dni - mówią strażnicy.
Na zwierzę natknął się pracownik jednej z pobliskich firm. - Przybiegło kilka osób, nie zdążyliśmy nawet zadzwonić na straż miejską, kiedy podjechało trzech mężczyzn i załadowało łosia na lawetę - opowiada pan Marian, właściciel firmy przy Strycharskiej. - Wygląda na to, że chciał przeskoczyć przez ogrodzenie i upadł na głowę.
Piotr Stępień, rzecznik straży miejskiej poinformował nas, że było zgłoszenie, że w okolicach ulicy Kieleckiej błąka się łoś. - Było kilka telefonów w tej sprawie - mówi rzecznik. - Ale kiedy jechaliśmy na miejsce, łosia już nie było. W końcu w niedzielę ktoś zadzwonił, że widział go na Strycharskiej i kiedy pojechaliśmy, zwierzę leżało martwe na chodniku.
Strażnicy zawiadomili firmę Almax, z którą miasto ma umowę na odbiór martwych zwierząt. - Łoś prawdopodobnie uderzył głową o ogrodzenie i złamał kark - mówi rzecznik. - Na pewno nie został potrącony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?