Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mija trzynasta rocznica katastrofy smoleńskiej. Wspominamy ofiary tragedii pochodzące z regionu radomskiego

Janusz Petz
Janusz Petz
Pogrzeb Andrzeja Michalaka w kwietniu 2010 roku.
Pogrzeb Andrzeja Michalaka w kwietniu 2010 roku. Łukasz Wójcik/archiwum Echa Dnia
Tablica pamiątkowa w Zwoleniu poświęcona Markowi Janeczkowi, artefakty w muzeum w Nowym Mieście nad Pilicą związane z Andrzejem Michalakiem i coroczna obecność wojska przy grobie Artura Ziętka. Wciąż żywa jest pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej związanych z regionem radomskim, wciąż nie zabliźniły się rany.

Mija trzynasta rocznica katastrofy smoleńskiej. Wspominamy ofiary tragedii pochodzące z regionu radomskiego

Katastrofa Tu-154 w Smoleńsku miała miejsce w sobotę, 10 kwietnia 2010 o godzinie 8:41 Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni i wiele innych osób. Wśród zmarłych było wielu przedstawicieli regionu radomskiego.

Zobacz więcej:

Andrzej Michalak z Nowego Miasta Nad Pilicą

Andrzej Michalak miał 37 lat, gdy doszło do katastrofy. Urodził się i wychował w Nowym Mieście nad Pilicą. Był zatrudniony w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Chorąży w samolocie Tu 154M pełnił funkcję technika obsługi pokładowej. Żonaty, w chwili katastrofy jego syn miał 1,5 roku. Odznaczony Brązowym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju. Pośmiertnie awansowany na stopień starszego chorążego. Po szkole podstawowej w Nowym Mieście, uczył się w Technikum Mechanicznym w Rawie Mazowieckiej, a potem w Szkole Chorążych Personelu Technicznego Lotnictwa w Oleśnicy, którą ukończył w 1998 roku. Dwa lata później został absolwentem Wyższej Szkoły Handlu i Finansów Międzynarodowych. W 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego służył 14 lat. Latał rządowymi maszynami. Oprócz lotnictwa pasją Andrzeja Michalaka była motoryzacja, szczególnie samochody. Pochowany został na cmentarzu wojskowym na Powązkach.

- Była idea budowy w Nowym Mieście nad Pilicą pomnika poświęconego ofiarom katastrofy smoleńskiej, w tym upamiętniającą postać Andrzeja Michalaka, ale nie było – delikatnie mówiąc - „zielonego światła” ze strony jego żony Małgorzaty. Pomysł upadł – mówi Tomasz Pietrucha, przewodniczący Rady Miejskiej w Nowym Mieście nad Pilicą. Rodzice Andrzeja Michalaka już nie żyją. W Nowym Mieście nad Pilicą mieszka jednak jego teść i brat. Rodzina Andrzeja Michalaka do dziś bez entuzjazmu przygląda się kolejnym burzom medialnym dotyczącym strasznej katastrofy sprzed 13 lat. Korzystając z pośrednictwa Tomasza Pietruchy prosimy o rozmowę. Spotyka nas odmowa. W Nowym Mieście nad Pilicą nie ma więc tablicy pamiątkowej poświęconej zmarłemu chorążemu – członkowi załogi tragicznego lotu. Jest jednak pomnik – samolot Lim-2 – poświęcony zmarłym pilotom. Przypomina wszystkim o lotnikach, którzy pełnili służbę w mieście i ponieśli śmierć w katastrofach lotniczych. Lotnisko w Nowym Mieście odżyło nie dawno po latach niebytu w związku z działalnością prowadzoną na nim przez Akademickie Centrum Szkolenia Lotniczego.

W miejscowym muzeum są pamiątki po Andrzeju Michalaku. Wśród eksponatów są dwa mundury inżyniera pokładowego Andrzeja Michalaka. - Jesteśmy tak trochę więcej niż izba pamięci, a trochę mniej niż muzeum, więc nasze eksponaty mogą zobaczyć zwiedzający w zależności od wystawy. Obecnie mundury Andrzeja Michalaka nie są na wystawie. Dostaliśmy je od przewodniczącego Rady Miejskiej, który otrzymał je z kolei od żony Andrzeja Michalaka. To mundury galowe, prosto z szafy, mamy też ziemię z miejsca katastrofy. Dostaliśmy też z Muzeum Wojska Polskiego skrzyneczkę z koszulą Andrzeja Michalaka, którą miał na sobie w czasie katastrofy. Nie wiemy jeszcze jak, kiedy i w jakiej formie będziemy prezentowali na wystawie lub wystawach te artefakty – mówi Krzysztof Witlib.

Artur Ziętek z Radomia

Artur Ziętek w chwili katastrofy miał 32 lata. Pochodził z Radomia. Był starszym pilotem w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Był w załodze samolotu Tu 154M, pełnił funkcję nawigatora. Żonaty, dwie córki, które w dniu katastrofy miały 4 lata i półtora roku. Odznaczony Brązowym Medalem Za Zasługi Dla Obronności Kraju. Pośmiertnie awansowany ze stopnia porucznika na kapitana. Artur Ziętek urodził się w Radomiu. Mieszkał z rodzicami i siostrą na Ustroniu. Od dzieciństwa kochał samoloty. Już będąc w przedszkolu składał i sklejał modele samolotów, czołgów, pojazdów wojskowych. Uczył się w szkole podstawowej numer 2. Miał bardzo dobre stopnie. Postanowił, że będzie lotnikiem. Po podstawówce poszedł do Liceum Lotniczego w Dęblinie, tego przedsionka do lotniczej odznaki - "gapy". W 2001 roku ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie. Studiował na kierunku pilot śmigłowca i pilot samolotu odrzutowego. Po studiach wrócił do radomskiej jednostki. Latał na samolotach "Orlik". Z Radomia trafił do 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, był starszym pilotem, pełnił funkcję nawigatora.

Zobacz więcej:

Miał dwa pogrzeby. Pierwszy odbył się nieco później niż innych ofiar katastrofy, mówiono, że z powodu dużych trudności z identyfikacją zwłok. Było to 24 kwietnia 2010 roku. Drugi pogrzeb, również w asyście wojskowej odbył się w czerwcu 2017 roku. W 2016 roku prokuratorzy z Prokuratury Krajowej zarządzili przeprowadzenie ekshumacji ciał 83 ofiar katastrofy. Na jaw wyszły makabryczne historie. Stwierdzono wówczas między innymi zamianę ciał Mariusza Handzlika, podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta i Piotra Nurowskiego, byłego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Szczątki kapitana Artura Ziętka poddano badaniom. Nie wiadomo jakie były ich wyniki. Przyjęto zasadę, że bez zgody rodziny nie ujawniano wyników badań, ani ewentualnych nieprawidłowości, do których mogło dojść podczas składania w Moskwie szczątków zwłok do trumien. Ekshumacje wzbudziły ogromne emocje wśród członków rodzin zmarłych osób. Wielu z nich zdecydowanie sprzeciwiało się otwieraniu grobów.

Z wypowiedzi ojca Artura Ziętka podczas rozmowy z nami – jeszcze przed ekshumacją szczątków syna - wynikało, że popiera decyzję Prokuratury Krajowej. - Rozmawiałem już w tej sprawie w prokuraturze, ale teraz jestem na wypoczynku w Kołobrzegu, pierwszy raz po 2,5 roku i nie chcę się wypowiadać na ten temat. W ogóle nie rozmawiałem jeszcze na ten temat z żoną. To dla nas wciąż trudne – mówił Mieczysław Ziętek. Pytaliśmy go, czy popiera decyzję Prokuratury Krajowej w sprawie ekshumacji ofiar katastrofy? Z jego wypowiedzi wynikało, że jest zwolennikiem ekshumacji. - Minęło już sześciu lat wałkowania czegoś, co było do niczego niepotrzebne. To powinno być zrobione już dawno - mówił. O Arturze Ziętku pamiętają w 42 Bazie Lotnictwa Szkolnego. Co roku w rocznicę katastrofy smoleńskiej delegacja bazy oddaje hołd zmarłemu pilotowi i nawigatorowi odwiedzając grób Artura Ziętka.

Paweł Janeczek ze Zwolenia

Paweł Janeczek. Miał 37 lat, gdy zginął. Pochodził ze Zwolenia. Pracował w Biurze Ochrony Rządu, był osobistym ochroniarzem dwóch ostatnich prezydentów Polski. Mąż dziennikarki Joanny Racewicz. Gdy zginął pod Smoleńskiem jego syn miał dwa lata, dziś ma 15. Wychował się w Zwoleniu. Po podstawówce uczył się w Technikum Energetycznym w Radomiu. W Zwoleniu rozpoczął treningi w sekcji judo. Gdy trener Lech Falkiewicz w 1986 roku przechodził do pracy w Radomiaku, Paweł poszedł za nim. Po szkole średniej Paweł rozpoczął pracę w brygadzie antyterrorystycznej radomskiej policji. Potem przeszedł do Biura Ochrony Rządu w Warszawie. Musiał być dobry w swoim fachu, bo szybko awansował do roli ochroniarza najwyższych osobistości. Dbał o bezpieczeństwo między innymi papieża Jana Pawła II, prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego, pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Mówili na niego "Janosik". Paweł Janeczek został pochowany w Warszawie.

Zobacz więcej:

Nie udaje nam się skontaktować z członkami rodziny Pawła Janeczka, którzy mieszkają w Zwoleniu. Mieszkańcy pamiętają o swoim rodaku. W 2012 roku w Zwoleniu odsłonięta została tablica pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. Na uroczystościach była obecna wdowa po nim Joanna Racewicz, a także jego syn i rodzice. Z inicjatywą odsłonięcia tablicy wystąpił Społeczny Komitet Upamiętnienia Katastrofy Smoleńskiej, pomysł ten spotkał się z poparciem władz Zwolenia, samorządów powiatowego i gmin powiatu zwoleńskiego.

Tablica stała się jeszcze jednym elementem stojącego na Placu Kochanowskiego Pomnika Pamięci Narodowej poświęconego osobom pomordowanym przez Niemców w czasie II wojny światowej oraz zbrodni katyńskiej. Joanna Racewicz, obecnie związana zawodowo z Polsatem  wielokrotnie apelowała o uszanowanie pamięci swojego męża i możliwość prywatnego obchodzenia rocznic jego śmierci. Sama jednak zamieszcza w mediach społecznościowych poruszające wpisy, które świadczą o tym, że choć lata mijają, to ból po stracie wciąż trwa.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie