1 z 3
Następne
Na Narutowicza pieszych przybywa, a wysepki nie ma
- To przejście jest koszmarne a codziennie odprowadzam tędy córkę do przedszkola – mówiła Agnieszka Kałapska, którą spotkaliśmy na ulicy Narutowicza. – Zostałam już potrącona raz na tym feralnym przejściu na Limanowskiego i teraz się boję. Potrzebny jest tu azyl