Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nenad Studen nowym idolem

Włodzimierz ŁYŻWA

1:0 Raimondas Vileniskis 20 min, 2:0 Nenad Studen 78.

Radomiak: Gałczyński 7 - Sadzawicki 6, Branfiłow 8, Wachowicz 7 - Cieciura 5, Vileniskis 7, Rysiewski 6, Brzyski 8 - Terlecki 7 (88 Kacprzak nie klas.) - Bała 5 (77 Studen 5), Ząbecki 6 (83 Siciak nie klas.)

Świt: Misztal - Łowicki (67 Misiura), Reginis, Musuła - Pastuszka, Konopka, Jadczak, Bajera, Stachowiak - Kęska (34 Wrzesiński), Samczyk (57 Romański).

Żółte kartki: Ząbecki (Radomiak). Sędziował (bardzo słabo): Mariusz Rogalski z Katowic. Widzów: 5000.

- Do trzech razy sztuka. W poprzednim sezonie dwa razy przegraliśmy ze Świtem i ogromnie się cieszę, że w końcu ta zła passa skończyła się - tak tuż po końcowym gwizdku sędziego z Katowic powiedział Mieczysław Broniszewski, trener Radomiaka.

Do pojedynku ze Świtem radomianie przystąpili z jednym debiutantem - Klaudiuszem Ząbeckim, byłym napastnikiem Wisły Płock. Dlaczego trener Broniszewski zdecydował się postawić na tego gracza po zaledwie dwóch treningach? - Ząbecki jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Cały czas trenował z pierwszym zespołem Wisły. Był na zgrupowaniu. Widać to było w grze. Mimo że nie strzelił gola, debiut uważam za bardzo udany.

W 77 minucie na boisku pojawił się kolejny debiutant, również były gracz Wisły Płock - Bośniak Nenad Studen. I już po kilku sekundach stał się nowym idolem radomskich kibiców. Pierwszy raz dotknął piłkę na 40 metrze od bramki, huknął z całej siły i futbolówka wylądowała w bramce gości. Fantastyczny strzał. Cały stadion zaczął skandować nazwisko Studen. - Z tego gracza to dopiero będzie pożytek. Ma jeszcze spore zaległości w przygotowaniu do sezonu. Wchodząc na boisko, miał za zadanie wspomagać napastników. A jak się okazało, sam za nich wykonał robotę - dodał Broniszewski.

Tysiąc od sponsora

Po kilku minutach spotkania spiker ogłosił, że dla strzelca pierwszego gola dla Radomiaka firma "Omega Auto Gaz" przeznacza tysiąc złotych. Nasi piłkarze dość szybko ten cel zrealizowali. W 20 minucie Maciej Terlecki mocno strzelił na bramkę Rafała Misztala, który "wypluł" piłkę przed siebie i nadbiegający Raimondas Vileniskis skierował futbolówkę do bramki. Szał radości na trybunach, które prawie w całości zapełnili fantastycznie dopingujący kibice Radomiaka.

Po zdobyciu bramki, w grę radomian wkradł się mały chaos. Próbowali to wykorzystać goście, którzy byli bardzo groźni, szczególnie przy stałych fragmentach gry. W 40 minucie, po zagraniu z rzutu rożnego Macieja Pastuszki, z piłką minął się bramkarz Paweł Gałczyński. Futbolówka trafiła do Tomasza Reginisa. Ten mocno uderzył głową, ale na linii bramkowej bardzo dobrze ustawiony był Krzysztof Sadzawicki i wybił futbolówkę. W odpowiedzi gospodarze dwukrotnie, za sprawą zdecydowanie najlepszego na boisku Tomasza Brzyskiego, byli bliscy zdobycia bramki. Ale Misztal nie dał się pokonać.

Schodzący na przerwę do szatni piłkarze Radomiaka otrzymali duże brawa. - Nie jest źle, jeszcze przydałby się dobry napastnik, który wykorzysta sytuacje - mówili kibice.

Litwini i przybysz z Zimbabwe

- Będą i napastnicy - spokojnym głosem dodał Broniszewski. - Jeden to młody zawodnik z Zimbabwe, kolejni dwaj to Litwini - Aleksander Osipowicz i Igoris Morinas. Nie jest jeszcze zamknięta sprawa Jacka Ziarkowskiego z Odry Wodzisław. Chyba już na mecz z Górnikiem w Polkowicach któryś z tych graczy zostanie potwierdzony.

Druga połowa zaczęła się nieoczekiwanie od ataków gości. W 56 minucie, po zagraniu Waldemara Stachowiaka, piłkę głową uderzył Paweł Samczyk, ale Paweł Gałczyński popisał się fantastyczną paradą. Za kilka chwil mogło być 2:0. Jakub Cieciura zagrał do Terleckiego, który z siedmiu metrów trafił w Misztala. W odpowiedzi Pastuszka huknął z woleja z 25 m, ale Gałczyński znów był na posterunku.

Gdy nad stadionem zbierały się czarne chmury i burza wisiała w powietrzu, trener Broniszewski zdecydował się na zmianę. Nenad Studen rozwiał wszelkie wątpliwości, kto w tym meczu jest lepszy. - Nie wiem sam, co nam powiedzieć, ogromnie się cieszę. Dziękuję kibicom za wspaniałe przyjęcie - powiedział szczęśliwy Nenad po pojedynku.

Gol bardzo podłamał graczy z Nowego Dworu, którzy całkowicie oddali plac gry radomianom. W 88 minucie Łukasz Siciak ograł obrońców gości i strzelił w słupek.

- Cieszymy się z tego, co mamy - dodał Broniszewski.

Wygrana i styl gry bardzo ciesza, ale w klubie źle się dzieje jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne. Ofiarą fatalnej polityki padł prezes firmy "Mirax" Mirosław Hernik, który bardzo dużo pomaga "zielonym". "Mirax" zakupił dwa komplety strojów i w jednym z nich piłkarze mieli zagrać wczoraj ze Świtem. Spotkało się to z akceptacją zarządu klubu. Gdy w sobotę stroje pokazały się w klubie, zapadły inne decyzje. - W tych strojach nie możemy zagrać, bo jest na nich nazwa firmy "Mirax". To miejsce jest dla innego sponsora - powiedział "Echu Dnia" Janusz Oparcik, dyrektor RKS Radomiak Radom. - W tej sprawie konsultowano się także z wiceprezydentem Radomia Andrzejem Banasiewiczem. - Znam sprawę - odpowiedział wiceprezydent. Jest wiele innych firm, które wykładają znacznie większe pieniądze niż "Mirax", i nie ma ich na koszulkach.

Rozczarowany całą sytuacją jest prezes Hernik. - Stroje zabrałem z klubu, bo powiedziano mi, że piłkarze zagrają, jak zostanie zaklejona nazwa mojej firmy. Już nawet na kilku koszulkach zrobiono to.

Jeżeli ktoś pomaga i wykłada własne pieniądze, to i coś za to chce mieć. Pan Hernik został oszukany. Mnie osobiście i całemu zarządowi klubu jest ogromnie wstyd, że tak się stało - dodał wiceprezes Radomiaka Władysław Kramczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie