MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecka zbrodnia w Starym Ciepielowie i Rekówce. W rocznicę władze gminy Ciepielów pokazały wizualizację nowego pomnika

Stanisław Wróbel
Stanisław Wróbel
Tak ma wyglądać nowy pomnik
Tak ma wyglądać nowy pomnik UG Ciepielów
Poniedziałek 6 grudnia to rocznica zbrodni na rodzinach Kowalskich, Kosiorów, Obuchniewiczów, Skoczylasów, które zginęły za pomoc Żydom. Wójt gminy Ciepielów Artur Szewczyk złożył w imieniu wszystkich mieszkańców wieniec w hołdzie pomordowanym. Gmina zaprezentowała też wizualizację pomnika, który ma być zrealizowany w przyszłym roku w porozumieniu z Instytutem Pamięci Narodowej w hołdzie pomordowanym mieszkańcom naszej gminy.

Zbrodnia w Starym Ciepielowie i Rekówce

Zbrodnia w Starym Ciepielowie i Rekówce to masowy mord dokonany przez okupantów niemieckich 6 grudnia 1942, którego ofiarą padły polskie rodziny ze Starego Ciepielowa i Rekówki podejrzewane o udzielanie pomocy Żydom.

Zbrodnie te wspominał w 2009 roku na echodnia.eu jeden ze świadków tamtych zdarzeń Jan Sonsta - świadek bestialskich mordów

Zbrodnia w Starym Ciepielowie i Rekówce była elementem szerszej akcji represyjnej, której celem było zastraszenie miejscowej ludności i zniechęcenie jej do udzielania pomocy żydowskim uciekinierom. W obu wsiach z rąk niemieckich żandarmów zginęło 31 Polaków, przede wszystkim z rodzin Kowalskich, Kosiorów, Obuchiewiczów i Skoczylasów. Śmierć poniosło także dwóch ukrywanych Żydów. Była to na naszym terenie jedna z największych zbrodni popełnionych przez Niemców na Polakach, którzy udzielali pomocy Żydom.

Jak podaje Wikipedia: "Prawdopodobnie informacje na temat polskich rodzin z okolic Ciepielowa, które udzielały pomocy Żydom, Niemcy uzyskali od osób schwytanych w trakcie obławy. Nie można także wykluczyć możliwości donosu. W konsekwencji zapadła decyzja o przeprowadzeniu pokazowej akcji represyjnej, której celem miało być zastraszenie miejscowej ludności i zniechęcenie jej do udzielania jakiegokolwiek wsparcia uciekinierom. Główną rolę w tej operacji miał odegrać około trzydziestoosobowy pododdział I Batalionu Żandarmerii Zmotoryzowanej, który od listopada 1942 kwaterował w zabudowaniach folwarku w Górkach Ciepielowskich.

W tym czasie kilka rodzin ze Starego Ciepielowa i sąsiedniej Rekówki udzielało schronienia żydowskim uciekinierom. Udało się ustalić, że w pierwszej z tych wsi Piotr i Helena Obuchiewiczowie ukrywali między innymi właściciela zakładu czapniczego w Ciepielowie. Ich sąsiedzi Kosiorowie ukrywali w swym gospodarstwie dwóch żydowskich mężczyzn. Z kolei w Rekówce, we wspólnym domu rodzin Kosiorow i Skoczylasów, ukrywały się najpierw dwie Żydówki z Ciepielowa, a następnie czterech żydowskich mężczyzn. Polskie rodziny udzielały także innym Żydom jednorazowego schronienia i pomocy żywnościowej.

Około 4 grudnia w stojącym na uboczu gospodarstwie Jana Rusina ze Starego Ciepielowa pojawiła się żydowska kobieta, która poprosiła gospodarza, aby ostrzegł rodziny udzielające pomocy Żydom, że grozi im aresztowanie. Z zeznań świadków wynika ponadto, że na krótko przed niemiecką akcją ukrywający się w tej wsi Żydzi opuścili kwatery w polskich gospodarstwach i udali się do lasu lub do jednej z sąsiednich miejscowości. Owe środki ostrożności nie zapobiegły jednak tragedii.

Wczesnym rankiem 6 grudnia 1942 około dwudziestoosobowy niemiecki oddział przybył do Starego Ciepielowa. Żandarmi udali się najpierw do stojącego na uboczu domu Antoniego Sochaja, gdzie zażądali od gospodarza wskazania domów należących do Adama Kowalskiego i Piotra Obuchiewicza. Uzyskawszy żądane informacje, natychmiast otoczyli oba gospodarstwa, a także leżące kilkaset metrów dalej gospodarstwo Władysława Kosiora. W domu Kowalskich zastali gospodarza, jego żonę Bronisławę oraz pięcioro dzieci w wieku od 1 do 16 lat, w domu Obuchiewiczów – gospodarza, jego żonę Helenę oraz czworo dzieci w wieku od 7 miesięcy do 6 lat, w domu Kosiorów – gospodarza, jego żonę Karolinę oraz sześcioro dzieci w wieku do 6 do 18 lat. Schwytania uniknął tylko kilkunastoletni syn Kowalskich, Jan, który w tym czasie terminował krawiectwo u swojego krewnego.

Prawdopodobnie we wszystkich trzech gospodarstwach żandarmi przeprowadzili gruntowną rewizję. Nie wiadomo, jakie rezultaty przyniosła ona w zabudowaniach Kowalskich i Obuchiewiczów, pewne jest natomiast, że u Kosiorów schwytano dwóch żydowskich mężczyzn, a także znaleziono książki pisane w jidysz i języku hebrajskim. Zeznania niektórych świadków wskazywały, że obaj Żydzi pojawili się w obejściu Kosiorów dopiero po jego otoczeniu przez Niemców. Mogłoby to sugerować, że dobrowolnie oddali się w ręce żandarmów, licząc, że ocalą w ten sposób swoich opiekunów.

Przez kilka godzin Niemcy nie podejmowali żadnych działań, ograniczając się pilnowania zatrzymanych. Adamowi Kowalskiemu pozwolono nawet nakarmić bydło. Sytuacja uległa diametralnej zmianie wczesnym popołudniem. Około godziny 13 małżeństwo Kosiorów wraz z dziećmi i schwytanymi Żydami zostało wyprowadzone z domu i pognane do stodoły. Następnie żandarmi rozstrzelali wszystkich zatrzymanych, a budynek podpalili. Jeden z synów Kosiora, prawdopodobnie tylko lekko ranny, zdołał wydostać się ze stodoły, a następnie wyminął niemiecki kordon i zaczął uciekać przez pole. Dysponujący samochodem żandarmi szybko go jednak schwytali, po czym wrzucili do płonącego budynku.

Po zamordowaniu Kosiorów żandarmi dołączyli do swoich kolegów strzegących gospodarstw Kowalskich i Obuchiewiczów. Na miejsce kolejnej egzekucji wybrano dom tych ostatnich, gdyż leżał on nieco na uboczu, przez co jego podpalenie nie groziło rozprzestrzenieniem się pożaru na sąsiednie gospodarstwa. Żandarmi zapędzili Kowalskich i ich dzieci do domu Obuchiewiczów, a następnie rozstrzelali obie rodziny i podpalili budynek. Prawdopodobnie kilkoro rannych dzieci pozostawiono niedobite w budynku, aby spłonęły żywcem Wiadomo, że z płonącego domu wydostała się córka Kowalskich, Janina. Zdołała jednak przebiec tylko kilkanaście metrów, po czym została zastrzelona, a jej ciało wrzucono do ognia. Gdy płomienie zaczęły dogasać, żandarmi powrócili na swój posterunek w Górkach Ciepielowskich.

Jednocześnie z rozpoczęciem akcji w Starym Ciepielowie do sąsiedniej Rekówki przybył około dziesięcioosobowy oddział żandarmerii. Niemcy udali się do sołtysa, którego zmusili, aby wskazał im gospodarstwo zamieszkiwane przez dwie spokrewnione rodziny – Kosiorów i Skoczylasów. Udawszy się we wskazane miejsce, otoczyli zabudowania i zatrzymali wszystkie obecne w gospodarstwie osoby, Stanisława i Zofię Kosiorów wraz z czwórką ich dzieci w wieku od 2 do 10 lat, Marianę Kiścińską (teściową Piotra Skoczylasa), dwunastoletnią Leokadię Skoczylas (córkę Piotra), a także dziesięcioletnią Henrykę Kordulę – dziewczynkę z sąsiedztwa, która odwiedzała w tym czasie Leokadię Skoczylas. W trakcie rewizji żandarmi odnaleźli książki należące do żydowskich uciekinierów, którym pomagali Skoczylasowie.

W tym czasie poza gospodarstwem przebywali Piotr Skoczylas, jego dwóch dorosłych synów oraz czternastoletnia córka Bronisława. Dowódca postanowił wysłać za nimi w pościg kilku swoich podwładnych. Zanim jednak żandarmi zdołali wyruszyć na poszukiwania, wpadł w ich ręce Józef Skoczylas, który nieświadom rozgrywających się w rodzinnym domu wypadków wracał furmanką z miejscowej mleczarni. Po przesłuchaniu połączonym z biciem i grożeniem bronią Józef wraz z dwoma żandarmami został wysłany na poszukiwanie ojca. W jednym z gospodarstw przypadkowo napotkał swojego młodszego brata Jana, któremu Niemcy – nieświadomi z kim mają do czynienia – polecili wsiąść na wóz i pomóc w ewentualnym rozpoznaniu Piotra Skoczylasa. Bracia wraz z eskortą pojechali następnie do wsi Tymienica, gdzie przebywał senior rodu. Po dotarciu na miejsce Józef podjął udaną próbę ucieczki, w ręce żandarmów wpadł jednak jego ojciec.

W czasie gdy trwały poszukiwania do Rekówki przyjechało samochodem osobowym kilku żandarmów, którzy przekazali rozkaz natychmiastowego stracenia zatrzymanych. Dziewięcioro Polaków wyprowadzono z domu i pognano do stodoły. Ośmioletni Mieczysław Kosior podjął wówczas próbę ucieczki, został jednak zastrzelony. Pozostałe osoby wprowadzono do stodoły i rozstrzelano. W czasie egzekucji próbę ucieczki podjął jeden z małych synów Kosiorów, prawdopodobnie Jan, zdołał jednak przebiec tylko około 200 metrów, po czym dosięgły go niemieckie kule. Tomasz Kordula usiłował uratować swoją córkę, został jednak pobity i odpędzony przez jednego z żandarmów.

Jeszcze przed zakończeniem egzekucji do Rekówki powróciła fura z Piotrem i Janem Skoczylasami oraz ich niemiecką eskortą. Żandarmi, wciąż nieświadomi, kim jest młodszy z mężczyzn, odpędzili Jana, jego ojca zaprowadzili natomiast do stodoły i tam zastrzelili. Następnie gruntownie ograbili opustoszałe gospodarstwo, a stodołę wraz z ciałami ofiar podpalili.

6 grudnia 1942 żandarmi z posterunku w Górkach Ciepielowskich zamordowali w Starym Ciepielowie i Rekówce łącznie 33 osoby, w tym 31 Polaków i dwóch Żydów. W gronie ofiar znalazło się dwadzieścioro dzieci poniżej 18. roku życia. Najmłodsza ofiara masakry liczyła 7 miesięcy, najstarsza – około 70 lat.

Wieczorem 6 grudnia tłumacz z posterunku w Górkach Ciepielowskich przybył do sołtysa Mirowskiego ze Starego Ciepielowa i przekazał mu polecenie zorganizowania pochówku ofiar masakry. Rozkaz o tej samej treści otrzymał również sołtys Rekówki. Następnego dnia mieszkańcy obu wsi wydobyli ze zgliszcz szczątki zamordowanych i zgodnie z niemieckim poleceniem pogrzebali je w dołach wykopanych w pobliżu spacyfikowanych gospodarstw.

Kilkunastoletni Jan Kowalski, który jako jedyny ze swojej rodziny przeżył mord w Starym Ciepielowie, był przez długi czas zmuszony ukrywać się przed Niemcami.

Niemiecka akcja represyjna odbiła się szerokim echem w okolicy i przyczyniła się do znacznego ograniczenia pomocy udzielanej Żydom. W rezultacie zdecydowana większość Żydów ukrywających się w lasach wokół Ciepielowa nie zdołała przeżyć wojny. W samym Ciepielowie przetrwał jedynie Dawid Sankowicz, którego przez cały okres okupacji przechowywał w swej stodole polski szewc Stanisław Lewandowski.

Żaden ze sprawców mordu w Starym Ciepielowie i Rekówce nie został po wojnie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Po wojnie szczątki zamordowanych zostały ekshumowane i przeniesione do masowego grobu ofiar niemieckiego terroru, znajdującego się w Starym Ciepielowie przy drodze prowadzącej do Tymienicy.

Postanowieniem prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego z dnia 19 października 2009 małżeństwa Kowalskich, Kosiorów i Obuchiewiczów ze Starego Ciepielowa oraz małżeństwo Kosiorów z Rekówki zostały pośmiertnie odznaczone Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

W marcu 2012 roku Narodowy Bank Polski wprowadził do obiegu monety okolicznościowe upamiętniające trzy polskie rodziny zamordowane za pomoc Żydom – Kowalskich ze Starego Ciepielowa, Ulmów z Markowej oraz Baranków z Siedlisk".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie