MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O symbolach, które dzielą Polaków i świętach, które nas łączą

Marcin Genca

Dzień 13 grudnia kojarzy się z ciemną nocą i kolbami, które w drzwi łomocą. Chociaż miałem wówczas kilka lat, to pamiętam ten śnieg i mróz, czołgi na ulicach, czy żołnierzy z karabinami. Wiele z tego nie rozumiałem, choć czuło się, że nie jest to żadna manifestacja siły naszej ludowej armii. Wiedziałem tylko, że władza, milicja i wojsko to byli „oni ”, a cała reszta to „my”. O tym, że jest inna Polska przypominał znaczek „Solidarności” nadal wiszący u wujka w przedpokoju. Ojciec mojego kolegi z klasy był pierwszym sekretarzem partii, ale nasz sąsiad działał w opozycji. Dla ludzi z klatki w naszym bloku, ale również nas, dzieci, było jasne, że o różnych sprawach nikomu się nie mówi. Dla ludzi działających wówczas w opozycji wpadka groziła nie tylko więzieniem, ale i końcem pracy, czy normalnego życia. Obecna opozycja, organizująca dziś protest przeciw władzy PiS ryzykuje w zasadzie tylko słupkami w sondażach. Nawet jeśli protest jest słuszny, to data chyba jednak niezbyt dobra.

Na początek nieco historii. W połowie XIX wieku polityka trzech zaborców wobec Polski była podobna w jednym: tego narodu nie trzeba zbytnio dopieszczać, nie pozwalać na wiele, a przede wszystkim nie edukować. Prym wiedli w tym Prusacy i Rosjanie. W czasie ostatniej wojny politykę wobec Polski najlepiej wyrazili hitlerowcy: Polak ma być niewykwalifikowanym robotnikiem, aby mógł służyć za miskę strawy Niemcom. Sowieci dorzucili do tego również własną ideologię zdrady, kłamstwa i mordów. Efekty tego są widodzne po dziś dzień. Wielu rodaków jest tak głęboko podzielonych w sposobach postrzegania świata, że nie odróżnia dobra od zła. Są jak niepiśmienni chłopi, którym pan wmówił jak żyć i jak się zachowywać, aby nie dostać batów. Warto więc bliżej przyjrzeć się historii, gdyż ma ona ciekawą skłonność do powtarzania się. A może uda się jednak stworzyć niepodzieloną Polskę?

Zaczyna się przystrajanie domów na święta. Kiedyś ubierając choinkę, trzeba było bardzo uważać. Bo zamiast lampek przyczepiano świeczki i często przez nieuwagę zapaliła się choinka, a bywało, że i cała chałupa. I święta z głowy. Pamiętam za to, jak w czasach „smutnej Polski” trudno było dostać świąteczne lampki. Takie, co to się kolorowe żaróweczki wkręcało a te ciągle się przepalały. Gdy ktoś miał ciotkę za granicą, zakładał migające światełka z melodyjkami, kolędami - obiekt westchnień przeciętnego Kowalskiego. Teraz już migające świecidełka wrażenia na nikim nie robią. Już nawet minęła moda, kiedy to na styl amerykański właściciele niektórych domów oświetlali ich kontury. Teraz w modzie natura: choinka z lasu a nie z plastiku, ozdoby z kawałków korzeni, z siana, słomy. Ciekawe, czy do łask wrócą prawdziwe świeczki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie