Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Szczepan Praśkiewicz przez 40 dni walczył z koronawirusem w szpitalu w Rzymie. -Zwycięstwo przyszło przez Maryję - mówi [ZDJĘCIA]

Dorota Kułaga
Ojciec Szczepan Praśkiewicz w szpitalu w Rzymie spędził 40 dni. Opowiedział nam o tym, jak wygrał walkę z koronawirusem.
Ojciec Szczepan Praśkiewicz w szpitalu w Rzymie spędził 40 dni. Opowiedział nam o tym, jak wygrał walkę z koronawirusem. Fot. Archiwum prywatne
Pochodzący z Kielecczyzny ojciec Szczepan Praśkiewicz, który jest relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Watykanie, przeszedł koronawirusa. 40 dni spędził w szpitalu w Rzymie. Nasz znany i niezwykle ceniony duchowny opowiedział nam o walce z covid-19, o trudnych momentach w czasie choroby i o zwycięstwie, które przyszło przez Maryję.

-W niedzielę, 7 czerwca, Azienda Sanitaria Locale (ASL), odpowiednik polskiego sanepidu, skierowała do międzynarodowego kolegium naszego zakonu, tj. do „Teresianum”, gdzie mieszkam, karetkę pogotowia, gdyż trzech współbraci gorączkowało i czuło się źle. Stwierdzono u nich zarażenie wirusem Covid-19 - mówi nam ojciec Szczepan Praśkiewicz. - Poddano nas wszystkich testom i okazało się, że nosicielami koronawirusa jest nas dalszych dziewięciu z prawie stu zamieszkujących w kolegium. Pomimo przestrzegania zasad wskazanych przez ASL i władze państwowe, nie ustrzegliśmy się choroby. Do zarażonych, przeżywających chorobę bezobjawowo, należałem także ja.

- Niezwłocznie zadzwoniłem do księdza Bogusława Turka, podsekretarza Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, gdzie pracuję na co dzień i gdzie był jeszcze w piątek. Uczyniłem to nie tylko po to, by powiedzieć, że w poniedziałek nie przyjdę do pracy, ale także dlatego, by w Kongregacji podjęto stosowne kroki, sprawdzając, czy ktoś nie jest w niej zarażony. Dzięki Bogu, badanie serologiczne, jakiemu poddał się nawet prefekt Kongregacji, kardynał Angelo Becciu i cały jej personel, nie wykazało zarażenia u nikogo. Byłem spokojny, że nikogo nie zraziłem i miałem też świadomość, że sam nie zaraziłem się w Kongregacji. Święci i „przyszli” święci ustrzegli „swoje” dykasterium od choroby - dodaje.

W poniedziałek, 8 czerwca, wszyscy zarażeni z „Teresianum” trafiliśmy do szpitali: dwóch współbraci do Polikliniki Gemelli, pięciu – wśród których i ja – do szpitala chorób zakaźnych Lazzaro Spallanzani, pozostali do kliniki Umberto Primo. Zaczął się czas pustyni, prawdziwego odosobnienia, bez najmniejszego fizycznego kontaktu ze światem zewnętrznym. Lekarze i służba zdrowia, wchodząc do naszych izolatek, byli zawsze ubrani w kombinezony ochronne, poddając się dezynfekcji po każdym badaniu.
Nie mieliśmy możliwości celebrowania Eucharystii. I to stanowiło największą trudność w czasie hospitalizacji. Komunię świętą kapelan mógł przynieść nam 2 razy w tygodniu, pozostawiając Hostię w okienku, którą mogliśmy odebrać dopiero po jego odejściu, by nie mieć z nim fizycznego kontaktu, z obawy przed zarażeniem - relacjonuje.

- Ten trudny czas, trudny także dlatego, że do końca nie było wiadomo ile będzie on trwał (bo praktycznie na koronawirusa nie ma lekarstwa, tylko oczekiwanie, aż sam organizm go „znegatywizuje”, a pobyt w szpitalu służy temu, by być w izolacji i więcej nikogo nie zarazić), pomagała mi przetrwać przede wszystkim modlitwa i sporządzony sobie porządek dnia, którego pilnie przestrzegałem. Stawały mi przed oczy wspomnienia świętego Rafała Kalinowskiego, w których opisuje, jaki porządek dnia uczynił sobie w celi więziennej w Wilnie, czy bliższych nam w czasie kardynałów Franciszka Van Thuan z Sajgonu, który 13 lat był w komunistycznym więzieniu lub kardynała Georga Pella z Australii, niesłusznie skazanego za winy, których nie popełnił i w końcu uniewinnionego.
W tymże porządku dnia znalazły się recytacja całego oficjum brewiarzowego, tj. liturgii godzin w odpowiednich porach dnia; odmawianie codziennie wszystkich czterech części różańca świętego, spacerując wokół szpitalnego łóżka; koronka do Bożego Miłosierdzia (także spacerując); recytacja litanii loretańskiej już z nowymi, jakże wymownymi jej wezwaniami, zwłaszcza tym „Matko nadziei!”; odmawianie litanii do świętego Józefa; modlitwa medytacyjna i spontaniczne wezwania do świętego Rafała Kalinowskiego i błogosławionego Alfonsa Mazurka, a nadto Sług Bożych Polskiego Karmelu: matki Teresy Marchockiej i matki Teresy Kierocińskiej, biskupa Adolfa P. Szelążka, ojców Anzelma Gądka i Rudolfa Warzechy, Kunegundy Siwiec i Franciszka Powiertowskiego... Nie zbrakło w tymże porządku dnia dwukrotnej gimnastyki, m.in. z „przysiadami” i „pompkami” - dzieli się swoimi przeżyciami.

Dużo czasu ojciec Szczepan Praśkiewicz poświęcił na lekturę książki (po włosku) Papieskiej Komisji Biblijnej pt. „Kim jest człowiek”, wydanej niedawno przez Księgarnię Watykańską i jedynej zabranej przez niego do szpitala oprócz brewiarza.
- Otuchy dodawał fakt, że wiele osób, współbraci zakonnych i sióstr z Karmelu, a także z innych zgromadzeń zakonnych, przyjaciół i krewnych dawało mi znać, że jestem otoczony ich modlitwą. Przodowali w tym także przełożeni, tak z Karmelu jak i z Kongregacji. Telefony, sms-y, przesłania WhatsApp były niezliczone, także z rodzinnych stron. Dzwonił m.in. bp nominat Henryk Jagodziński, zapraszając na święcenia do Kielc, na które niestety, nie mogłem przybyć - mówi ojciec Szczepan. Dodajmy, że święcenia arcybiskupa księdza Henryka Jagodzińskiego odbyły się w ostatnią sobotę w Bazylice Katedralnej w Kielcach.

Nie brakowało chwil trudnych, zwłaszcza gdy inni współbracia opuszczali szpital zdrowi, a wyniki moich testów (w sumie zrobiono mi ich 17) były dwuznaczne („ambigui”) lub naprzemienne. Gdy pojawił się pierwszy wynik negatywny (czyli dobry) bo wskazujący na brak wirusa w organizmie, a było to 7 lipca, w pierwszy dniu nowenny przez uroczystością Matki Bożej Szkaplerznej, cieszyłem się nie tylko ja, ale i sam lekarz. Niestety, kolejne badanie („tampone”) przyniosło wynik pozytywny, tj. zły. Lekarzowi było przykro mi to powiedzieć. Użył słów: „Organizm ojca walczy! Wirus jest osłabiony, ale jeszcze panoszy się organizmie. Potrzeba jeszcze więcej silnej woli”.

- Całą nowennę trwałem z Maryją poddany Bożej woli. Szkaplerz noszę od pierwszej komunii świętej i czuję się zawsze w ramionach Matki Bożej, której poświęciła mnie moja Mama, gdy jeszcze byłem pod jej sercem. Wiele osób, m.in. mój bezpośredni przełożony, ojciec Albert Wach, a nadto ksiądz infułat Michał Jagosz z Rzymu i ksiądz Andrzej Scąber z Krakowa prorokowali mi w sms-ach, że na „odpust szkaplerzny wrócę do klasztoru”. I tak się stało. Wynik testu 15 lipca był dobry i potwierdził go wynik z dnia następnego, tj. 16 lipca – uroczystość szkaplerzną. A właśnie do wypisu potrzebne były te dwa wyniki jednakowe jeden po drugim. Do dziś widzę uradowaną twarz lekarza, który mnie poinformował: „Ojcze, na odpustowy obiad wracasz do klasztoru”. I tak się stało. Leżałem najdłużej: 40 dni, niczym Mojżesz na Synaju, lub Pan Jezus na pustyni… A po pustyni przyszedł czas na głoszenie Królestwa…

- Zwycięstwo przyszło przez Maryję! Odczytuję ten znak, by jeszcze gorliwiej szerzyć Jej chwałę, jako syn Zakonu, który „totus marianus est” i jako etatowo zaangażowany w promocję świętych i przyszłych świętych, których Ona jest Królową. Święta Teresa mówiła, że „wszystko jest łaską”. Uważam te czterdziestodniowe, specyficzne rekolekcje za szczególne dni łaski, dane mi przez Pana, dni przemyśleń i refleksji, dni postanowień, które przelewałem długopisem na papier śniadaniowy, w jaki były zapakowane śniadaniowe suchary (nie miałem bowiem innego papieru, ani komputera). Mój pobyt w szpitalu stał się też czasem apostolatu wobec jednej z pielęgniarek. Po latach obojętności, po kilku ze mną rozmowach podczas rutynowych badań ciśnienia i temperatury, skorzystała z sakramentu pokuty, właśnie rano w uroczystość szkaplerzną… - mówi ojciec Szczepan Praśkiewicz.

- Opuściwszy szpital, a przyjechał po mnie sam rektor „Teresianum”, wspomniany ojciec Albert Wach, doświadczyłem szczególne życzliwości współbraci podczas odpustowego obiadu, wcześniej jednak skierowałem kroki do kaplicy, gdzie zanuciłem „Te Deum laudamus” i ucałowałem ikonę naszej Szkaplerznej Matki, ustawioną przed ołtarzem na Jej święto. A wieczorną Eucharystie sprawowałem z wielkim przeżyciem. Nazajutrz udałem się na Watykan, by pokłonić się przełożonym w Kongregacji i zameldować się u lekarza. Dostałem 4 dni wolnego na rekonwalescencję i od 21 lipca wróciłem do pracy „ad maiorem Dei gloriam sanctorumque venerationem” - dodaje.

-Przed zachorowaniem dużo pisałem i mówiłem o pandemii, m.in. jak przeżywali epidemie Święci Karmelu, jak przeżywają obecną pandemię Włosi (także w Echu Dnia). Przyszedł czas na opisanie własnego jej doświadczenia. Był to szczególny Krzyż, jakim „przyozdobił” mnie Pan. Krzyż jednak zawsze jest zwycięski! Tak też stało się w moim przypadku i to dzięki wstawiennictwu Tej, która właśnie u stóp Krzyża stała się naszą Matką - powiedział ze wzruszeniem ojciec Szczepan Praśkiewicz.

Tadeusz Praśkiewicz (późniejszy o. Szczepan) urodził się 12 września 1958 roku w Chmielniku (diecezja kielecka), w 1977 roku wstąpił do Zakonu Karmelitów Bosych. Po studiach filozoficzno - teologicznch ukończonych w Poznaniu i w Rzymie, w 1983 roku przyjął święcenia kapłańskie. Przez siedem lat był wychowawcą kleryków w Międzynarodowym Kolegium Karmelitów Bosych w Rzymie, gdzie odbył studia specjalistyczne z mariologii na “Marianum” i z antropologii teologicznej na “Teresianum”. Wykładał duchowość maryjną na „Teresianum” i w 1988 r. uzyskał tytuł doktora.

Mianowany w 1990 roku generalnym sekretarzem misji w Kurii Generalnej Zakonu, był nim do 1999 r., kiedy to został wybrany prowincjałem Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych. Pełnił ten urząd przez dwie kadencje (1999-2005).
Od 1998 roku był konsultorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i opracował 114 wotów “super virtutibus”, “super martyrio” e “super miro”. Od 2007 roku był także doradcą Referatu Spraw Kanonizacyjnych w Krakowskiej Kurii Metropolitalnej.
W 2012 roku nostryfikował doktorat rzymski na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II i w 2014 roku przeprowadził przewód habilitacyjny. Był wykładowcą w Wyższym Seminarium Duchownym i w Karmelitańskim Instytucie Duchowości w Krakowie. Jest redaktorem serii wydawniczej “Świętość kanonizowana”, oraz autorem licznych publikacji z zakresu teologii, mariologii, duchowości i hagiografii.

8c4eeb91-52e6-b8f2-94a4-aa2dd13eb7fd,7195ee69-1735-2e81-98df-e51165dd4698

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie