MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Otwarcie Szlaku Pamięci Żydów Radomskich podczas Spotkania z Kulturą Żydowską „Ślad” 2017 w Radomiu

Barbara Koś
„Dom-Radom” czyli spotkanie z dawnymi żydowskimi mieszkańcami Radomia i ich potomkami w Resursie i uroczyste otwarcie Szlaku Pamięci Żydów Radomskich „Ślad” to główne wydarzenia sobotniego dnia Spotkań.

Na spotkanie do Resursy prócz radomian przybyła grupa gości z USA i Izraela, związanych rodzinnie z Radomiem. Pierwszym gościem był Salomon Birenbaum, radomski Żyd ocalały z Holocaustu, zamieszkały dziś w USA.

91-letni nestor urodził się w Radomiu. - Jak pan wspomina miasto swojego dzieciństwa? - pytał prowadzący wieczór Jakub Mitek.

- Byliśmy jedną ze zwyczajnych rodzin, szczęśliwą, nie martwiącą się za bardzo o przyszłość. Mieszkaliśmy w kamienicy przy Żeromskiego 70, tam mieliśmy sklep spożywczy. My, to znaczy mama, tata, ja i młodszy o osiem lat brat Dawid. W sklepie stała mama, bo ojciec, jak wszyscy mężczyźni, miał wyższe cele... Najpierw był szoferem w dużej firmie, potem miał stację benzynową- mówił Salomon Birenbaum.

Skończył szkołę powszechną, a potem miał uczyć się w gimnazjum, ale wybuchła wojna. We wrześniu 1939 roku miał 13 lat, a Dawid pięć. Ojciec został zmobilizowany, w Modlinie, potem okazało się, że jest na wschodzie Polski. Oni we trójkę uciekali furmanką w stronę Zwolenia, tam była rodzina ojca. Nad nimi już niemieckie samoloty rzucały bomby. Mama zdecydowała jednak, by wracać. - Wracamy - kamienica stoi, sklep też. Mama powiedziała "Nie jest źle"- wspominał gość.

Po tym, co było później, musiała jednak zmienić zdanie. Ojciec nie zdążył do nas dotrzeć, bo już Sowieci wysłali go do łagru a oni trafili do getta.

Potem rozdzielili ich: jego i Dawida wywieźli do obozu w Bliżynie. Po trzech latach wywieźli ich do Auschwitz. Brat trafił do gazu. On przeżył osiem obozów: Sachsenhausen, kilka razy, Ravensbruck… W Sachsenhausen zastał go koniec wojny. Na własną rękę dotarł do Radomia. Nie zastał nikogo. Ani rodziny ani znajomych. Została tylko jedna rodzina żydowska. Okazało się jednak, że ktoś w hotelu Europejskim szukał ocalonych Birenbaumów.

- To był mój ojciec. Potem okazało się, że i mama żyje. Że była też w Auschwitz... opowiadał gość.

Wszyscy spotkali się w Szwecji, dokąd wyemigrowali. A stamtąd pojechali do Stanów Zjednoczonych. Mieszka tam do dziś. Ukończył studia inżynierskie i założył firmę produkującą kondensatory. W Radomiu był pierwszy raz w 1963 roku. Potem, ile razy przyjechał do Europy, starał się zawsze odwiedzić Warszawę. Czasami wpadał i do rodzinnego miasta. Był w Radomiu w 2015 roku, uczestniczył wówczas w obchodach 70 wyzwolenia obozu w Auschwitz.

- Swe życie dzielę na trzy etapy: pierwszy do roku 1939, potem - obozy i wreszcie – życie – mówił Salomon Birenbaum.

Inny radomianin, Joe Rubinstein, ma w tej chwili 96 lat. Mieszka w USA w stanie Colorado, wskutek złego stanu zdrowia nie mógł przybyć do Radomia. W jego imieniu przyjechała Nancy Sprowell – Geise, autorka książki „Auschwitz.#34 207.Joe Rubinstein”.

- Gdy poznałam pana Rubinsteina, zadziwił mnie numer wytatuowany na jego ręku – mówiła Nancy Sprowell- Geise.- Był to jego obozowy numer z Auschwitz. Ale nie chciał opowiedzieć mi ani słowa o swoim pobycie. Nikomu nigdy tego nie opowiadał. Lecz pewnego razu zgodził się mówić. Jego straszny los opisałam w tej książce.

Wywieziony z radomskiego getta w Auschwitz cudem uniknął śmierci. Kazano mu tam palić zwłoki. Robiąc to patrzył, czy nie ma tam kogoś z rodziny.

- Obóz tkwił w nim tak długo, dopóki nie opowiedział o tym w książce - podkreślała Nancy Sprowell. - Potem bał się, jak zareaguje rodzina. – Dziadku – powiedział wnuk po przeczytaniu książki. - Jeszcze bardziej cię kocham.

- Ze swoją żoną przeżyli razem 70 lat – mówiła Nancy. - Kocham życie kocham ludzi i jestem aktywny – mówi o sobie. – Twierdzi, że wyznawał w życiu trzy rzeczy: kochał słońce, chociaż czasem nie świeci, kochał miłość, chociaż czasem nas omija i kochał Boga, chociaż zawodzi. One pozwoliły mu przeżyć Auschwitz.

Miriam Landau- Shamir i jej córka Anat mieszkają w Izraelu. Opowiadały o swoich pochodzących z Radomia rodzicach. Naum Landau i Chana Bekerman poznali się w Palestynie, dokąd wyjechali na krótko przed wybuchem wojny. Reszta rodziny zginęła.

Dora Zandenweber mieszka w Minessocie w USA. Z racji podeszłego wieku nadesłała swoją historię. W Radomiu ukończyła gimnazjum, miała iść do liceum, kiedy wybuchła wojna. Przeszła tragiczne zdarzenia. Pomimo upływu lat nie zapomina o rodzinnym mieście.

- Tylko brak czasu nie pozwolił na odczytanie jeszcze innych wspomnień byłych radomian – zakończył spotkanie Jakub Mitek.

Z Resursy wszyscy udali się na plac Starego Miasta, gdzie 75 lat temu zgromadzono Żydów z Dużego Getta przed transportem do Treblinki. Tu Samuel Birenbaum wspólnie z wiceprezydentem, Karolem Semikiem, odsłonili tablicę Szlaku Pamięci Żydów Radomskich „Ślad” umocowaną na murze kościoła Świętego Wacława, w którym w czasie wojny mieścił się szpital psychiatryczny. Jego dyrektor, doktor Jerzy Borysowicz, ukrywał tam Żydów.

- Dziękuję, że Radom pamięta o nas – mówił Salomon Birenbaum. O tym, jak potrzebna jest ta pamięć w edukacji młodych pokoleń przypomniał wiceprezydent Karol Semik.

Po uroczystości odbył się koncert Niny Stiller „Jidysze Perł”.

Do późnego wieczoru w „Namiocie Spotkań” w ogrodach Stowarzyszenia Centrum Młodzieży „Arka” trwały spotkanie przy muzyce i projekcje filmów o historii radomskich Żydów przygotowanych przez Resursę. Na specjały kuchni żydowskiej zapraszała restauracja Panie/Panowie.

ZOBACZ TEŻ: Ślad - wystawa ks. Władysława Paciaka i Grzegorza Kwietnia w Elektrowni w Radomiu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie