Rafał Gwozdowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej
Mamy zastrzeżenia do oznakowania ulic w Radomiu. Zasugerowaliśmy Miejskiemu Zarządowi Dróg i Komunikacji miejsca, gdzie na chodnikach powinny pojawić się barierki, aby uniemożliwić tam nieprawidłowe parkowanie. Nie chcemy, żeby takie sugestie były tylko na papierze, więc zaproponowaliśmy MZDiK-owi i policji organizację wspólnych patroli, których członkowie mieliby sprawdzać między innymi nieprawidłowości w oznakowaniu i sugerować rozwiązania poprawiające bezpieczeństwo. Czekamy na odpowiedź.
Komentarz. Inżynier Bareja
Oto chodnik, który według przepisów nie istnieje.
(fot. Szymon wykrota)
Komentarz. Inżynier Bareja
Coraz więcej mieszkańców Radomia ma własny samochód, więc mamy coraz większy problem z brakiem miejsc parkingowych. Na całe szczęście z odsieczą przychodzi nam Dział Inżynierii Ruchu Zarządu Dróg. Zlikwidujmy zatem chodniki na Traugutta przy siedzibie MZDiK, na Domagalskiego przy Starostwie Powiatowym a na Rodziny Winczewskich powieśmy tabliczkę "chodnik nie obowiązuje w dni targowe". Mam nadzieję, że absurd na ulicy Dzikiej to tylko dowód na umiłowanie absurdalnego poczucia humoru przez pracowników MZDiK. Sam Bareja mógłby się od nich uczyć.
Tomasz Dybalski
Chodnik po jednej stronie ulicy został zamknięty, bo wali się kamienica. Na trotuarze (który, zdaniem urzędników nie istnieje) po drugiej stronie stoją samochody. Pieszy? Niech idzie na jezdnię!
Z jednej z kamienic przy ulicy Dzikiej w połowie maja oderwał się gzyms. Miejsce zabezpieczyli strażnicy miejscy, na chodniku zostały ustawione zapory uniemożliwiające przejście pieszym. W takich sytuacjach zwykle ustawia się znaki nakazujące przechodzenie wzdłuż ulicy trotuarem po drugiej stronie. Ale na Dzikiej jest on na całej długości zastawiony samochodami. Chodnik jest wąski, więc kiedy stanie na nim auto, dla pieszych zostaje najwyżej dziesięć centymetrów.
POSTAWIĆ BARIERKI
Straż Miejska o problemie wie, ale posiada tylko jeden patrol blokadowy, więc rzecz jasna, nie może go na cały dzień postawić w jednym miejscu. Rozwiązanie wydaje się proste. Wzdłuż chodnika ustawiamy, choćby tymczasowo, barierki, gazony czy cokolwiek innego, co uniemożliwi wjazd samochodom na chodnik.
Pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji przy wjeździe na Dziką postawił znak z napisem "Piesi na jezdni". - Przecież to absurd! - irytuje się Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractw Rowerowego, który zdjęcie znaku opublikował na swoim blogu. - Piesi mają chodzić po jezdni, bo na chodniku stoją samochody. W ten sposób MZDiK daje do zrozumienia, że legalizuje parkowanie na chodniku.
O sprawie piszą również nasi czytelnicy na forum internetowym Echa Dnia.
TU CHODNIKA NIE MA
Tymczasem zdaniem urzędników na ulicy Dzikiej chodnik jest tylko po jednej stronie. - Według przepisów chodnik musi mieć co najmniej półtora metra szerokości - wyjaśnia Bartosz Rutkowski, rzecznik prasowy MZDiK. - Na Dzikiej ten warunek nie jest spełniony, więc po stronie południowej chodnika tam nie ma. To tak zwana opaska.
Sprawdziliśmy. Chodnikowi, który istnieje w rzeczywistości brakuje 20 centymetrów do tego, aby stał się chodnikiem dla urzędników.
Po naszym telefonie do MZDiK, znak "Piesi na jezdni" i zapory przed kamienicą, z której urwał się gzyms błyskawicznie zniknęły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?