Michał Tęcza jest od 25 lat instruktorem muzyki w Domu Kultury w Zwolenia oraz organistą w kościele. Od 2 lat jego pasją są także piesze wędrówki, które stały się skutecznym remedium na wcześniejsze kłopoty ze zdrowiem. Pierwsze trasy liczyły około 4 kilometrów, potem stopniowo wydłużał dystans. W pierwszym roku pokonał około 1700 kilometrów, w 2015 roku przebył już znacznie więcej, bo 3084 kilometry. Wędruje zwykle samotnie, zdarza się, że maszeruje 24 kilometry piechotą do pracy w Janowcu,
Każdego dnia przemierza wczesnym rankiem od 10 do 14 kilometrów, czasami pokonując także znacznie dłuższe trasy, jak chociażby 40-kilometrową do Iłży czy liczącą 50 kilometrów z Janowca do Wąwolnicy. Pokonanie liczącej około 90 kilometrów trasy ze Zwolenia na Święty Krzyż zajęło mu 12 godzin.
- Chodzę bez względu na pogodę i pory roku a idąc widzę znacznie więcej, niż widziałbym z samochodu czy jadąc rowerem. To co uważam za interesujące fotografuję. Są to budynki, kapliczki, przyroda, napotkane zwierzęta, krajobrazy - mówił w styczniu tego roku na otwarciu w zwoleńskim Domu Kultury wystawy swoich fotografii.
Od tego czasu Michał Tęcza zdecydował się na dwie samotne, kilkudniowe piesze wyprawy, którym zawsze przyświecała intencja.
Decyzję o zmierzeniu się z trasą ze Zwolenia do Gniezna podjął w czasie Wielkiego Tygodnia. Wyszedł w sobotę, na miejscu był w czwartek mając za sobą ponad 300 kilometrów.
- Pogoda dopisywała, nie miałem problemów z kondycją, ale zaczęły mnie piec stopy - opowiada - W czwartek jeszcze się to nasiliło i te 55 kilometrów pokonałem starając się zapomnieć o tej dolegliwości i cały czas modląc się. Na szczęście miałem też wsparcie w postaci żony i córki, które przyjechały samochodem. W Gnieźnie byłem o godzinie 14, a od godziny 17 uczestniczyliśmy całą rodziną w jubileuszowych uroczystościach. Po nich miałem do pokonania 150 metrów na parking i ze względu na bolące stopy to był chyba najtrudniejszy moment na całej trasie - opowiadał, a pytany o plany stwierdził: - Jak zwykle nie chcę zbyt dużo o tym mówić, ale czekają nas przecież Światowe Dni Młodzieży.
I jak się okazało Światowe Dni Młodzieży stały się dla niego inspirację do następnej, długiej wędrówki. Tym razem wyruszył ze Zwolenia w czwartek o godzinie 6 rano, w kierunku Sienna. Wędrówce prawie cały czas towarzyszył deszcz. Nocował w Iwaniskach, następnego dnia dotarł do Solca Zdrój. Ostatni dzień zakończył wizytą w Krakowie Brzegach, gdzie mają się odbyć spotkania papieża z pielgrzymami.
- Doszedłem z trudem i w bólu, bo z powodu padającego przed dwa dni deszczu miałem odparzone stopy - mówi. - Do domu wracałem samochodem z żoną i synem. Teraz powoli dochodzę do siebie.
Z pieszych wędrówek oczywiście nie zamierza rezygnować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?