Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pitbull sieje strach na osiedlu w Pionkach

/JaW/
- Mój pudelek bardzo cierpiał. To taka nasza przytulanka – mówi pani Lidia, właścicielka pogryzionego psa.
- Mój pudelek bardzo cierpiał. To taka nasza przytulanka – mówi pani Lidia, właścicielka pogryzionego psa. Jakub Wojtaszewski
Pies kilkakrotnie zaatakował inne zwierzęta. Jego właściciel twierdzi, że pitbul jest... bardzo spokojne.

Incydent na policji

Incydent na policji

Incydent z majowego wieczora został zgłoszony na policję. - W tym roku dwukrotnie zgłoszono nam, że ten pitbull zaatakował innego psa. To jest wykroczenie karane grzywną do 250 złotych. Jeżeli mieszkańcy się do nas zgłoszą z prośbą o pomoc, stwierdzą, że jest to dla nich uciążliwe, to możemy podjąć inne środki, łącznie ze skierowaniem sprawy do sądu. Dodam jednak, że sąd ma możliwość nałożenia grzywny tylko do 250 złotych - mówi nadkomisarz Dariusz Brych, zastępca komendanta Komisariatu Policji w Pionkach. Policjantom patrolującym okolice ulicy Aleje Lipowe polecono zwrócić baczniejszą uwagę na zachowanie osób wyprowadzających swoje psy. - Na podstawie materiałów policyjnych dotyczących zdarzenia z końca maja, mogę powiedzieć, że właściciel pitbulla sam zgłosił się na komisariat, przyznał się do winy i wyraził skruchę - dodaje zastępca komendanta pionkowskiej policji.

Mieszkańcy ulicy Aleje Lipowe w Pionkach nie ukrywają swojego oburzenia. - Boimy się wyjść z klatki. Już nie raz ten człowiek szczuł swoim pitbulem inne psy i bezdomne koty. Powinni mu zabrać tego psa - mówi pani Bożena.

Powodem zamieszania jest duży american pit bull terier. Pan Mariusz, jego właściciel twierdzi, że pies nie jest agresywny, ale reaguje na szczekanie innych psów biegających bez smyczy.

Co innego mówią mieszkańcy ulicy Aleje Lipowe. - To już czwarty przypadek, o którym wiemy. Pitbull pogryzł mojego psa na śmierć, za drugim razem mocno poturbował innego pieska - tak wynika z relacji pani Bożeny.

UGRYZŁ, BO SIĘ WYRWAŁ

Ostatnio pitbull zaatakował ponad dwa tygodnie temu, w okolicach bloku przy ulicy Aleje Lipowe 11, gdzie mieszka właściciel agresywnego zwierzęcia. Tak wspomina tamten dzień pani Lida, która wyszła na spacer z dwoma psami: - Między godziną 18-19 wyszliśmy na spacer z naszymi pieskami, pudlem i terierem. Oba były na smyczy. Gdy przechodziliśmy obok bloku na Alejach Lipowych z klatki nagle wybiegł pitbul, w szybkich susach doskoczył do naszego pudelka i złapał go za grzbiet. Za moment zjawił się właściciel pitbula i powiedział, że pies zaraz go puści. Czyli musiał wiedzieć, jakie zwyczaje ma jego zwierzę.

- Wtedy pies akurat mi się wyrwał i ugryzł tego pudla. Nie byłem na to przygotowany. Dostałem za to mandat. Jak mój pies może być agresywny, jeżeli do mieszkania wchodzą obce osoby, a on nie reaguje - tłumaczy się pan Mariusz, właściciel pitbula.

Pani Lidia do dzisiaj wspomina tamtą sytuację z majowego wieczora. Opowiada o niej z wielkimi emocjami. - Jak można z takim psem wychodzić bez smyczy? Nie dość, że nie udzielił żadnej pomocy i nie zainteresował się, to powiedział nawet, że nic się nie stało. Zabrał psa i wsiadł do samochodu. Nie spałam przez dwie noce. Musiałam iść do weterynarza i wykupić leki dla mojego psa - dodaje pani Lidia, właścicielka pogryzionego pudla.

Jak opowiada pani Lidia, po całym zdarzeniu właściciel pitbula wsiadł do samochodu i jechał za nią polną drogą. - Jechał bardzo szybko. Omal mnie nie potrącił. Musiałam uciekać, aż się przewróciłam. On pojechał dalej - dodaje.

WERSJA WŁAŚCICIELA PITBULA

Pan Mariusz tak opisuje wydarzenia z majowego wieczora: - Pies wyrwał mi się wtedy z ręki, bo nie trzymałem go odpowiednio mocno. Przeprosiłem tą panią. Ja często jeżdżę z psem do lasu, żeby unikać groźnych sytuacji, a on może sobie swobodnie pobiegać. Wcale nie jechałem szybko samochodem. Ta polna droga jest pełna wybojów i tam się nie da szybko jeździć.

SĄSIEDZKI SPÓR

Mieszkańcy bloków przy Alejach Lipowych w Pionkach doskonale znają Mariusza i jego pitbula. Jak twierdzą, to już nie pierwszy przypadek kiedy pogryzł innego psa. Dodają, że właściciel pitbula szczuje nim bezdomne koty. Według nich, zastrasza też świadków zdarzeń i osoby, których zwierzaki zostały zaatakowane.

- Ten człowiek zachowuje się bardzo chamsko. Powinien zostać ukarany w inny sposób, bo już nie pierwszy raz dostaje mandat, a on się z tego tylko śmieje. Nie raz nam już groził. Powinni mu zabrać tego psa, bo czuje się bezkarny. Ten pitbul nie jest niczemu winny, ale nie powinien znajdować się w rękach takiego człowieka - dodaje pani Bożena, której psy zostały dwukrotnie pogryzione.

Cała sprawa ma znamiona poważnego sąsiedzkiego sporu z psem w tle, który trwa już od kilku lat. Pan Mariusz mocno obstaje przy swoim. - Jeżeli chodzi o wcześniejszą sytuację z zagryzieniem psa na śmierć przez mojego pitbula, to ta pani, która złożyła skargę, również dostała wtedy mandat - kwituje całą sprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie