MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poczta Polska przeniesie etaty z Radomia do Kielc? Pocztowcy boją się o pracę

Janusz Petz
Ponad 100 pracowników radomskiej poczty z niepokojem oczekuje na decyzję kierownictwa przedsiębiorstwa w sprawie przeprowadzki nawet do 100 etatów z Radomia do Kielc. W tym ostatnim mieście zbudowano bowiem nowy Wydział Ekspedycyjno-Rozdzielczy.

Pocztowcy z Radomia mają dostać propozycję dojeżdżania do Kielc.

- W tym miesiącu mają się odbyć rozmowy kierownictwa firmy ze związkowcami. Liczymy na to, że uda się jednak zatrzymać jak najwięcej pracowników w Radomiu - mówi Dorota Dębicka, szefowa branżowych związków na poczcie w Radomiu. Dodaje, że dojazdy do pracy na odległość 80 kilometrów to nie tylko uciążliwość, ale też koszty, co ma znaczenie przy niewielkich zarobkach pocztowców.

W ostatnich latach poczta w Radomiu przeszła kilka fal odchudzania. Niestety, często za utratą pracy albo przeprowadzkami kryją się dramaty wielu ludzi.

O planowanych zmianach w organizacji pracy Poczty Polskiej, które mogą skutkować kolejną „migracją” etatów z Radomia, mówiono jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości domagali się zatrzymania marginalizacji poczty w Radomiu. Już po wyborach poseł Wojciech Skurkiewicz zapowiedział, że parlamentarzyści radomscy robią wszystko, aby wstrzymać procesy w firmach kontrolowanych przez państwo, które prowadzą do degradacji Radomia. Wszystko wskazuje jednak na to, że przynajmniej część etatów na poczcie „powędruje” do Kielc.

Poczta w Radomiu przeszła już kilka fal odchudzania. Przed kilku laty przy okazji likwidacji Rejonowego Urzędu Poczty w Radomiu około 50 pocztowców z Radomia otrzymało propozycję pracy w Warszawie.

- Chyba tylko kilka osób dojeżdża jeszcze do stolicy. Inni zrezygnowali - mówi Dorota Dębicka z pocztowych branżowych związków zawodowych w Radomiu. W ubiegłym roku na poczcie realizowany był program dobrowolnych odejść z pracy, z którego korzystali również pocztowcy. Niektórzy z nich znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji życiowej.

- Przekonywano nas, że dostaniemy 5 miesięcznych pensji, pójdziemy na „kuroniówkę”, a potem na świadczenie emerytalne. Teraz okazało się, że nie dostanę zasiłku i świadczeń, bo mam 2 hektary ziemi i świadczenia mi nie przysługują - mówi Teresa Mazur, która do końca ubiegłego roku była doręczycielem w Radomiu i skorzystała z programu dobrowolnych odejść z pracy.

Zobacz także: Eksperci o bezrobociu wśród młodych osób. "Sami sobie winni" vs. "rynek się zagęścił"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie