Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest zaostrzony! Zobacz, jak pielęgniarki okupują gabinet dyrektora (video, zdjęcia)

/wit/
Dziewięć pielęgniarek okupuje dyrekcję po manifestacji z udziałem sióstr z całej Polski.
Dziewięć pielęgniarek okupuje dyrekcję po manifestacji z udziałem sióstr z całej Polski. Fot. Szymon Wykrota
Manifestacja pielęgniarek z całego kraju pod budynkiem miejskiego szpitala dała początek strajkowi okupacyjnemu. Dziewięć sióstr nie opuszcza od popołudnia budynku dyrekcji. - To co dzieje się w Radomiu może być początkiem ogólnopolskiego protestu - powiedziała Dorota Gardias, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Przed budynkiem dyrekcji w miejskim szpitalu siostry zorganizowały pikietę. Zjechały na nią pielęgniarki z całej Polski.

- Wyjechałyśmy w środę o 22 by zdążyć na czas do Radomia. Nie wyobrażam sobie, by mogło nas zabraknąć, gdy nasze koleżanki walczą o lepsze jutro - mówi Małgorzata Makuchowska, pielęgniarka ze Szczecina.
Siostry przyjechały w czepkach.

- Górnicy na strajk biorą kilofy, my czepki - podkreślały.

Pod budynek dyrekcji siostry udały się z transparentami. Te głosiły: "Bez podwyżek nie ruszamy dość obietnic od was mamy", "My się władzy nie boimy strajk do końca prowadzimy", "Wszyscy razem się skrzykniemy i podwyżkę dostaniemy". Przed południem okrzykami chciały skłonić dyrektora do rozmów. Andrzej Pawluczyk poinformował media, że nie ma pielęgniarkom do zaoferowania nic poza propozycją, która padła już w sobotę - chodzi o dodatek do pensji wypłacany przez 5 miesięcy z pieniędzy, które lecznica ma otrzymać za nadwykonania z Narodowego Funduszu Zdrowia.

W końcu w południe szef szpitala spotkał się z siostrami. Było krótko i rzeczowo.
- Nie ma pieniędzy by spełnić wasze oczekiwania - powiedział Andrzej Pawluczyk, po czym zaproponował pielęgniarkom spotkanie w świetlicy.

Kilkadziesiąt minut później siostry przekazały dyrektorowi petycję, w której napisały, "...to nie strajk doprowadził do kryzysu szpital, a na protestujące zrzucana jest wina..."

- Dowodem na złe zarządzanie szpitalem jest fakt, że dyrekcja rozesłała w czwartek do ordynatorów pismo z informacją, że wynagrodzenia za dyżury i pracę nocną za lipiec zostaną wypłacone dopiero we wrześniu - mówi Anna Trzaszczka, szefowej Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu przy Tochtermana.

Pełne poparcie radomskim pielęgniarkom okazały koleżanki z kraju, które w strugach deszczu uczestniczyły w manifestacji.
- Przyjechałam z Międzyrzecza, to nie pierwsza moja manifestacja. Nie może być tak, że pielęgniarka z 28- letnim stażem zatrudniona na oddziale zarabia na rękę 1750 złotych - mówi Jolanta Wojtyś.

Do manifestacji w Radomiu odniósł się premier Donald Tusk: Wszystko wskazuje na to, że kilka lat zmarnowano w tym szpitalu jeśli chodzi o restrukturyzację i oszczędności, bo pielęgniarki powinny więcej zarabiać - mówił. - Natomiast struktura zatrudnienia, podział obowiązków powinny być lepiej zorganizowane. Wiele zależy od ludzi pracujących tam na miejscu - dodał.

Gdy pielęgniarki manifestowały szpital prawie normalnie pracował. Bez zakłóceń przyjmowano pacjentów w poradniach specjalistycznych. Tylko do tych przy ulicy Lekarskiej trudno było chwilami się przebić, bo tłum sióstr niemal tarasował wejście. Na oddziałach siostry od ponad tygodnia pracują w okrojonym składzie. Większość chorych wypisano do domów. Szpital za wyjątkiem oddziału chirurgicznego przyjmuje tylko osoby z zagrożeniem życia.

Manifestujące siostry wspierało także część pacjentów.
- To wina rządu, że doprowadził do rujnacji szpitala. Pielęgniarki nie są gorsze od innych grup zawodowych - krzyczał Czesław Rdzanek.
Było też grono niezadowolonych, a wręcz oburzonych sytuacją.

-Ten strajk to paranoja. A co ma powiedzieć człowiek, który jest od pół roku na bezrobociu - machał ręką Tadeusz, który przyglądał się pikiecie.

- Nie popieram strajku pielęgniarek ani takiej manifestacji. Nie chciałbym być pacjentem, który boi się, że mogą go za chwilę ewakuować - mówi pan Albin.
Lekarze skarżą się, że sytuacja w placówce jest bardzo zła, zwłaszcza, gdy do szpitala trafiają nowi chorzy. Wtedy medycy muszą prosić pielęgniarki z zespołu interwencyjnego o pomoc. A taki zespół tworzą siostry, które strajkują.

Po południu dziewięć sióstr zamknęło się sekretariacie tuż przy pokoju dyrektora.
- Zamierzamy w ten sposób protestować - powiedziały. - To była spontaniczna decyzja, ale jesteśmy jej świadome. Będziemy okupować gabinet dotąd aż dyrektor zechce z nami rozmawiać jak należy.

Okupujące wyposażyły się w śpiwory, koleżanki doniosły im wodę, a nawet szczoteczki do zębów.
- Jeśli nie zostaniemy usunięte siłą będziemy to przez noc i dzień - mówi Zenona Sadowiska, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu miejskim.

W momencie, gdy siostry zaczęły okupować gabinet dyrekcji w oknach budynku pojawił się również transparent z napisem: "Strajk okupacyjny".

Jakie nastroje panowały wśród pielęgniarek?
- Musimy wytrwać do końca, nie poddamy się teraz - mówi Małgorzata, pielęgniarka z kardiologii.
- Liczymy się z wszystkimi konsekwencjami strajku, łącznie z tym, że możemy stracić pracę, ale walczymy w słusznej sprawie - mówi jej koleżanka Jolanta.

Do okupujących gabinet sióstr przyszedł policyjny mediator. Obyło się tylko na rozmowie, bo panie obiecały spokój i porządek. Manifestacja z udziałem pielęgniarek z całej Polski trwała do godziny 18. Siostry rozjechały się do domów autokarami. Radomskie pielęgniarki wróciły do świetlicy, gdzie od 10 dni prowadzą strajk - z wyjątkiem 9, które okupują pokój dyrekcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie