Katarzyna Dorosińska i Robert Mazurek w "Katastrofie"
(fot. Marian Strudziński)
Reżyser, Waldemar Śmigasiewicz, podaje widzom aż cztery trucizny.
Najpierw "Kroki".
W egipskiej czerni - minimalne lampeczki nie wchodzą w grę, słychać wyraźne rytmiczne kroki. Ukazuje się kobieta. Nie wiemy, kim jest, ile ma lat. Chodzi. Woła matkę i pyta ją, czy spała. Głos kobiety odpowiada jej, że głębokim snem.
Okazuje się, że matka jest bezwładna i całkowicie zależna od córki. Ma dziewięćdziesiąt lat a córka czterdzieści.
Matka wciąż liczy na głos kroki córki. Córka czasami zasypia ale tylko płytkim snem, opierając głowę o ścianę.
Dialog córki z matką trwa dalej. Nawet jeśli zgubimy się w nim w tej ciemności, czujemy że jakiś potwornie toksyczny związek obu pań.
Teraz " Kołysanka".
W kopalnianej ciemności widać fotel na którym buja się stara kobieta. Jej monolog podkreśla niedołężność, samotność i starość. Monotonnie powtarzane słowa " aż w końcu nadszedł dzień, nadszedł w końcu kres długiego dnia, gdy powiedziała sobie czas jej kończyć, czas jej kończyć"…sączą się ze sceny boląc do żywego.
Jeszcze "Katastrofa".
W ciemnościach trzy postacie: reżyser, aktor i asystentka przygotowują ostatnią scenę przedstawienia. Reżyser siedząc na fotelu dyktuje asystentce polecenia, które ma wykonać na ustawionym na postumencie aktorze. Z wolna aktor staje się prawie nagi, trzęsący się, z coraz bardziej męczonym ciałem...
I trwa i trwa ta upiorna próba.
Na deser jest "Przychodzić i odchodzić".
Trzy stare kobiety rozmawiają o minionym życiu i pozornej tylko przyjaźni, która nie przetrwała próby czasu. Są obecnie ludzkimi wrakami, potrafiącymi mówić wyłącznie o śmierci.
Razem ze świetlną scenografią Macieja Preyera przedstawienie robi wrażenie a aktorzy jednoaktówek są świetni.
Karolina Łękawa, Iwona Pieniążek, Danuta Dolecka, Adam Majewski, Katarzyna Dorosińska i Robert Mazurek sprostali swym pełnym rozpaczy, udręczonym, postaciom. Proszą o litość dla nich i miłosierdzie.
No cóż. U progu nowego roku reżyser Waldemar Śmigasiewicz, postanowił widza załamać. Artystycznie zrobił to oczywiście znakomicie. I podobno jest w tym spektaklu jakaś pociecha.Ja nie znalazłam.
Kaatrzyna Dorosińska i Adam Majewski w "Katastrofie"
(fot. Barbara Koś)
Nawet finał przedstawienia miał miejsce w absolutnych ciemnościach
(fot. Barbara Koś)
(fot. Barbara Koś)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?