Radni miasta Radomia zdecydowali się pomóc Radomskiemu Szpitalowi Specjalistycznemu

Miasto pokryje starty radomskiego szpitala - zdecydowali radomscy radni. Potrzeba 1,6 miliona złotych, najprawdopodobniej z puli na inwestycji w lecznicy. Poniedziałkowa decyzja rajców oznacza, że raczej nie będzie komercjalizacji placówki.

W poniedziałek odbyła się pierwsza po letniej przerwie sesja radomskiej Rady Miejskiej. Jednym z tematów były właśnie pieniądze dla Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.

DECYZJA NA RATY

Na pokrycie strat lecznicy potrzeba 1,6 milion złotych. Jednak podczas posiedzenia rajcy mieli tylko wyrazić zgodę na pokrycie strat. O przekazaniu pieniędzy będą decydować podczas wrześniowego posiedzenia.

- Dzisiejszą uchwałą zdecydujemy, czy nasz szpital będzie komercjalizowany, czy zostanie miejski i pokryjemy jego straty -z wrócił uwagę Jerzy Zawodnik, radny Platformy Obywatelskiej. - Będziemy decydować nie tylko o pieniądzach, ale o przyszłości szpitala.

Wyliczył, że z informacji, jakie dostał od biegłego rewidenta kontrolującego placówkę wynika, że radomski szpital ma ponad 13 milionów złotych długu. Trzy czwarte wszystkich pieniędzy lecznicy idzie na koszty zatrudnienia ponad 1,5 tysiąca osób.

- Stratę miasto ma pokryć z inwestycji na szpital, nie chciałbym, żeby tak było - przekonywał Jerzy Zawodnik.

- Chcielibyśmy poznać plan restrukturyzacji szpitala, jaki jest pomysł miasta na wyprowadzenie go z długów - pytał Waldemar Kordziński, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej.

NIE CHCĄ PRYWATYZACJI

Podczas sesji nikt z opcji rządzącej nie ukrywał, że jest przeciw komercjalizacji miejskiego szpitala.

- To prowadziłoby do stopniowej prywatyzacji placówki - twierdził Jakub Kowalski, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej. - PiS od początku był temu przeciwny. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła ostatnio kilkanaście skomercjalizowanych szpitali. Funkcjonują z takim samym zadłużeniem, jak przed przekształceniem. Nie może być inaczej, one powinny działać na wolnym rynku, ale to Narodowy Fundusz Zdrowia dyktuje warunki, a on z wolnym rynkiem nie ma nic wspólnego.

Odpowiedzialna za służbę zdrowia wiceprezydent Anna Kwiecień przyznała, ze sytuacja radomskiego szpitala jest bardzo zła i może być jeszcze gorzej. Jak przekonywała to nie kwestia zarządzania lecznicą, a systemu finansowania placówek przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Kontrakty mamy praktycznie na poziomie 2009 roku - wyjaśniała Anna Kwiecień. - Chciałabym odnieść się do zarzutu o zatrudnieniu w szpitala. Otóż kontrola wojewody wykazała, ze jest ono wręcz za małe. Fundusz dyktuje ile osób powinniśmy zatrudniać, ale pieniędzy na to nie daje. Dochodzi do absurdów.

DOSTANĄ WYLICZENIA

Wiceprezydent podała przykład Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który każdego dnia przynosi około 6 tysięcy złotych strat.

- Procedury są wyceniane zbyt nisko - przekonywała Anna Kwiecień. - Fundusz nie płaci za nadwykonania, choć, kiedy ministrem zdrowia była Ewa Kopacz pieniądze na to były co roku.

Teraz szpital nie przyjmuje już pacjentów ponad kontrakt. To powoduje, że wydłużają się kolejki chorych czekających choćby na zabiegi.

- Nie robimy nadwykonań, bo nikt na za to nie zapłaci - mówiła Anna Kwiecień. - Nie możemy pogrążać szpitala, bo to państwo by nas pytali, jak mogliśmy doprowadzić do takiej sytuacji.

Wiceprezydent kwiecień obiecała radnym, że na następnej sesji dostaną komplet informacji o sytuacji Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. Ostatecznie za pokryciem straty szpitala zagłosowało 19 radnych. Przeciw było czterech radnych Platformy Obywatelskiej. Radny niezależny Piotr Szrendałowicz wstrzymał się od głosu.

- Nie jesteśmy przeciw szpitalowi. Nasze głosowanie to sprzeciw wobec pokrywania strat z budżetu na szpitalne inwestycje. Chcemy też poznać plan restrukturyzacji szpitala - wyjaśniał Waldemar Kordzński.