Ursus Warszawa - Radomiak 1910 SA Radom 1:2 (1:0), Łowicki 15 - Figiel 62, Tarnowski 65.
Ursus: Osiński - Bulik (69 Pomarański), Frączek, Kopiś, Łowicki - Ćwik, Jarczak, Lesiak, Kaleta (84 Lizińczyk) - Perizhok (55 Paskiv), Sikora (61 Jagodziński).
Radomiak: Banasiak 5 - Szary 7, Świdzikowski 7 (74 Dubina 2), Moryc 7, Rolak 2 (46 Tokaj 5) - Tarnowski 8 (90+3 Domański nie klas), Ojikutu 7, Dąbrowski 1 (35 Wnuk 5), Figiel 8, Puton 7 - Wocial 7.
Czerwone kartki: Łowicki 65 min, Jagodziński 90+3 (obaj Ursus). Żółte kartki: Sikora, Łowicki, Frączek (Ursus), Ojikutu (Radomiak). Sędziował: Przemysław Świtacz z Łodzi. Widzów: 200.
Piąte zwycięstwo w rundzie jesiennej odnieśli piłkarze Radomiaka i nadal przewodzą w ligowej tabeli. Wygrana przyszła dość ciężko radomskiej drużynie, ale była ona jak najbardziej zasłużona. Piłkarze Ursusa nie mogli się pogodzić, najpierw ze straconymi golami, a później z przegraną i zamiast grać dyskutowali z arbitrem, który pokazał graczom gospodarzy dwie czerwone kartki.
ŹLE SIĘ ZACZĘŁO
Bardzo źle zaczęło spotkanie dla Radomiaka. Już w 15 minucie po fatalnym błędzie naszego bramkarza Piotra Banasiaka, Ursus strzelił gola. Sebastian Bulik wrzucił piłkę z rzutu wolnego na pole, Banasiakowi wypadła piłka z rąk i spadła pod nogi Jarosława Łowickiego, który skierował piłkę do pustej bramki. Pierwsza połowa w ogóle była słaba w wykonaniu Radomiaka.
TRÓJKĄ OBROŃCÓW
W drugiej połowie trener Dariusz Dźwigała postawił na atak i zagrał trójką obrońców. Po raz pierwszy w Radomiaku zadebiutował Mikołaj Tokaj i debiut wypadł bardzo dobrze. Nasza drużyna mocna przycisnęła i na efekty długo nie trzeba było czekać. W 62 min. Paweł Tarnowski idealnie zagrał piłkę do Marcina Figiel, który w sytuacji sam na sam pokonał Mariusza Osińskiego. Była to już piąta bramka zdobyta przez popularnego "Figo". Nie minęło kilka minut i już "zieloni" byli na prowadzeniu. Kacper Wnuk zagrał do Tarnowskiego, który założył siatkę Osińskiemu, strzelając między nogami bramkarzowi Urusa i piłka wylądowała w siatce.
W 74 min. groźnej kontuzji doznał Maciej Świdzikowski. Z ogromnym bólem zszedł z boiska. Nasz obrońca bardzo mocno zbił biodro. Radomiak nie zwalniał tempa gry i miał kolejne okazje bramkowe. Najpierw Figiel trafił w poprzeczkę, a później Tarnowski i Krystian Puton w słupek.
Po meczu w radomskiej szatni panowała fajna atmosfera. Piłkarze odśpiewali "Sto lat" obchodzącym w piątek urodziny, Mikołajowi Tokajowi i Maćkowi Świdzikowskiemu.
Co powiedział radomski szkoleniowiec po tym meczu? O tym czytaj w sobotnim "Echu Dnia".
Z Warszawy Włodzimierz ŁYŻ[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?