Radomianie wciąż pomagają najuboższym

Pomagają od lat

W piątek po południu kosze szybciej się zapełniły - mówiła w sobotę Kinga Rokoszna, wolontariuszka, która zachęcała do zbiórki klientów E. Leclarc miłym uśmiechem. - Możliwe, że dziś więcej osób korzysta z piękne pogody zamiast wybierać się na zakupy.

Pomagają od lat

Federacja Polskich Banków Żywności to organizacja pożytku publicznego, której misją jest przeciwdziałanie marnowaniu żywności oraz niedożywieniu. Federacja zrzesza 28 Banków Żywności działających na terenie całego kraju. Bezpłatnie pomaga ponad 3,5 tysiąca organizacjom i instytucjom społecznym, za pośrednictwem których żywność trafia do miliona osób najbardziej potrzebujących. W 2011 roku Banki Żywności przekazały łącznie ponad 68 tysięcy ton artykułów spożywczych.

Makarony, cukier, olej, mąka, ryż czy kasze. Głównie te produkty trafiały do koszy w ramach Wielkanocnej Zbiórki Żywności. Pomimo kryzysu radomianie wciąż chcą pomagać najbardziej potrzebującym.

Żeby pomóc wystarczyło wybrać się w weekend do jednego z uczestniczących w zbiórce sklepów. W specjalnie oznaczonych miejscach czekali wolontariusze oraz kosze, do których wkładaliśmy żywność. Koszt nieduży, ale satysfakcja z pomocy ogromna.

CHĘTNIE POMAGAJĄ

Akcja trwała od piątku do niedzieli. W zbiórkę zaangażowało się 800 wolontariuszy, którzy zbierali żywność w ponad 80 sklepach, oznakowanych plakatami. Produkty trafiały do specjalnie oznakowanych koszy, przy których czuwali wolontariusze Banku Żywności. W sobotę po południu odwiedziliśmy hipermarket E. Leclerc. Jeden z koszy był zapełniony do połowy. Co jakiś czas ktoś podchodził i wrzucał żywność. Najczęściej makarony, ryż i cukier. Preferowane były te z długim terminem przydatności do spożycia. W związku z tym, że zbliżają się święta pożądane były też produkty potrzebne do przygotowania tradycyjnego stołu świątecznego. - To dużo nie kosztuje a mogę pomóc - mówił pan Rafał, który wrzucił do kosza dwa kilogramy cukru. - Skoro robię zakupy dla siebie to mogę pomyśleć też o tych, których na to nie stać.

Radomianie zdecydowanie bardziej wierzą w akcje zbiórki żywności niż pieniędzy. - Mam większą pewność, że to trafi tam gdzie powinno, bo z pieniędzmi to rożnie bywa - mówiła pani Barbara, która także dorzuciła kilka rzeczy do kosza.

W GRUDNIU JESTEŚMY HOJNIEJSI

Mimo że kupujących było sporo to, jak mówili wolontariusze, nie było takiego zainteresowania zbiórką jak chociażby przy grudniowej akcji. - Boże Narodzenie ma jednak inną oprawę i inaczej nastraja ludzi - mówiła Kinga Rokoszna, nauczycielka ze specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Radomiu, która wspierała akcję.

W zbiórce częściej biorą udział ci ubożsi, bo wiedza co znaczy nie mieć z czego przygotować świąt. - Pamiętam jak podczas jednej takich zbiórek podszedł starszy mężczyzna i prawie wszystko z reklamówki wrzucił do kosza - mówi Kinga Rokoszna. - Kiedy zapytałam go czy to nie za dużo odpowiedział, że jeszcze ma na tyle, żeby podzielić się z innymi. Bardzo mnie wtedy wzruszył.

W WIELU MIEJSCACH

Zbiórka trwała w wielu miejscowościach regionu radomskiego. Oprócz Radomia, przyłączyły się do niej także: Grójec, Białobrzegi, Kowala, Wierzbica, Pionki, Szydłowiec, Kozienice, Warka, Nowe Miasto nad Pilicą, Chynów, Jasieniec, a także Jedlnia-Letnisko.

Zebrane produkty spożywcze Radomski Banki Żywności przekaże stowarzyszeniom i organizacjom charytatywnym. Te zaś przygotują świąteczne paczki dla najuboższych.
Zbiórka trwała od piątku do niedzieli. Na jej wyniki przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo ważenie żywności potrwa kilka dni.