Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomianie wolą pić w krzakach, niż w ogródkach piwnych. Dlaczego?

Antoni SOKOŁOWSKI [email protected]
- W ogródku można posiedzieć przy stoliku ze znajomymi i miło spędzić czas – zachęca Milena Lis, pracująca w jednym z ogródków na ulicy Żeromskiego w Radomiu.
- W ogródku można posiedzieć przy stoliku ze znajomymi i miło spędzić czas – zachęca Milena Lis, pracująca w jednym z ogródków na ulicy Żeromskiego w Radomiu. Tadeusz Klocek
Ludzie rzadko korzystają z letniej oferty lokali.

Jedna z mieszkanek osiedla XV - lecia w Radomiu ma dość piwoszy, przesiadujących... w piaskownicy. Siedzą tam każdego wieczoru i żadne skargi lokatorów nie mogą ich przepłoszyć. Zdaniem niektórych z radomian, służby porządkowe nie radzą sobie z tym problemem.

- Piaskownica powstała z myślą o dzieciach, a nie o starych facetach chlejących wprost z butelek. Dzieci bawią się w piaskownicy w dzień, a wieczorem placyk staje się miejscem biesiadowania piwoszy. Żadne skargi lokatorów tego nie zmieniły - żali się kobieta.

GARDEN PARTY

Niestety, takie obrazki, jak na XV-leciu, są dość częste w różnych dzielnicach Radomia. Tam, gdzie działa nocny sklep, spożywczak z piwem, czy okolice stacji benzynowych to zwykle teren działania smakoszy chmielowego trunku.

Widać ich choćby na ulicy Słowackiego, na zapleczu bloków przy ulicy Zacisze, między ulicami Grenadierów, a Czarną, są piwosze w okolicach dworca, na Plantach, w parku Kościuszki.

PICIE PO RADOMSKU

Dlaczego jest tak wiele osób pijących pod chmurką? Bo za piwo w kawiarni trzeba zapłacić przynajmniej 6 złotych, a za to można kupić prawie dwa piwa w sklepie.

- Tam gdzie są krzaki, jak choćby tutaj, w okolicach końcowego przystanku 7 na Michałowie, tam można spotkać pijaczków. My nazywamy takie okolice "garden party", czyli po polsku "picie w krzakach" - uśmiecha się gorzko mieszkaniec Michałowa.

- Spożywanie piwa na ulicy jest zabronione i jeśli otrzymujemy zgłoszenia od lokatorów, to od razu podejmujemy interwencję. Sami też sprawdzamy te rejony w mieście, gdzie można spodziewać się takich sytuacji - przekonuje Ryszard Soczówka z radomskiej Straży Miejskiej.

DZIERŻAWIĄ KAWAŁEK ULICY

W centrum Radomia, ale i innych miast naszego regionu jest wiele ogródków piwnych, które kuszą klientów zimnymi napojami, muzyką i co ważne bezpłatnymi toaletami.

- Zdecydowana większość ogródków stanowi tak zwane sezonowe poszerzenie działalności gastronomicznej. To dzierżawa terenu na czas określony przy kawiarniach i restauracjach, dokonywana przez ich właścicieli - tłumaczy Ryszarda Kitowska z zespołu prasowego magistratu.

WOJNA O KLIENTA

Na prowadzenie ogródków miasto ogłaszało przetarg nieograniczony, choćby na dwa miejsca: w rynku i przy Focha. Cenę wywoławczą za jeden metr kwadratowy terenu określono na 15 złotych. Wygrywał ten, kto dał więcej. Na Rynek nie było chętnych. Natomiast na ogródek przy Focha wpłynęły trzy oferty i zwyciężyła najdroższa.

Prowadzący ogródki piwne zauważają jednak, że amatorzy picia na ulicy i tak są górą w porównaniu do ich klientów.

- My musimy dbać o każdego gościa, no i sprzątać. Jeśli będzie u nas brudno, to klienci więcej nie przyjdą. Z kolei ci, którzy piją w bramach, nigdy po sobie nie sprzątają, wręcz przeciwnie - powiedział nam jeden z właścicieli ogródków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie