MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radomska Orkiestra Kameralna zaprosiła w sobotę na "Amerykańską wiosnę"

Barbara Koś
Brawa dla Jezusa i orkiestry!
Brawa dla Jezusa i orkiestry! Barbara Koś
Delikatna świnka zamiast Pegaza spłynęła cichutko przypominając, że jest to koncert w dzień Prima Aprilis. Dlatego też widzom miała zagrać zupełnie „nieprzygotowana orkiestra”, słuchacze aż „marzli w klimatyzowanej sali koncertowej” i w ogóle wszystko miało być na opak.

Szczęściem nic z tych zapowiedzi Agnieszki Stanickiej nie sprawdziło się, choć „klimatyzacja sali” okazała się żartem smutnym, jako że w sali panował zaduch. Niemniej cieszyć się trzeba, że sala była jak zwykle, pełna.

Na początek brawami przywitano… Jezusa. Jezus Medina, meksykański dyrygent, po raz drugi zjawił się w Radomiu, by poprowadzić Radomską Orkiestrę Kameralną. Jeden z najwybitniejszych dyrygentów w Meksyku i poza swoim krajem także objechał cały świat, pracował z wieloma sławnymi orkiestrami, zatem trzeba się cieszyć, że ceni także radomskich muzyków. Jak było widać, jest to sympatia wzajemna a pod batutą takiego mistrza Radomska Orkiestra Kameralna nie mogła zagrać inaczej niż wspaniale.

Najpierw przedstawiono „Concerto Grosso opus 6 numer 12” Jerzego Fryderyka Haendla, utwór skomponowany w celu wykonywania go podczas przerw w świeckich widowiskach. Potem na scenie pojawił się wybitny pianista, Marian Sobula. Razem z orkiestrą zagrał” I koncert fortepianowy C – dur” Ludwiga van Beethovena.

Był to występ wirtuozerski i nic dziwnego, że pianista otrzymał ogromne brawa. Zrewanżował się publiczności bisem.

W drugiej części koncertu była muzyka meksykańska i amerykańska. Najpierw zagrano „Postludio” Joaquina Gutierreza Herasa.
To bardzo ciekawa choć dziwna kompozycja, grana jakby na „wdechu”, oparta na solówkach skrzypiec, wiolonczeli i altówki, za które to „solówki” dyrygent Jezus dziękował Lucjanowi Szalińskiemu - Bałwasowi, Barbarze Piotrowskiej i Michałowi I Zaborskiemu.

W finale koncertu zaprezentowano suitę z baletu „Appalachian Spring” amerykańskiego kompozytora Aarona Coplanda. Treścią baletu „Appalachian Spring” jest jak mówiła Agnieszka Stanicka, świętowanie nadejścia wiosny przez XIX-wiecznych amerykańskich pionierów po wybudowaniu nowej zagrody w stanie Pensylwania. Copland umieszcza w kompozycji dosłowny muzyczny cytat z „Simple Gifts” – hymnu protestanckiej wspólnoty religijnej, tak zwanych Szejkersów, którzy wywarli silny wpływ na muzykę zarówno Ameryki, jak i chrześcijan.

Trzeba też koniecznie pochwalić scenografię Krzysztofa Ciecieląga. Kolorowe kwadraty pięknie współgrały z wiosennym nastrojem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie