Państwo Szczęśni mieszkają przy ulicy Małcużyńskiego od jedenastu lat. Od tej pory nie mają doprowadzonego wodociągu. Nie powstanie on nawet w ramach unijnej inwestycji, bo wszystkiemu winne są właśnie unijne przepisy.
Dziś życie małżeństwa i ich dwojga małych dzieci jest utrudnione. Wodę czerpią ze studni, ale tę, która używana jest do gotowania, muszą przywozić w baniakach od rodziców. - Nie jesteśmy pewni jakości wody ze studni, więc wolimy nie ryzykować. Chodzi nam zwłaszcza o dzieci - mówi Jacek Szczęsny.
PODPISAŁ UMOWĘ
Umowę na budowę przyłącza z Wodociągami Miejskimi Jacek Szczęsny podpisał już kilka lat temu. Woda miała być doprowadzona w ramach wielkiej unijnej inwestycji, którą miejska spółka właśnie prowadzi. Cały jej koszt to 200 milionów złotych, z czego ponad 120 milionów pochodzi w unijnej kasy.
Okazało się jednak, że wodociąg nie zostanie doprowadzony do domu Szczęsnych. Budowa zakończyła się dosłownie 30 metrów przed ich działką. Pan Jacek interweniował w Wodociągach Miejskich, podpisał ze spółką nową umowę, ale usłyszał, że wodociąg powstanie najwcześniej za dwa lata.
- Ręce mi opadły, wcześniej obiecywali mi, że zrobią to teraz - denerwuje się radomianin.
ABSURDALNE PRZEPISY
Okazuje się, że wszystkiemu winne są unijne przepisy. - Zobowiązują nas do tego, że na kilometr wodociągu musi być minimum sto przyłączy. To oznacza, że średnio co dziesięć metrów musi być jedno - tłumaczy Marek Michoń, wiceprezes Wodociągów Miejskich.
- Przedłużenie wodociągu o 30 metrów dla jednego przyłącza sprawiłoby, że unijne wymaganie nie byłyby spełnione.
ZBUDUJĄ ZA ROK
Michoń przyznaje, że w podobnej sytuacji jest w Radomiu jeszcze kilkadziesiąt innych rodzin. - Jesteśmy w patowej sytuacji, bo budowa przyłączy dla nich wiązałaby się ze zmniejszeniem dofinansowania - przekonuje.
Dlatego z Jackiem Szczęsnym i mieszkańcami, którzy są w podobnej sytuacji Wodociągi Miejskie podpisują nowe umowy. - Ci ludzie dostają informację o terminie za dwa lata, bo wtedy musimy zakończyć unijny projekt. Do czasu jego zakończenia nie możemy wykonać innych prac - mówi wiceprezes.
Michoń dodaje jednak, że aż tyle nie trzeba będzie czekać. - Inwestycja unijna jest sporo przed czasem i wszystko wskazuje na to, że zakończymy ją nawet rok wcześniej. Wtedy od razu rozpoczniemy budowę brakującej sieci, już za własne pieniądze - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?