Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosa Radom - Asseco Gdynia 87:80. Łatwo nie było

SzS
Fragment meczu Rosa - Asseco
Fragment meczu Rosa - Asseco Albert Kaczmarzyk
W poniedziałkowy wieczór koszykarze Rosy Radom wrócili na ligowe boiska. Zmierzyli się z Asseco Gdynia. Wygrali 87:80.

Rosa Radom – Asseco Gdynia 87:80 (27:22, 14:25, 26:12, 20:21)

ROSA: Thomas 23 (6), Sokołowski 15 (1) i 10zb., Zajvec 13 (1), Witka 11 (3) i 10zb., Szymkiewicz 10 (1), Harris 4, Adams 4, Hajrić 4, Bonarek 3 (1), Jeszke 0.

Asseco: Hickey 17 (3), Żołnierewicz 15 (1), Frasunkiewicz 12 (4), Parzeński 11, Kowalczyk 10 (2), Szczotka 9 (1), Matczak 6 (1), Kaplanović 0, Kołodziej 0.

Przed meczem doszło do uroczystej chwili. Kapitan zespołu Rosy, Robert Witka zaprezentował zdobyty przed tygodniem Puchar Polski przez radomski zespół. Do hali przy ul. Narutowicza 9 przybyli między innymi Grzegorz Bachański, prezes Polskiego Związku Koszykówki oraz trener kadry narodowej Mike Taylor. Pojedynek odbywał się w iście świątecznym nastroju. Pojawiła się też niespodzianka od władz miasta. Prezydent Radosław Witkowski wręczył władzom klubu czek w wysokości 35 tys. zł.
Na boisku Rosa musiała być jednak skoncentrowana. Drużyna musiała jak najszybciej zapomnieć o niedawnym sukcesie. Teraz najważniejsza jest liga i walka o jak najwyższe miejsce po sezonie zasadniczym.
Asseco pierwsze objęło prowadzenie, ale już za moment Rosa prowadziła 8:2. Dwukrotnie z dystansu trafił Robert Witka. Goście nie dawali za wygraną. Po „trójce” Hickey’a i osobistych Parzeńskiego przewaga gospodarzy zmalała tylko do jednego punktu. W szóstej minucie Witka po raz kolejny trafił z dystansu. Rosa prowadziła 19:12, jednak pięć kolejnych „oczek” wywalczyli goście. W ostatniej sekundzie pierwszej kwarty Hickey trafił do kosza z połowy boiska.

Drugą kwartę radomski zespół rozpoczął od dwóch niepotrzebnych strat, po których rywale odrobili pięć punktów i wyszli na prowadzenie 31:30. Rosa gdzieś zatraciła skuteczność. Przez pięć minuty zdobyli zaledwie trzy punkty. Goście prowadzili 39:30. Na przerwę schodzili przy wyniku 47:41 dla Asseco. Ta część meczu kompletnie nie wyszła naszej drużynie.
Chwilę po wznowieniu meczu po przerwie, kontuzji doznał CJ Harris. Rosa zerwała się do odrabiania strat. Dwie kapitalne akcje Michała Sokołowskiego, pozwoliły Rosie zbliżyć się do przyjezdnych na dwa punkty (51:53). Trwała wymiana ciosów, ale już w 28 minucie był remis 59:59. Prowadzenie dał „Generał” Thomas. Dwukrotnie nasz rozgrywający trafił z dystansu. Rosa poprawiła obronę, podkręciła tempo i trzecią kwartę prowadziła 67:59.
W czwartej kwarcie proste błedy sprawiły, że gdynianie znowu wrócili do gry. Za nadmiar fauli w ekipie Asseco w 35 minucie zeszli Piotr Szczotka i Jakub Patrzeński. Po "trójce" Daniela Szymkiewicza przewaga znowu urosła do siedmiu punktów. 80:74 prowadziła Rosa na dwie minuty przed końcem. Goście się nie poddawali, próbowali, ale brakowało im skuteczności.
32 sekundy przed końcem, Kim Adams nie trafił dwóch osobistych. Piłkę nadal posiadała Rosa i po przechwycie Filip Matczak trafił z dystansu. Na własne życzenie zrobił się horror (82:80). Radomianie rozgrywali akcję 24 sekundy i Torey Thomas trafił z dystansu (85:80). Rywalom pozostało 10 sekund i niewiele mogli wskórać. Za to na deser Szymkiewicz popisał się pięknym wsadem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie