Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sagi o kasę dla pośredniaka ciąg dalszy. Dojdą w końcu do porozumienia?

ik
- Stoimy w blokach startowych, ale w każdej chwili możemy zacząć przygotowania do uruchomienia własnego urzędu pracy - mówi Anna Kwiecień, wiceprezydent Radomia.
- Stoimy w blokach startowych, ale w każdej chwili możemy zacząć przygotowania do uruchomienia własnego urzędu pracy - mówi Anna Kwiecień, wiceprezydent Radomia. Izabela Kozakiewicz
Starostwo i radomski magistrat mogą spotkać się w sądzie.

Kłócą się o pośredniak

Kłócą się o pośredniak

Jak już pisaliśmy Starostwo prowadzi Powiatowy Urząd Pracy w Radomiu. Ale obsługuje też bezrobotnych z Radomia. Dlatego miasto musi dopłacać do jego finansowania. Zgodnie z ustawą wysokość dofinansowania zależy od liczby bezrobotnych. Z tego wynika, że Radom powinien pokrywać 60 procent kosztów funkcjonowania urzędu pracy. Zapalną kwestią jest właśnie wysokość dofinansowania. Na 2012 rok starosta chce od miasta 5,7 miliona złotych. Magistrat daje 5,4 miliona złotych. Spór trwa od miesięcy.

Fiaskiem zakończyły się kolejne rozmowy o wspólnym finansowaniu radomskiego pośredniaka. Prezydent chce dać 5,4 miliona złotych. Starosta oczekuje 300 tysięcy złotych więcej i zapowiada skierowanie sprawy do sądu.

Pieniądze na pośredniak były głównym tematem wczorajszej sesji Rady Miejskiej. W dyskusji uczestniczyli też starosta radomski Mirosław Ślifirczyk i dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Józef Bakuła.

WIĘCEJ NIE MAJĄ

Prezydent Andrzej Kosztowniak i jego zastępczyni Anna Kwiecień podczas posiedzenia po raz kolejny zapewnili, że miasta nie stać na większe wydatki na pośredniak. Przypominali też, że mamy kryzys i wszyscy oszczędzają, także na administracji.

- Wszędzie mamy realny spadek wydatków, tylko na urząd pracy chcemy dać i tak więcej niż w zeszłym roku - twierdzi Andrzej Kosztowniak. - Musimy się zastanowić, jak działać we wspólnej biedzie.

Starosta Ślifirczyk przekonywał z kolei, że pośredniak oszczędza. W tym roku ma być o 2 miliony tańszy niż przed rokiem. Ale dostanie też o 2,5 miliona złotych niższą dotacje z funduszu pracy.

- Musimy solidarne pokryć te brakujące pieniądze - mówi Mirosław Ślifirczyk. - Nie chcemy, żeby miasto dawało nam pieniądze kosztem swoich zadań. Oczekujemy części subwencji, jaką miasto dostaje na zwalczanie bezrobocia z ministerstwa.

PÓJDĄ DO SĄDU I NA SWOJE?

Obie strony spory zapewniają jednocześnie, że chcą kompromisu. Na dowód w przerwie sesji odbyła się kolejna tura rozmów. Do porozumienia nie doszło. Nikt nie chce ustąpić. To może oznaczać, że spór będzie rozstrzygał sąd. Wystąpienie na taką drogę zapowiedział starosta.

- Mam nadzieję, że będziemy jeszcze rozmawiać. W każdej chwili można przerwać sprawę skierowaną do sądu - zapowiedział Mirosław Ślifirczyk.

- Na pewno będą kolejne rozmowy - potwierdza Anna Kwiecień.

Jednocześnie wiceprezydent informuje, że miasto jest gotowe utworzyć własny urząd pracy. Pierwsze formalności już zostały poczynione. - Nie intensyfikujemy przygotowań, ale jesteśmy w blokach startowych - mówi Anna Kwiecień.

Z jej wyliczeń wynika, że w miejskim pośredniaku pracowałoby 130 osób. Na utworzenie jednego stanowiska pracy potrzeba 5 tysięcy złotych i około 1,5 miliona złotych na uruchomienie nowego urzędu pracy. Miasto ma nawet dwa miejsca, w których mógłby działać.

- Miasto ma prawo do takiego ruchu. Ale to nikomu się nie opłaca. Wyliczenia pani wiceprezydent są bardzo optymistyczne, z doświadczenia wiemy, że na urząd potrzeba większych pieniędzy - podsumował wypowiedź Anny Kwiecień starosta Ślifirczyk.

Mirosław Ślifirczyk, starosta radomski: To, że oczekujemy od miasta 5,7 miliona złotych wynika z konkretnych kalkulacji. Miasto przez to, ze nie prowadzi własnego urzędu pracy dostaje specjalną subwencję z ministerstwa. Co roku mniejszą jej część przekazuje na Powiatowy Urząd Pracy.

Andrzej Kosztowniak, prezydent Radomia: Koszty na administrację spadają. Tylko na urząd pracy chcemy dać w tym roku więcej pieniędzy niż przed rokiem. Można wciąż generować koszty, ale musimy się zastanowić nad ich strukturą. Czy wszyscy zatrudnieni w Powiatowym Urzędzie Pracy musieli tam pracować? Teraz musimy się zastanowić, jak funkcjonować przy tej wspólnej biedzie.

Co z tymi subwencjami?

Starosta Mirosław Ślifirczyk wylicza, że na walkę z bezrobociem magistrat otrzymuje dwie subwencje: wyrównawczą 7,8 miliona złotych dla samorządów o wysokim bezrobociu i drugą 7,3 miliona złotych dla powiatów, które nie mają swojego urzędu pracy. Co dzieje się z subwencjami zapytaliśmy skarbnika Radomia Sławomira Szlachetkę.

Jak powiedział pieniądze trafiają do jednego worka - budżetu Radomia. Są traktowane, jako dochód Radomia i nie ma obowiązku wydanie ich na konkretny cel. - Nie są przeznaczone tylko na walkę z bezrobociem, ale też na szeroko pojęte łagodzenie jego skutków. Trafiają też do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej na działania pomocowe i administrację - tłumaczy Sławomir Szlachetka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie