MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sidi Bou Said - dwukolorowe miasto

Marzena Kądziela
W Sidi Bou Said dominują dwa kolory: biel i błękit
W Sidi Bou Said dominują dwa kolory: biel i błękit M.Kądziela
Sidi Bou Said jest piękne o każdej porze roku. Nawet wtedy gdy niebo nad Tunezją jest trochę zachmurzone, biało niebieskie domy i wiecznie kwitnące krzewy bugenwilli płożące się po parkanach i ścianach tworzą letnią atmosferę.
Sidi Bou Said - dwukolorowe miasteczko

Sidi Bou Said - dwukolorowe miasto

Nic więc dziwnego, że miasteczko położone zaledwie dziesięć kilometrów od stolicy Tunezji - Tunisu zawsze pełne jest artystów, którzy na papier czy płótno przelewają jego uroki. Nie potrafię malować, chłonę więc wszystkimi zmysłami ten niepowtarzalny klimat ciesząc się, że wtedy, gdy u nas jest chłodno, w tunezyjskiej miejscowości mogę patrzeć na zieleń drzew, błękit morza i intensywne kolory kwiatów.

Dzięki baronowi

O tej porze roku w Sidi Bou Said jest niewielu turystów. Cieszę się, bo gdy byłam tu wiosną czy latem, trudno było się przecisnąć przez tłumy wędrowców z całego świata zwabionych urokiem miasteczka.

Wreszcie spokojnie mogę pooglądać to, co oferują tutejsze sklepy z pamiątkami. A jest ich naprawdę wiele. W galeriach wisi mnóstwo obrazów utrzymanych w biało - niebieskiej tonacji. Można je kupić znacznie taniej niż w innych porach roku. A są piękne, bo w Sidi Bou Said pracują utalentowani malarze i rysownicy nie tylko z Tunezji, ale także Francji oraz innych europejskich krajów.

A wszystko za sprawą barona Rudolfa Erlangera, który wylądował tu na początku XX wieku. Zachwycony architekturą i pięknym krajobrazem podjął się klasyfikacji wszystkich zastanych budynków, a występujący wszędzie kolor niebieski nazwał "błękitem Sidi Bou Said". Zbudowany przez barona pałac w stylu tunezyjsko - andaluzyjskim został zaakceptowany i zaklasyfikowany do narodowej spuścizny Tunezji w uznaniu zasług tego uczonego.

Wcześniej przez kilka wieków innowiercy, przede wszystkim chrześcijanie, nie mieli wstępu do miasta. Sytuacja zmieniła się, gdy bogacze zamieszkujący oddalony o 10 km Tunis zaczęli wznosić tu swoje letnie rezydencje, które budowali w stylu łączącym tradycję Tunezji i architekturę andaluzyjską.

Dlatego budynki są śnieżno białe. Z tym tłem przepięknie kontrastują muszaraby - gięte artystycznie kraty okienne, bardzo charakterystyczne dla tego miejsca. Pomalowane w tym samym kolorze głębokiego błękitu drzwi w kształcie łuków, nabijane ćwiekami prowadzą na małe dziedzińce pełne pelargonii, hibiskusów, oleandrów, bugenwilli.

Widoki z miętową herbatą

Kawiarnie miasteczka należą do najbardziej znanych w Tunezji. Te najczęściej odwiedzane przez turystów i mieszkańców pobliskiego Tunisu, jak na przykład "Cefe des Natles" usytuowane są w takich miejscach, z których roztacza się widok na zatokę, port jachtowy, albo na wąskie malownicze uliczki.

Nie podaje się w nich napojów alkoholowych, bo Tunezja to kraj muzułmański i turyści muszą respektować miejscowe zwyczaje i reguły. Zresztą, aby delektować się pięknymi widokami, nie potrzeba żadnego "dopalacza", lepiej powoli sączyć mocną, aromatyczną i słodką herbatę z gałązką mięty. Łasuchy mogą jeszcze zamówić sobie słodkie ciasteczka, bardzo tu popularne - z miodem, orzechami i bakaliami.

Odpoczywając na kamiennych siedziskach wyściełanych matami lub tkanymi ręcznie kolorowymi kobiercami patrzę na zakochane pary, spacerowiczów i artystów. Na schodach jednego z budynków dostrzegam mężczyznę w marynarskiej czapce, z zatkniętym za ucho kwiatem. Czy jest to marynarz, malarz czy może mieszkaniec miasta dodający mu kolorytu? - zastanawiam się łykając kolejną szklaneczką herbaty.

Zakochany święty

Sidi Bou Said położone jest na szczycie wzgórza wznoszącego się tuż nad zatoką morską. Już w IX wieku doceniono to miejsce budując ribat (twierdzę), który miał bronić kraj przed morskimi najeźdźcami. Później wzniesiono latarnię morską prowadzącą w kierunku lądu zbłąkanych żeglarzy.

Muzułmańska legenda głosi, że święty Ludwik nie zginął na wzgórzu Byrsa, ale odszedł niepostrzeżenie ze swej armii, ożenił się z dziewczyną berberyjską i stał się miejscowym świętym Bou Said, który słynął z umiejętności leczenia reumatyzmu i sprawiania, że skorpiony przestawały żądlić.

Bliższa prawdy jest jednak opowieść o tym, iż pochodzący z Maroka Abu Said Al-Baji powracający z pielgrzymki do Mekki zachwycił się urokliwym miejscem i postanowił pozostać tu aż do śmierci. Podobnie uczynił Sidi Dhrif oraz znaczna liczba sufistów, uczniów Marokańczyka Abou Mediane fundatora marokańskiego sufizmu.

Szał zakupów

Pokrzepiona herbatą ruszam labiryntem biało - niebieskich uliczek pośród wystawionych na chodnik pamiątkowych towarów sklepowych. Oprócz obrazów i rysunków mnóstwo tu typowych dla Tunezji wyroby ze skóry, takich jak piękne torby, portfele, okładki na książki, sandały i barwne klapki.

Intensywnymi barwami kuszą dywany, kilimy, gobeliny. W słońcu połyskują mosiężne talerze i talerzyki, misy, dzbany, donice. Kolorami wabią ceramiczne półmiski, wazy, popielnice, puchary czy całe serwisy obiadowe. Uwagę przykuwają też ceramiczne płytki wyrabiane na wzór dawnych rzymskich mozaik. Najpopularniejszym ich wzorem są ryby oraz ręka Fatimy, która, zdaniem Tunezyjczyków, chroni przed nieszczęściem i odpycha złe moce.

Rękę Fatimy można także zobaczyć na wielu domach, drzwiach i bramach. Jest także motyw wykorzystywany w biżuterii. Srebrna, a dla zamożniejszych złota ręka to znakomita pamiątka, która potem, już w Polsce noszona na łańcuszku przypomina o wizycie w Tunezji.

Dla mnie najpiękniejsze były jednak misternie plecione klatki dla ptaków. Te, wyrabiane w Tunezji, a szczególnie w Sidi Bou Said, cieszą się ogromną popularnością we wszystkich europejskich stolicach, mimo dość wysokich cen. Zachwycają zwłaszcza te wykonane z białego i ozdobnego drutu i z drewna.

Stoję na wzgórzu położonym tuż nad morzem. W dole oglądam port jachtowy, do którego swymi często bardzo luksusowymi łodziami dobijają żeglarze z całego świata. Patrzę na sąsiednie wzgórza, gdzie swe rezydencje mają najbogatsi mieszkańcy kraju.

Trochę im zazdroszczę, bo widok na zatokę, zielone stoki i kolorowo kwitnące krzewy jest rzeczywiście fantastyczny, także jesienią. Na szyi mam rękę Fatimy, a w torbie biało - niebieską akwarelkę z wizerunkiem jednej z uliczek. To musi mi wystarczyć do następnej wizyty w miasteczku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sidi Bou Said - dwukolorowe miasto - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie