Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoczył z komina po śmierć

/raj/
Mężczyzna skoczył ze stumetrowego komina wierzbickiej cementowni.
Mężczyzna skoczył ze stumetrowego komina wierzbickiej cementowni. P. Mazur

Śmiercią zakończył się skok ze stumetrowego komina wierzbickiej cementowni dla 27-letniego współpracownika Programu 1 Telewizji Polskiej. Do tragedii doszło w niedzielę, podczas kręcenia programu o sportach ekstremalnych.

Program nagrywany był w miniony weekend, na terenie niedokończonej budowy Cementowni "Wierzbica 2" w Wierzbicy niedaleko Radomia. Organizatorem skoków była firma z Polkowic. Do stumetrowego komina przytwierdzone były liny. Skoki odbywały się z ostatniego z trzech balkonów - podestów, które otaczają komin. Były to tak zwane dream jumping, czyli "skoki na wahadło". W sobotę wszystko się udało. Podobnie było w niedzielę, aż do godziny 15. Skoczyło kilka osób. Skoczyć postanowił także 27-letni Rafał Z., kierownik produkcji programu. Na głowę założył specjalny kask z kamerą. Dodatkowo z dołu jego skok filmowały dwie kamery.

Jak mówili świadkowie, mężczyzna wszedł na komin, wybił się z podestu i skoczył. Pierwszy raz opadł szczęśliwie, ale gdy lina zasprężynowała i opadał po raz drugi uderzył głową w podest usytuowany na 33 metrze komina. Uderzenie było tak silne, że metalowa konstrukcja podestu została powyginana. Mężczyzna zginął na miejscu. Nogi i ręce miał doszczętnie połamane. Wiszące na linie ciało musieli zdejmować strażacy.

- To wyglądało, jakby zawiał silniejszy wiatr, bo nim bujnęło w stronę komina i uderzył w niego głową - mówił nam mężczyzna, który obserwował całe zdarzenie z dołu. - Wiedzieliśmy jak to się odbywa. Cały dzień przyjeżdżali tu różni ludzie, którzy płacili im po 200 złotych za skok. Był tu też mężczyzna ze Skarżyska-Kamiennej, który się spóźnił, bo miał skakać zamiast tamtego człowieka. Później mówił, że to on mógł zginąć.

Na miejsce tragedii przyjechali policjanci i prokurator. Zabrali kasety z nagraniem śmiertelnego skoku z komina. Najprawdopodobniej zostanie powołany biegły, który wypowie się na temat przyczyn tragedii.

Pracownicy ekipy telewizyjnej, która była na miejscu zdarzenia, nie chcieli z nami rozmawiać. - To był nasz kolega, nie możemy dojść do siebie - usłyszeliśmy od jednej z kobiet.

Pasja a rozsądek

Bohdan Kopka, specjalista od skoków na bungee: - Nie powinno się dopuszczać do skoku człowieka, który nie jest profesjonalistą. Musi być zachowana granica między rozsądkiem a pasją. Aby wejść na komin, badania wysokościowe musi mieć zarówno obsługa, jak i skaczący. Taki wypadek może się zdarzyć albo nowicjuszom, albo rutyniarzom. A organizatorzy skoków w Wierzbicy do nowicjuszy raczej nie należeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie