Do tragedii doszło w bloku przy Alei Pokoju w Zwoleniu.
(fot. P. Kutkowski)
W sobotę w nocy potężny wybuch z mieszkania położnego na IV piętrze. Spało w nim starsze małżeństwo. Tej nocy wyjątkowo nie było razem z nimi ich wnuczki.
Rano przed blokiem na ulicy Alei Pokoju wciąż stała grupa osób. Wejścia do budynku chroniła taśma zawieszona przez policję. Niedawno odjechali stamtąd strażacy. Z ogniem walczyli od godziny 3.20. Wtedy to nadszedł sygnał o zadymieniu na klatce schodowej. Poprzedził go jednak huk eksplozji.
SĄSIAD - BOHATER
Artur Bartoszek mieszka naprzeciwko. Wybuch spowodował wyrwanie drzwi w jego mieszkaniu i wpadnięcie do przedpokoju palących się resztek drzwi sąsiadów. Pożar gasił wodą nabieraną wiadrem z wanny. Torował w ten drogę ucieczki sposób sobie i swojej rodzinie. Na klatce schodowej zauważył też ciało, przewieszone przez rozbite drzwi. Polewał je wodą nie widząc, czy jest to sąsiad, czy sąsiadka.
NIE UDAŁO SIĘ URATOWAĆ
- To była kobieta - mówi Andrzej Szewczyk, zastępca komendanta zwoleńskiej straży pożarnej. - Gdy dotarli do niej strażacy, już nie żyła. Wcześniej udało im się natomiast sprowadzić na dół jej męża. Siedział na schodach, nie stracił przytomności, ale kontakt z nim był bardzo utrudniony.
Mężczyzna trafił do szpitala w Radomiu na odział intensywnej pomocy medycznej. Jego stan określany jest jako ciężki. Do szpitala trafili też dwaj synowie Artura Bartoszka z podejrzeniem zatrucia oparami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?