Spór o krzewy

- Te rośliny rosły tu od wielu lat i nikomu nie wadziły. W ubiegłym tygodniu pracownik spółdzielni wyciął je, pozostawiając tylko niewielkie odnogi przy samej ziemi - mówi pani Teresa. To był tylko zabieg pielęgnacyjny - opowiada prezes Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Jak twierdzą mieszkańcy, krzewy pigwy rosły przed ich blokiem od wielu lat.

- Pielęgnowaliśmy je i dbaliśmy, żeby zwierzęta ich nie niszczyły. Zawsze były odpowiednio podcięte, aż miło było na to popatrzeć - mówi pani Jadwiga, mieszkanka bloku z ulicy Powstańców Śląskich.

ŚCIĘLI PO SAMEJ ZIEMI

- Nasz krzew został wycięty w ubiegły czwartek przez pracownika spółdzielni. Akurat przechodziłam koło bloku, kiedy mężczyzna prowadził swoje prace - opowiada kobieta. - Niestety na uratowanie żywopłotu było już za późno. Został ścięty praktycznie po samej ziemi. Teraz będziemy musieli czekać kilka lat, żeby odrósł - skarży się kobieta.

TO BYŁA POMYŁKA?

Pani Jadwiga zdenerwowana całą sytuacją wybrała się do administratora budynku, żeby wyjaśnić sprawę. To, co tam usłyszała wprost wyprowadziło ją z równowagi.

- Powiedziano mi, że pracownik wyciął te krzewy ot tak, przez pomyłkę. Ponoć jego zadaniem było podcięcie innego żywopłotu - opowiada kobieta. - Szczerze powiem, że nie wierzę w tę wersję wydarzeń. Wydaje mi się, że on wykonywał tylko polecenia wydane przez administrację. Nie rozumiem tylko, w czym ten żywopłot im przeszkadzał. To my dbaliśmy o jego utrzymanie. Spółdzielnia wcale się do niego nie dotykała.

TO BYŁA PIELĘGNACJA

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Markiem Pytlarzem, prezesem Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która zarządza blokiem z ulicy Powstańców Śląskich 7.

- Jak każdego roku na wiosnę, tak i teraz przeprowadzono zabieg pielęgnacyjny. Jest to roślina, która na wiosnę odbije i będzie jeszcze ładniejsza. Sam mam działkę, więc wiem, że dla dobra rośliny powinno się robić takie rzeczy - powiedział nam prezes.