MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Srebro dla szermierzy w Pekinie

Z Pekinu Paweł Kotwica
"Srebrni" szpadziści.
"Srebrni" szpadziści. P. Kotwica
Szermierze otworzyli nasze medalowe konto podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, zdobywając wicemistrzostwo w turnieju drużynowym.

Polska drużyna szpadzistów w składzie Tomasz Motyka, Radosław Zawrotniak, Adam Wiercioch, Robert Andrzejuk zdobyła srebrny medal olimpijski, przegrywając we wczorajszym finale z Francją.

W ćwierćfinale Polacy wyeliminowali Ukrainę, wygrywając 45:37. Chińczycy nieoczekiwanie pokonali Węgrów. Polscy szpadziści podkreślali, że woleli trafić w półfinale na gospodarzy, których zawsze ogrywali na dużych imprezach. Teraz nie był to łatwy pojedynek. Był niezwykle ciężki.

Radosław Zawrotniak zaczął średnio, remisując 3:3 walkę z Wangiem. Tomasz Motyka, który wyszedł na planszę jako drugi, poniósł straty i Chińczycy objęli prowadzenie 10:6.
Bardzo długo je utrzymywali, mimo że "biało-czerwoni" kilka razy dochodzili ich na jeden punkt. Pierwszego przełamania dokonał Adam Wiercioch, który w spotkaniu z Yinem wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 32:29. Wydawało się, że Chińczycy są załatwieni, ale nic bardziej mylnego. Niestety, Polak dał się trafić kilka razy z rzędu i znów przegrywaliśmy 33:35.

ZAWROTNIAK NA 40:40!

Zawrotniak w meczu z Li przegrywał już 33:37, a jednak zdołał doprowadzić do remisu 40:40! To był decydujący moment pojedynku. Obie drużyny były o pięć trafień od olimpijskiego finału, a na planszę wyszli najsłabiej dotąd spisujący się w naszym zespole Motyka i Wang. Polak wychodził na prowadzenie, ale rywal był uparty i wyrównywał. 44:44! Ten, kto zadaje kolejne trafienie, wygrywa.

Zawodnicy ruszyli do siebie i doszło do zwarcia, nieomal jak w walce bokserskiej. Wydawało się, że nikt nie będzie w stanie zadać trafienia, ale nad planszą zapaliło się czerwone światełko - znak, że trafił Polak! Polska ekipa oszalała ze szczęścia, ale trzeba było jeszcze wyjaśnić wątpliwości, bo Chińczyk reklamował, że trafienie było nieczyste. Sędziowie tego nie uznali i potwierdzili punkt Polaka. Reprezentant gospodarzy długo nie mógł pogodzić się z porażką, początkowo nie chciał podać ręki Motyce.

MOTYKA BYŁ SPOKOJNY

- Byłem spokojny, bo Chińczyk miał już na koncie żółtą kartkę, a w ostatniej akcji to on wpadł na mnie, więc dostałby kartkę czerwoną i dostałby karny punkt. I tak bym wygrał, i tak bym wygrał - cieszył się w mixed zonie Tomasz Motyka. Wszystkich naszych szpadzistów liczne grono polskich dziennikarzy przywitało owacją. - Szczerze mówiąc, to nawet nie widziałem ostatniego trafienia Tomka - mówił Zawrotniak. - Zamknąłem oczy, nie mogłem na to patrzeć…
FINAŁ BEZ HISTORII

Przed finałem z Francuzami trenerzy naszej ekipy zadecydowali, że w decydującym o "złocie" pojedynku Adama Wierciocha zastąpi najbardziej doświadczony w naszej ekipie, 33-letni Robert Andrzejuk. Powód był prozaiczny. W szermierce medale dostają tylko ci zawodnicy, którzy podczas turnieju wystąpili na planszy, rezerwowi nie.

Trener postanowił, że skoro mamy bardzo wyrównaną drużynę, to bez problemu może wystąpić Andrzejuk, któremu medal też się należy. Wiercioch, pytany, jak się czuł, kiedy usłyszał, że nie wystąpi, powiedział: - Było mi przykro, to zrozumiałe. Ale nie mam pretensji. Rozumiem motywy trenera. Mamy wyrównany zespół, to "srebro" należało się nam czterem.

W finale przewaga "trójkolorowych", braci Jerome'a i Fabrice'a Jeannet oraz Ulricha Robeiri'ego była bardzo wyraźna, nasz zespół praktycznie nie podjął walki. Po dwóch walkach było 10:7, po trzech 15:8, po czterech 20:11, po pięciu 25:14, potem było już 30:14.

- Oni mają przewagę wzrostu - mówił Radosław Zawrotniak. - Nie musieli się spieszyć. Byli w defensywie. My nie mieliśmy wyjścia. Trzeba było atakować, ale wtedy nadziewaliśmy się na ich trafienia. Francuzi to świetna ekipa. Mamy nadzieję, że się im zrewanżujemy. A okazji będzie sporo. Już niedługo mistrzostwa świata.
Andrzejuk cieszył się, że mógł wystąpić w finale.

- To był trudny pojedynek - powiedział. - Szkoda, że tak się ułożył. Ale olimpijski finał i "srebro" też bardzo cieszą. Otworzyliśmy dorobek medalowy Polaków. Teraz nam pójdzie łatwiej. Tomasz Motyka dodał: - Każdy chce wygrać. My, wychodząc do pojedynku, myślimy tak samo - zwyciężyć. Na analizy i podsumowanie naszego występu jeszcze przyjdzie czas. Dziś nie wypada nam robić nic innego, jak tylko cieszyć się ze "srebra". I to robimy.
FRANCUZI PRZEKOMBINOWALI

W przedostatnim pojedynku, Zawrotniak - Jerome Jeannet, przy stanie 38:23 dla Francuzów doszło do niecodziennej sytuacji. Po jednej z akcji Jeannet upadł na planszę, trzymając się za rękę. Walkę przerwano. Francuz obwiązał sobie dłoń bandażem i wznowiono pojedynek. Ale Zawrotniak był bardzo pasywny. Po prostu stał na planszy. Wydawało się, że dlatego to robi, bo nie chce atakować kontuzjowanego rywala. Zebrał też oklaski od publiczności.

Zapytaliśmy go o tę sytuację. - Francuzi przekombinowali. - powiedział. - My, wiedząc, że medale dostaje tylko trzech, wstawiliśmy Roberta. Oni, kiedy mieli już wygraną, symulowali kontuzję. Powiedziałem, że się nie zgadzam i walczymy dalej. Czemu nie atakowałem? Najmniejsze dotknięcie klingi w tę rękę pewnie spowodowałoby wezwanie lekarza, orzeczenie, że Jeannet nie może walczyć i wpuszczono by rezerwowego. Zresztą, co to za satysfakcja pokonać rywala, który symuluje kontuzję?

W pojedynku o brązowy medal Włochy wygrały z Chinami 45:35.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Srebro dla szermierzy w Pekinie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie