Płonące auto zatarasowało wyjście z domu i znajdujący się wewnątrz mieszkańcy musieli ratować się skacząc przez okno. Jedna osoba trafiła do szpitala ze zwichniętą nogą. Zanim przyjechali strażacy pomocy w ewakuacji udzielał im Sławomir Wieczorek, mieszkaniec dzielnicy Firlej.
- Przechodziłem właśnie koło domu przy ulicy Gombrowicza i zobaczyłem jak samochód staje w płomieniach. Ogień sięgał wysokości dwóch, trzech metrów. Pomagałem mieszkańcom wydostać się z domu i przeskoczyć przez płot. Zawiadomiłem straż pożarną, ale oni mieli już wcześniejsze zgłoszenie o pożarze od jakiegoś przechodnia - powiedział Sławomir Wieczorek.
Sam zaczął jechać
- To samochód koleżanki mojej wnuczki. Przyjechali tutaj nim w niedzielę i samochód był kilkakrotnie używany do różnych celów. Dzisiaj rano jeden z domowników zauważył, że dymi się z samochodu. Chwilę później zobaczyłam wielki, jasny blask i zaczęliśmy uciekać z domu - powiedziała Janina Nowakowska, właścicielka posesji.
Pożar wybuchł o godzinie 9.32. Chwile grozy mieszkańcy domu przeżyli, gdy palący się samochód sam ruszył do przodu i podjechał pod drzwi wejściowe.
Czy to możliwe, aby auto samo zaczęło jechać? Co na ten temat sądzą strażacy? Zbadamy tę sprawę we wtorkowym wydaniu Echa Dnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?