Temperatura sięgnęła zenitu podczas ostatniej sesji Rady Miasta w Szydłowcu. Pod koniec czwartkowych (2 czerwca) obrad, w punkcie „sprawy różne” wybuchła awantura, radni koalicji, opozycji kierowali do siebie wzajemnie pretensje o różne sprawy.
Kto to jest „guru”?
W tej kadencji, w trakcie posiedzeń rady nie brakowało różnorakich sporów, ale ostatnie przeszło chyba najśmielsze oczekiwania. Gdy radni podjęli już zaplanowane uchwały, burmistrz Artur Ludew odniósł się do artykułu w lokalnej gazecie, którą wydaje stowarzyszenie Wspólnota Ziemi Szydłowieckiej. Obecni radni z tego klubu są w opozycji do włodarza. Ludew żądał wyjaśnień w sprawie, jakoby miał szykanować osoby związane ze Wspólnotą, pracujące w podległych mu jednostkach. Wywołał „do tablicy” radną Agnieszkę Ślizak, pytając, czy ona bądź ktoś z jej rodziny był szykanowany. - Ja nie, natomiast nie potrafię odpowiedzieć za członków rodziny - mówiła.
To samo pytanie Ludew zadał pozostałym samorządowcom Wspólnoty - Pawłowi Blochowi oraz Maciejowi Kapturskiemu. Ci nie zdobyli się na otwarte odpowiedzi. Ludew odniósł się też do innych zarzutów, zawartych we wspólnotowej gazecie. Kapturski napisał tam oświadczenie, porównując odwołanie go z funkcji przewodniczącego komisji edukacji w radzie z... metodami stalinowskimi. Kapturski stwierdził, że osoby, które podpisały się pod tymże odwołaniem, muszą robić to co każe „guru”, w przeciwnym razie „nic nie dostaną”. Burmistrz dopytywał usilnie, kim jest ów „guru”, ale też odpowiedzi nie uzyskał. - Jest to ciąg metaforyczny zdania, który tak się kończy - odrzekł Kapturski.
- Panie radny, tak to można odpowiedzieć, że pociąg to jest machina, która zawiezie nas do nieba, jeśli tylko będziemy chcieli - ripostował Ludew.
O dziadkach-pasożytach i „burakach”
Jeszcze bardziej zaiskrzyło, gdy głos zabrał radny Adam Pietras z koalicyjnego Porozumienia Gospodarczego. W trakcie poprzedniej sesji Kapturski wytknął samorządowcowi, że ten załatwił sobie pracę w spółce podległej burmistrzowi - Wodociągach i Kanalizacji.
- Pan chce pensję radnego Pietrasa? Według oświadczenia majątkowego ja za sześć miesięcy poprzedniego roku zarobiłem 22 tysiące złotych brutto, pan 33. Czyja pensja jest wyższa? - pytał Pietras, odsyłając Kapturskiego na... korepetycje z matematyki. Dodał także, że powodem odwołania radnego opozycji z funkcji przewodniczącego komisji oświaty było aroganckie zachowanie w stosunku do dorosłych oraz dzieci (Kapturski jest nauczycielem wychowania fizycznego w Zespole Szkół im. Jana Pawła II w Szydłowcu), za co dostał wpis do akt od dyrekcji szkoły. Mnóstwo żali do opozycji wylała także radna Porozumienia Gospodarczego Dorota Jakubczyk. - Każdy jest mądry w przelaniu wszystkiego na papier, nie ma odwagi stanąć twarzą w twarz i powiedzieć prosto w oczy - odniosła się do publikacji we wspólnotowej gazecie.
- Jeśli chodzi o moją pracę, moje dorabianie, to powiem tak - jest to... moja broszka. Dorabiałam i dorabiać będę, czy to komuś się podoba czy nie. Nie mam jakichś ferm kurzych, nie sprzedaję jajek po barach przydrożnych, nie chałturzę gdzieś na imprezach, tylko zarabiam i ponoszę za to odpowiedzialność materialną, rozliczam się z fiskusem. Zebrała się grupa niedoszacowanych dziadków, którzy w swoim życiu nic nie osiągnęli i teraz próbują nadrobić swoją ważność, swój autorytet, a w rzeczywistości są pasożytami swoich dobrze zarabiających żon - artykułowała Dorota Jakubczyk. Zarzucała także opozycji, że ta oczernia ludzi ze wsi. - Wolę być „burakiem”, niż pasożytem. Jestem ze wsi i jestem dumna z tego. W poprzedniej kadencji byliśmy opozycją, ale inteligentną, nie obrażaliśmy innych. Mamy burmistrza, młodego człowieka, świeża krew, a wy się czepiacie jego garniturków, kolorów, że fioletowy. Dla mnie lepszy taki kolor niż czarny wyświechtany - dodała w swym wystąpieniu Jakubczyk.
Haki i wieszanie psów
Stanęła też w obronie zatrudnionego w „wodociągach” radnego Pietrasa. - My też tu mamy na tej sali radnych z opozycji, dla których były tworzone stanowiska - w ciepłowni, Szydłowieckim Centrum Kultury Zamek. Upatrzyliście sobie trzy-cztery osoby spośród nas i bijecie jak w kaczy kuper. Niedługo jest gala boksu, może założycie rękawice i wyżyjecie się trochę - pytała szefowa komisji budżetu w radzie.
Maciej Kapturski - ad vocem - odniósł się do zarzutów, jakoby miał obrażać dzieci podczas strażackich ćwiczeń nad zalewem w Szydłowcu. - To było zwykłe reagowanie co do porządku, wobec dzieci, które rzucały kamieniami i kamieniami, wchodziły na cienki lód, który mógł się w każdej chwili załamać. To zarzucacie państwo nauczycielowi, który jest nim także poza szkołą, że dba o bezpieczeństwo dzieci? Panie radny Pietras, porównuje pan moje zarobki w szkole do pańskich. Zobaczymy, jak będą one wyglądać po tym roku... Cały czas państwo kopiecie, szukacie haków, jak by tu uciszyć pana Kapturskiego, pana Blocha - odpowiedział.
Odniósł się także do słów Doroty Jakubczyk. - Ja wiem, że pani ma złe doświadczenia ze Wspólnotą, bo rządziła przez dwanaście lat, myślę tutaj o burmistrzu Andrzeju Jarzyńskim, ale pani Doroto - czy wszystko było tak źle, że trzeba cały czas pieski wieszać? - pytał Kapturski.
- Będę wieszać - odparła Jakubczyk. Wymiany zdań trwały około godziny.
Z biura Rady Miejskiej nie otrzymaliśmy zaproszenia na tamtą sesję. Dysponowaliśmy nagraniem wypowiedzi, udostępnionym na portalu internetowym naszszydlowiec.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?