Ta winda wciąż więzi ludzi

Jak twierdzi pani Mariola winda jest już dosyć stara i wymaga remontu, ma który nie może zdecydować się spółdzielnia.

- Moja wnuczka, która utknęła w tej windzie, nie jest pierwszym takim przypadkiem. Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej, ale wtedy osoby albo samodzielnie się uwalniały, albo szybko przyjeżdżała pomoc - opowiada nam pani Maria.

ZA MAŁO KONSERWATORÓW

Według kobiety jednym z błędów popełnianych przez spółdzielnię jest zbyt mała liczba konserwatorów.

- Na całą jednostkę mamy tylko jednego konserwatora, a przecież dźwigów jest całe mnóstwo - mówi kobieta. - Kiedy zacięła się moja wnuczka została wyciągnięta dopiero po godzinie. Był to dla niej wielki stres. Całe szczęście, że powiadomiła mnie o tym telefonicznie, to mogłam ją przez ten czas podtrzymać na duchu. Przecież to jest 13-letnie dziecko. Osoby starsze lub chore na klaustrofobię dostałyby w tym czasie zawału serca.

PRZYDAŁBY SIĘ REMONT

Mieszkańcy bloku uważają, że winda wymaga już renowacji.

- To nie może tak być, żeby co jakiś czas ktoś się w tej windzie zacinał. Spółdzielnia mogłaby wreszcie zrobić jakiś porządny przegląd i remont. Niestety jej władze wydają się głusi na nasze prośby - dodaje pani Mariola.

NIE ODBIEGA OD STANDARDÓW

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Ryszarda Wiosnę, wiceprezesa do spraw technicznych w spółdzielni Ustronie.

- Przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające, z którego wynika, że konserwator dotarł po 30 minutach, ponieważ utknął w korku. Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami - poinformował nas wiceprezes. - Co do samej windy, to nie odbiega ona od standardów pozostałych, zamontowanych na osiedlu. Sukcesywnie je wymieniamy. W tym roku zmienimy cztery sztuki, między innymi w wieżowcu przy ulicy Gagarina i Komandosów 2.