Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica katastrofy SU-27. Nawet rodziny nie wiedzą, jakie były przyczyny wypadku (zdjęcia)

/jp/
Żony tragicznie zmarłych pilotów białoruskich miały po raz pierwszy możliwość zobaczyć miejsce, gdzie przed rokiem spadła maszyna. Od lewej: Damira Marchwicka i Swietłana Żurawlewicz.
Żony tragicznie zmarłych pilotów białoruskich miały po raz pierwszy możliwość zobaczyć miejsce, gdzie przed rokiem spadła maszyna. Od lewej: Damira Marchwicka i Swietłana Żurawlewicz.
Choć od katastrofy SU-27 minął już rok, wciąż nie znane są przyczyny tragedii - zatajono wyniki dochodzenia nawet przed bliskimi zmarłych pilotów.

W I rocznicę tragicznego wypadku lotniczego podczas pokazów Air Show, kiedy to rozbił się białoruski samolot SU- 27 w radomskiej cerkwi obyła się msza za zmarłych lotników. Członkowie rodzin pilotów mieli okazję złożyć kwiaty w Małęczynie - przed pomnikiem oraz na miejscu katastrofy.

W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele białoruskich oraz polskich sił powietrznych, władz miasta, gminy Gózd, a także rodziny zmarłych pilotów.

Najbliższa rodzina poległych lotników miała okazję uczestniczyć 11 kwietnia w odsłonięciu obelisku ku czci zmarłych pilotów. Wówczas zalane łąki uniemożliwiły dojście do odległego o kilkaset metrów terenu, gdzie runął samolot.

W niedzielę uczestnicy uroczystości mogli dotrzeć na miejsce katastrofy. - Minął już rok, ale dla nas to wszystko jest tak jakby się wydarzyło dzisiaj. Chcę naprawdę podziękować wszystkim w Polsce za wszystkie dobre słowa oraz taką życzliwość, która nas tu spotyka - powiedziała Swietłana Żurawlewicz, wdowa po pilocie Aleksandrze Żurawlewiczu.

Choć od katastrofy minął rok, wciąż nie znane są przyczyny katastrofy. Białoruskie Siły Powietrzne utajniły wyniki prac komisji powołanej do zbadania przyczyn wypadku, nie zdradzono ich nawet najbliższym członkom rodzin. - Nic nie wiemy na temat tego, co się wówczas stało - powiedziała Swietłana Żurawlewicz.

W niedzielę na miejscu katastrofy generał Tomasz Drewniak, dowódca 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego wyjaśniał po rosyjsku wdowom po zmarłych pilotach - jaki był przebieg ostatniej fazy lotu oraz w szczegółach - co znaleźli na miejscu katastrofy ekipy ratunkowe.

- Nie mogę nic powiedzieć o przyczynach katastrofy, bo ich nie znam. Strona białoruska prowadziła śledztwa, utajniła wyniki i my to uszanowaliśmy - powiedział nam generał Drewniak.

Przypomnijmy, do tragedii doszło 30 sierpnia 2009 roku, 3 kilometry od pasa lotniska na Sadkowie. Zginęło dwóch doświadczonych pilotów - Aleksander Żurawlewicz i Aleksander Marchwickij. Po katastrofie pojawiły się różne spekulacje na temat przyczyn katastrofy. Rosyjska prasa pisała o tym, że białorusini dokonywali niedozwolonych przeróbek w swoich samolotach, pojawiła się hipoteza o ptakach, które rzekomo wpadły do dysz samolotu. Fachowcy z branży lotniczej, nieoficjalnie mówili też o tym, że piloci zabrali zbyt dużo paliwa jak na kilkuminutowy pokaz - rzekomo 20 ton.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie