Tak ludzie ryzykują w pobliżu dworców PKP i PKS w Radomiu

Nie ma dnia, żeby przez ulicę nie przebiegł "na dziko" jakiś pieszy. - To moja stała trasa do pracy i za każdym razem ktoś wbiega mi pod koła - denerwuje się Agnieszka, która pracuje przy ulicy Czachowskiego. - A patroli jakoś nie widać.

WOLĄ NIE PO PASACH

W tej części miasta ruch jest duży. Wpływa na to sąsiedztwo dworca PKP i PKS, zajazdów dla busów oraz popularnych sklepów.

Problem jednak w tym, że ludzie dość rzadko korzystają z przejść dla pieszych. A tych nie brakuje. Jedno ze światłami znajduje się tuż przy dworcu PKP, drugie na wysokości dworca PKS a trzecie przy rondzie.

- A Ci i tak chodzą jak święte krowy nie po pasach - żali się Agnieszka. - Zrozumiałabym jakby przejść nie było. A tu są dwa pasy i nie zawsze widać pieszych zza drugiego samochodu, nagle jak się ktoś wyłoni to trzeba ostro hamować aż serce staje.

PRZESKAKUJĄ PRZEZ KRZEWY

Obie nitki ulicy rozdzielają krzewy zasadzone na pasie zieleni. To jednak nie przeszkadza pieszym, bo są one dość niskie i bez problemu je pokonują.

- Najwięcej przyjezdnych, bo tu te busy spoza miasta stają. Przejść u nich nie ma czy jak? - rozkłada ręce nasza rozmówczyni. - Dość często są tu potrącenia, ale jak widać nikt się tym zbytnio nie przejmuje. A wystarczyłoby barierki jakieś ustawić.

Jak się nam udało dowiedzieć w Miejskim Zarządzie Dróg i Komunikacji, drogowcy nie mają w planach montażu barierek na pasie zieleni wzdłuż ulicy Beliny-Prażmowskiego.

Karą dla pieszych są jednak mandaty, które wręczają strażnicy miejscy. - Za przebieganie przez ulice w miejscu do tego nie wyznaczonym grozi mandat w wysokości 50 złotych - mówi Piotr Stępień, rzecznik radomskiej Straży Miejskiej.