Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak ludzie ryzykują życie na przejazdach kolejowych!

Tomasz DYBALSKI, [email protected]
Wystarczy spędzić kilkanaście minut na przejeździe przy Gajowej, żeby zaobserwować kilku pieszych i rowerzystów, przechodzących przez tory, kiedy szlabany są opuszczone.
Wystarczy spędzić kilkanaście minut na przejeździe przy Gajowej, żeby zaobserwować kilku pieszych i rowerzystów, przechodzących przez tory, kiedy szlabany są opuszczone. Tomasz Dybalski
Piesi i rowerzyści często wchodzą na tory, chociaż szlabany są opuszczone

Gimbus pod pociągiem

Do ostatniego poważnego wypadku na przejeździe kolejowym w naszym regionie doszło w lutym tego roku. Wtedy w Wieniawie pociąg towarowy uderzył w autobus wiozący dzieci do szkoły. Autobus nie zdążył zjechać z przejazdu. Na szczęście pociąg uderzył w sam tył autobusu, gdzie nikt nie siedział. Do szpitala z niegroźnymi obrażeniami trafiło tylko dwoje dzieci.

Bezpieczny przejazd

Tak ludzie ryzykują życie na przejazdach kolejowych!

Bezpieczny przejazd

Policjanci wraz ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe od lat prowadza kampanię społeczną "Bezpieczny przejazd". Bilbordy, spoty telewizyjne i reklamy w internecie mają uświadomić pieszym i kierowcom jak zachowywać się na przejazdach kolejowych. Nieostrożność kierowców powoduje około 98 procent wypadków na przejazdach.

Nie pomagają kampanie społeczne, mandaty wypisywane przez policjantów i prośby dróżników. Ludzie wchodzą na tory niemal prosto pod nadjeżdżające pociągi.

Wystarczy spędzić kilkanaście minut na przejazdach kolejowych przy ulicy Gajowej czy Młodzianowskiej, żeby zaobserwować kilku pieszych, którzy nie robią sobie nic z opuszczanych zapór. W ubiegłym tygodniu sprawdzaliśmy, jak sprawa wygląda na Gajowej. Kiedy zapory zamknęły się po raz pierwszy, przez tory przeszło dwóch pieszych. Za drugim razem było także dwóch pieszych, przejechał także rowerzysta.

SKRAJNA NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ

Na przejazdach, gdzie szlabanów nie ma prym wiodą z kolei kierowcy, którzy wjeżdżają na przejazdy, choć widać pociąg. Zawsze liczą, że zdążą przejechać. - W obu przypadkach to skrajna nieodpowiedzialność - mówi Alicja Śledziona, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Jak mówi do ludzi, którzy łamią prawo na przejazdach ciężko dotrzeć. - Oni zwykle nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Uważają, że przepisy są nie dla ich bezpieczeństwa a przeciwko nim - tłumaczy Śledziona. Jak dodaje, nie pomagają nawet wysokie mandaty. - Chyba musi dojść do poważnego wypadku, żeby do ludzi to wszystko dotarło.

WCHODZĄ POD POCIĄGI

Dróżnicy z radomskich przejazdów kolejowych mówią, że czasami są niewiele od zawału serca. - To, co wyprawiają ludzie nie mieści się w głowie. Wchodzą na tory dosłownie kilkadziesiąt metrów przed pociągiem. Wydaje im się, że skład dojedzie to przeprawy za minutę, a on dojeżdża w kilka sekund. Wtedy uciekają w popłochu - opowiada dróżniczka z jednego z przejazdów w Radomiu.

Jak dodaje, dróżnicy proszą ludzi, krzyczą na tych najbardziej nieodpowiedzialnych, ale to nie pomaga. - Czasem jeszcze usłyszymy stek wyzwisk - mówi kobieta.

SPOKÓJ PRZY POLICJI

Dróżniczka dodaje, że policjanci na przejazdach faktycznie pojawiają się często. - I tylko wtedy jest spokój. Kiedy tylko radiowóz odjedzie, problem powraca.

Choć w naszym regionie do poważnych zdarzeń w ostatnim czasie nie doszło, to dla wielu radomian uciążliwe są także wypadki w innych rejonach. Wystarczy zderzenie samochodu z pociągiem pod Warszawą, żeby na kilka godzin sparaliżować ruch kolejowy z naszego miasta do stolicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie