Wymóg?
Wymóg?
Czy opaski z kodem kreskowym to niezbędny wymóg, czy tylko kosztowny wydatek dla szpitali?
Bożenna Pacholczak, rzecznik prasowy szpitala na Józefowie: - Oprócz identyfikacji pacjenta, bransoletka ma również podnieść bezpieczeństwo w zakresie leków. Chodzi o wyeliminowanie ewentualnych pomyłek podczas ich wydawania. Wprowadzenie opasek oraz urządzeń służących do odczytu danych to wydatek. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym na ten cel rocznie wydamy ponad 20 tysięcy złotych. Opasek nie finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia, środki na ich zakup lecznice muszą wygospodarować same, a to nie jest łatwe.
Nowość kosztuje
3 tysiące złotych - drukarka, 2 tysiące złotych - jednego czytnika do kodów, 7-10 tysięcy podstawowe oprogramowanie zaś do 2 złotych jedna opaska dla pacjenta.
To w nim zawarte są jego dane osobowe. Obowiązek zakupu takich bransoletek i sprzętu do ich odczytu spoczął na szpitalach. Sprawdzamy jak wygląda znakowanie pacjentów w Radomiu i regionie.
W Radomskim Szpitalu Specjalistycznym wszystko przygotowane. Są drukarki do kodów i czytniki do ich odczytu.
- Jak tylko uporamy się z wdrożeniem systemu eWUŚ, to wprowadzimy opaski. Wszystko mamy co jest potrzebne do ich tworzenia - powiedział Andrzej Pawluczyk, dyrektor szpitala.
Na Józefowie opaski już otrzymali pacjenci.
- Mamy cztery drukarki do pasków, są na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i Oddziale Płucnym, a także czytniki do odczytu kodów - zaznacza Bożenna Pacholczak, rzecznik prasowy szpitala na Józefowie.
Po co potrzebne są opaski? Mają ograniczyć pomyłki przy wykonywaniu zabiegów lub podawaniu leków, a także pomóc w identyfikacji pacjentów.
Ministerstwo Zdrowia przyspieszyło prace nad znakowaniem pacjentów po pomyłce w jednym z warszawskich szpitali, gdzie wycięto pacjentowi zdrową nerkę zamiast tej zniszczonej przez nowotwór.
- Opaski zawierają: imię i nazwisko chorego, datę urodzenia, informacje o lekarzu prowadzącym, ale wszystko w formie kodu kreskowego. By te dane odczytać potrzebne są właśnie czytniki i cały system identyfikacji. Odczytem zajmuje się personel - mówi Bożenna Pacholczak.
Na bransoletki, bo tak o kodowych opaskach mówi personel, chorzy patrzą z przymrużeniem oka.
Niektórym chorym pomysł się podoba, inni go krytykują, twierdząc, że to niepotrzebny wymysł i wydatek dla zadłużonych szpitali.
- Nie chcę się wypowiadać na ten temat, ale chcę się leczyć więc opaskę założyłam na rękę - zaznacza jedna z pacjentek.
- Dobrze, że znajduje się na niej moje imię i nazwisko, bo nie wiem jak zwracaliby się do mnie lekarze i pielęgniarki - wtrąca starsza kobieta.
- Są pacjenci, którzy twierdzą, że są zdrowi na umyśle, i wiedza jak się nazywają i nie potrzebny im kod na ręce - zaznacza Pacholczk. - Tłumaczymy im, że to przepis, nie zaś fanaberia personelu. W szpitalu na Józefowie opaski z danymi osobowymi, ale nie kodowanymi od dawna zakładano pacjentom z niektórych oddziałów.
- Taką praktykę stosujemy w przypadku dzieci do lat 7, pacjentów nieprzytomnych oraz noworodków. Opaskę z imieniem i nazwiskiem pacjent otrzymuje podczas przyjęcia na oddział - zaznaczyła rzeczniczka.
Opaski wprowadziły też szpitale w regionie. Tam też opinie pacjentów są różne.
- Teraz pacjent jest roszczeniowy, tylko patrzeć jak będą głosy, że zamiast leczyć w szpitalach - znakują - mówi Marek Pacyna, dyrektor szpitala w Kozienicach.
- Z przepisami nie dyskutujemy, drukujemy opaski - mówi Zbigniew Deja, dyrektor szpitala w Iłży.
- W naszym szpitalu wprowadzenie opasek, nie jest aż tak kosztowne jak w innych, mamy 115 łóżek - mówi Dorota Kwietniewska dyrektor do spraw ekonomiczno- organizacyjnych szpitala w Nowym Mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?