Co na to miejscy drogowcy?
Aleksander Bacciarelli, zastępca dyrektora do spraw dróg Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu przyznał, że nie ma przekonania, czy koniecznie potrzebne są światła.
- Najpierw musimy to dokładnie przeanalizować, bo niedaleko jest wiadukt na Lubelskiej, a nieco dalej jest skrzyżowanie z Chorzowską, gdzie też niektórzy postulują tam założenie sygnalizacji - dodał dyrektor Bacciarelli.
Niemal każdego tygodnia na skrzyżowaniu ulic Lubelskiej i Kochanowskiego w Radomiu dochodzi do stłuczek. Tylko urzędnicy tego nie widzą.
Na feralnym skrzyżowaniu w Radomiu było już niemal wszystko: dachowanie, wypadek z udziałem dwóch samochodów, trzech, a nawet czterech aut. Czy trzeba czekać, aż będą ścielić się tam trupy?
Do groźnego wypadku na skrzyżowaniu ulic Lubelskiej i Kochanowskiego w Radomiu doszło w ostatnią sobotę po godzinie 13. Wówczas w rowerzystę, uderzył jadący od strony lotniska samochód osobowy marki peugeot. Rannego zabrała karetka pogotowia.
- Od tamtej pory mieliśmy już następny wypadek, bodaj ze dwa dni temu. Jeszcze na asfalcie leży szkło z rozbitych reflektorów - mówią pracownicy pobliskiej hurtowni na ulicy Lubelskiej, którzy z okien swojej firmy widzą, co dzieje się na zdradliwym skrzyżowaniu.
PĘDZĄ JAK SZALENI
Omawiane skrzyżowanie nie jest klasycznym przecięciem dwóch dróg, bo jeszcze dodatkowo jest tu ulica Małęczyńska, wpadająca w Lubelską. Ale Małęczyńska nie ma bezpośredniego wlotu w Kochanowskiego.
- Ci kierowcy, którzy chcą wyjechać z Małęczyńskiej w Kochanowskiego, muszą zrobić "zygzak", omijając jeszcze wysepkę na Lubelskiej - obrazowo tłumaczy jeden z czytelników.
Szeroka ulica Lubelska skłania wielu kierowców do naciskania pedału gazu.
- Któregoś dnia policja ustawiła tu fotoradar na Lubelskiej. Zauważyłem, że fotoradar niemal cały czas "błyskał" i robił zdjęcia rozpędzonym samochodom - mówi Maciej Warchoł z pobliskiej hurtowni.
b> TRUDNY WYJAZD
Na łamach "Echa Dnia" pisaliśmy już kilka razy, że jest to wyjątkowo niebezpieczne skrzyżowanie w mieście.
- Najgorzej mają kierowcy wyjeżdżający z ulicy Kochanowskiego. To ten manewr jest przyczyną większości wypadków w tym miejscu - pokazuje Rafał Wilkowski.
Rzeczywiście, w godzinach największego natężenia ruchu czas oczekiwania na możliwość wyjazdu z ulicy Kochanowskiego w Lubelską sięga niejednokrotnie kilkunastu minut. Do zablokowania ulicy wystarczy tylko jeden kierowca próbujący skręcić w lewo, w stronę centrum.
Dodatkowym problemem w okolicy jest brak możliwości bezpiecznego przejścia pieszych przez ulicę Lubelską. Mimo wybudowania azyli pomiędzy jezdniami, to piesi muszą zachowywać szczególną uwagę, by nie wpaść pod koła rozpędzonych aut.
- Tylko budowa sygnalizacji poprawi tu bezpieczeństwo - mówią kierowcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?