MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uczuleni na cywilizację. Czy alergia zabije ludzkość? Odpowiada znany lekarz

Iza BEDNARZ [email protected]
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było na świecie tylu zachorowań na alergię. To cena, jaką płacimy za cywilizację. Czy alergia zabije ludzkość? - zastanawiamy się z profesorem Jerzym Kruszewskim, krajowym konsultantem w dziedzinie alergologii.
Jerzy Kraszewski -  Profesor doktor habilitowany nauk medycznych, specjalista alergologii i chorób wewnętrznych, od 1975 roku pracownik Wojskowego Instytutu
Jerzy Kraszewski - Profesor doktor habilitowany nauk medycznych, specjalista alergologii i chorób wewnętrznych, od 1975 roku pracownik Wojskowego Instytutu Medycznego w Centralnym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej w Warszawie, kierownik Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii, od 2002 roku pełni funkcję krajowego konsultanta w dziedzinie alergologii.

Jerzy Kraszewski - Profesor doktor habilitowany nauk medycznych, specjalista alergologii i chorób wewnętrznych, od 1975 roku pracownik Wojskowego Instytutu Medycznego w Centralnym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej w Warszawie, kierownik Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii, od 2002 roku pełni funkcję krajowego konsultanta w dziedzinie alergologii.

Profesor Jerzy Kruszewski gościł w Kielcach na konferencji poświęconej chorobom alergicznym zorganizowanej przez świętokrzyski oddział Polskiego Towarzystwa Alergologicznego i świętokrzyski oddział Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

Już co trzeci człowiek na świecie choruje na alergię. Zastanawiam się, czy alergia nas kiedyś zabije jako populację?
- Myślę, że nie, bo choroby alergiczne rzadko są śmiertelne. Oczywiście mamy też poważne problemy w alergii, na przykład anafilaksję przebiegającą ze wstrząsem anafilaktycznym, który może skończyć się śmiercią pacjenta, jak to się zdarza u osób uczulonych na jad owadów, ale nawet w takich sytuacjach próbujemy chorym jakoś pomóc, na przykład zalecamy, żeby natychmiast użyli strzykawki z adrenaliną.

A astma? Szacuje się, że choruje na nią cztery miliony Polaków.
- Akurat śmiertelność z powodu astmy bardzo ładnie nam spadła na przestrzeni ostatnich 20 lat dzięki nowym lekom sterydowym wziewnym, które od 2000 roku są refundowane, przez co dostęp do nich jest powszechny. Ale tu pojawia się inny problem: samoleczenie. Chorzy raz biorą leki, raz nie biorą.
Może leki są za drogie?
- Supernowoczesne leczenie astmy kosztuje dziś 20 złotych miesięcznie, a w niektórych sytuacjach 3,20. Ale jeszcze trzeba chcieć pilnować swojego zdrowia. Dziś, jeżeli chory rzeczywiście się leczy, to pani nie pozna astmatyka na ulicy. A jeszcze 20 lat temu można ich było łatwo rozpoznać, zwłaszcza plamach na rękach, ponieważ przyjmowali sterydy systemowe, które dawały uboczne objawy.
Wielu młodych ludzi w okresie dorastania buntuje się przeciwko chorobie, chce żyć normalnie, wstydzi się zażywać leki przy rówieśnikach. Mówią sobie: mam dość, nie chcę już być chorym. Niektórzy sięgają do niekonwencjonalnych terapii.
- Na astmę choruje się do końca życia. Człowiek musi sam na własnej skórze doświadczyć tej świadomości i zrozumieć, że nie da się wyleczyć astmy przy pomocy cudownego dotknięcia znachora. Ale można leczyć ją tak, że osiąga się bardzo długie remisje (okresy wyciszenia objawów choroby - przyp. red.) i chory żyje praktycznie normalnie przez wiele lat. Oczywiście, choroba może się przypomnieć po wielu latach po jakiejś infekcji i wówczas musimy znowu ją leczyć. Nie zawsze udaje się ponownie wprowadzić ją w ten długi stan uśpienia, w jakim trwała. Szczególnie częste są remisje u małych dzieci i przed okresem dorastania

I stąd te opowieści, że dziecko wyrosło z astmy?
- Tak się może wydawać, że ono wyrosło. Oczywiście największą zasługę przypisujemy sobie, jako lekarze, ale trzeba pamiętać, że ten chory jeszcze do nas wróci w późniejszym życiu jako dorosły człowiek, jeśli będzie się narażał na czynniki wywołujące astmę.

Czyli jest świetnie, astma nas nie zabije.
- Nie jest. Problem w tym, że w miarę upływu lat mamy coraz mniejszy arsenał środków zapobiegających zachorowaniom na astmę. Ostało nam się w tej chwili tylko karmienie piersią, ale najwyżej do szóstego miesiąca życia i bezwzględny zakaz palenia tytoniu w pomieszczeniach, gdzie jest maleńkie dziecko.

Jeszcze kilka lat temu lekarze przekonywali, że aby dziecko było zdrowe, zabezpieczone przed alergią, należy karmić je piersią co najmniej przez 9 - 12 miesięcy. Dlaczego teraz nie dłużej niż sześć? Przecież mleko matki to samo dobro.
- Nie chcę być złośliwy, ale jeszcze kilka lat temu wmawiano nam, że Otwarte Fundusze Emerytalne to najlepsze wyjście dla polskich emerytów. Nauka idzie naprzód i weryfikuje swoje stwierdzenia. Jeśli zaczniemy zbyt późno wprowadzać dziecku inne pokarmy, istnieje ryzyko, że wywołamy na nie alergię. Z kolei, jak wprowadzimy inny pokarm za wcześnie, układ pokarmowy dziecka może być jeszcze niedojrzały enzymatycznie i sobie nie poradzi, pokarm może być gorzej trawiony i w efekcie może uczulić dziecko. Teraz znaleźliśmy się w takim momencie, że musimy poznać, kiedy jest optymalny okres wprowadzania tego, czy innego składnika, żeby dziecko tolerowało go, a nie uczuliło się.

Czyli do szóstego miesiąca tylko mleko mamy, a potem delikatnie i pojedynczo inne pokarmy?
- Tak należy postępować, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia alergii, zwłaszcza u dzieci, których matka, ojciec, dziadek, czy babcia chorowali na alergię.

Alergia i astma jest jednym z najczęstszych powodów zwalniania dzieci z wychowania fizycznego. Często rodzice dzieci chorych na astmę upominają: nie biegaj, nie skacz, nie męcz się. Dziecko przez całą edukację szkolną może nie zaznać jednej godziny gimnastyki.
- To najgorsze, co można takiemu dziecku zrobić. Po pierwsze w ten sposób promuje się otyłość.
Akurat to rodzice zganiają na leki...
- To nieporozumienie, sterydy wziewne nie mają działania systemowego i nie powodują otyłości. Powoduje ją brak ruchu. Natomiast otyłość bardzo utrudnia leczenie astmy i choroba przebiega u dzieci otyłych gorzej, a potem u otyłego dorosłego również. Po drugie: stoimy na stanowisku, że dziecko chore na astmę czy alergię ma być w pełni aktywne. Żadnych zwolnień z wf, ale ma brać leki, bo one dziś są bezpieczne. Oczywiście to, co mówię teraz, nie przeszłoby mi przez gardło przed wprowadzeniem sterydów wziewnych. Dziś niech dziecko wdycha lek i niech ćwiczy. Gorsza od choroby jest otyłość.
Uczula nas coraz więcej rzeczy, zanieczyszczenia w środowisku naturalnym, konserwanty w żywności, coraz częściej podnosi się problem żywności modyfikowanej genetycznie, podejrzewa się, że pomieszanie genów roślinnych i zwierzęcych może powodować alergie.
- Nie ma na to dowodów naukowych. Tak naprawdę jemy żywność modyfikowaną genetycznie od początku istnienia naszego gatunku, tylko dawniej wybieraliśmy na przykład krowy, które dawały najwięcej mleka, aby wyhodować bardziej mleczną rasę, a dziś robimy to szybciej, metodami laboratoryjnymi. Dzięki takim krzyżówkom potrafimy wyżywić o wiele więcej ludzi niż w średniowieczu, czy w XVIII wieku, kiedy był głód, bo zwyczajnie brakowało żywności. Dziś dla kilka razy większej populacji mamy jedzenie.
Nawet je marnujemy. FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) szacuje, że co roku na świecie wyrzuca się 1,3 mld ton jedzenia, czyli 1/3 żywności nadającej się do spożycia. Ale w kontekście żywności modyfikowanej genetycznie pojawia się wątpliwość: kiedyś wyhodowanie nowej odmiany trwało latami, odbywało się przez pokolenia egzemplarzy, ewentualne wady było widać w trakcie hodowli, teraz tworzymy organizm - hybrydę manipulując genami na poziomie komórki i właściwe od razu mamy nową odmianę, takie jajko - niespodziankę. Spodziewamy się, ale nie wiemy do końca, co będzie miało w środku, bo biologia to nie matematyka.
- I tak, i nie. Przecież wiemy, jakie cechy chcemy otrzymać, tyle, że nie czekamy już na nie latami, tylko tworzymy je w laboratorium. Powtarzam: nie mamy potwierdzonych dowodów, że żywność GMO może powodować alergie.
Ale chorób alergicznych jest coraz więcej.
- Rzeczywiście, istnieją bardzo duże przesłanki, że wiele lat temu było ich zdecydowanie mniej, ale ten wzrost zachorowań zaczął się jeszcze zanim zaczęliśmy mówić o żywności GMO. Nie wiemy dokładnie, co jest tego powodem, mamy kilka hipotez.
Na przykład?
- Podejrzewamy, że najprawdopodobniej to cena, jaką płacimy za cywilizację, za higienę przede wszystkim. Jesteśmy zbyt czyści, niszczymy wszystkie drobnoustroje, które stymulowały nasz układ immunologiczny, uczyły go bronić się, a teraz on jest leniwy, bo nie ma z kim walczyć.
Czyli mydło, które niszczy 100 procent bakterii, wyparzanie naczyń dla niemowląt robi więcej szkody niż pożytku?
- Istnieje hipoteza, zresztą bardzo mocno udokumentowana, że wśród dzieci, które żyją w krajach, gdzie higiena jest na gorszym poziomie, na przykład w Afryce, jest mało alergii obiektywnie stwierdzanej.
Chce pan powiedzieć, że brud nam nie szkodzi?
- W zbyt sterylnym otoczeniu nasz układ immunologiczny nie ma co robić, więc kiedy wreszcie spotka jakiegoś nieprzyjaciela, wariuje - mówiąc w dużym uproszczeniu. Przecież alergia to patologiczna, nadmierna i jakościowo zmieniona reakcja układu immunologicznego na kontakt z obcą, ale niegroźną substancją, czyli alergenem. Również szczepienia mogły nam "poprawić" sytuację, bo rzadziej chorujemy na infekcje wirusowe. Dołożyły się też antybiotyki, zwłaszcza, że 90 procent antybiotyków się zmarnowało, bo trochę niepotrzebnie je podawano. Ale z drugiej strony nie możemy zrezygnować z antybiotyków i szczepień, bo wiemy, co się działo przed ich wynalezieniem, kiedy epidemie zgarniały ogromną część populacji, a główną przyczyną zgonów małych dzieci były infekcje bakteryjne i wirusowe. Po wprowadzeniu szczepień ochronnych zmalała nam śmiertelność w grupie dzieci najmłodszych.
Dziś są coraz silniejsze grupy przeciwników szczepień ochronnych.
- Ruchy antyszczepionkowe to paranoja. To się bierze z niewiedzy. Dziś uczymy na historii, jakie były bitwy, jacy rządzili królowie, ale nie uczymy, dlaczego na przykład dzieci, których kiedyś umierało 50 procent przed ukończeniem piątego roku życia, teraz nam przeżywają. Niestety, nie uczymy się historii ludzkości poprzez historię zjawisk, historię różnych dziedzin. To by nas zorientowało, skąd przyszliśmy i docenilibyśmy to, co mamy. Na grunt niewiedzy padają różne idee science - fiction i nikt się nie zastanawia, czy one mają sens, bo nie zna historii i nie ma pojęcia o dziedzinie, w której się wypowiada. Jest taka książka Franka Furedi "Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści", w której on omawia wady współczesnej edukacji, która de facto nie jest edukacją. Mówi między innymi o socjologii równania w dół. Ja jestem wychowany na socjologii równania do tych najlepszych. Dziś negocjuje się standardy nauczania z nauczanymi. Do czego to prowadzi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Uczuleni na cywilizację. Czy alergia zabije ludzkość? Odpowiada znany lekarz - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie