Rodzina Fronków
- Obiady zawsze gotuję w dużych garnkach, w mniejszych nie potrafię - mówi Marta Fronk, mama dzieci.
(fot. Tadeusz Klocek)
Rodzina Fronków
Tomek ma 10 lat, Bartek 11, Piotrek 13, bliźniaki Grzegorz i Ilona 16, Paweł 17, Mariusz 18, Aneta 19, Radek 20 i Arek 23. Za granicą przebywają 24-letnia Justyna z mężem i dzieckiem i 27-letnia Mariola z mężem i dzieckiem. 25-letni bliźniacy Daniel i Sebastian mają już rodziny. Daniel jedno dziecko a Sebastian dwoje. Cała rodzina liczy łącznie 26 osób.
Choinkę ubierają najmłodsi, starsi odpowiadają za przystrojenie domu. W kuchni króluje mama, ale pomagają wszyscy. Pracy jest sporo, ale do pomocy jest wiele par rąk. - U nas zawsze jest gwar i zawsze coś się dzieje - mówi Marta Fronk, matka 15 dzieci.
W tej rodzinie nie sposób się nudzić. Zawsze jest coś do zrobienia. - Szczególnie teraz, kiedy zbliżają się święta - mówi pani domu. - Już mamy opracowany plan, żeby sprawnie poszło.
KAŻDY MA SWOJE OBOWIĄZKI
Rodzina liczy 17 osób, w tym 15 dzieci - 11 synów i 4 córki. Obecnie na utrzymaniu rodziców jest jedenaścioro. - Dwie córki z rodzinami są za granicą, dwóch synów też ma już swoje rodziny - opowiada pani Marta.
Najmłodszy jest Tomek, ma 10 lat. Najstarsza Mariola ma 27-lat. Niestety na święta nie będzie wszystkich. - Córki nie mogą przyjechać zza granicy - tłumaczy kobieta.
Przygotowania do świąt już się rozpoczęły. Najstarsi trzepią dywany, sprzątają podwórko i przystrajają dom. Pomaga im tata Wiktor. Czterech najmłodszych, co roku ubiera choinkę. - Zawsze przystrajamy ją sami i jak chcemy, mama się w ogóle nie wtrąca - mówi 13-letni Czarek. - Siedzi wtedy w kuchni.
Na choince oprócz bombek zawsze wieszane są własnoręcznie przygotowane przez dzieci ozdoby oraz cukierki. - Te zawsze znikają w święta w tajemniczych okolicznościach i nie podejrzewam tu tych najmłodszych - śmieje się pani Marta. - Raczej starsi są większymi łakomczuchami.
SETKI PIEROGÓW
Królową kuchni jest pani Marta. Ale sama nie dałaby rady wszystkiego przygotować, dlatego pomagają jej dzieci. Prym wiedzie głównie 16-letni Grzegorz, który uczy się na kucharza.
Dla takiej gromadki potrawy gotują się w dużych garnkach. - Ja już nawet nie umiem gotować dla kilku osób, przyzwyczaiłam się do gotowania jak dla wojska - śmieje się mama.
Na wigilii u państwa Fronków znajdzie się tradycyjnie 12 potraw. Wszystko własnej roboty. Będą między innymi pierogi, uszka, ryby, karp ryba po grecku, racuchy, śledzie czy szprotki w pomidorach. Ryb jest dużo, bo chłopcy je uwielbiają. Pierogi lepią z mamą wszyscy. Wtedy jest szybciej. Żeby rodzina się najadała trzeba ich zrobić około 270 sztuk. - Ale na wigilię zrobimy trochę mniej, bo będą inne dania - wyjaśnia mama.
Bigos na święta przygotowywany jest z własnej kapusty. Poszatkowana czeka w beczkach. - Wychodzi wielki garnek z 8 kilogramów kapusty - zdradza Paweł.
Mięsa piecze sama, ale do ciast zatrudnia chłopaków. Głównie do kręcenia kremów. - Lubią to robić, przynajmniej się wyżyją, bo trzeba do tego siły - mówi.
Święta to ulubiony okres głównie dla najmłodszych. - Lubimy te przygotowania, kolędy i ten zapach, który unosi się wtedy w domu - mówią. - No i Mikołaja, który przynosi prezenty.
Świąteczny nastrój panuje w rodzinie już od tygodnia.
(fot. Tadeusz Klocek)
TŁUMY NA WIGILIĘ
Na wigilii w domu państwa Frąków zasiądzie ponad 20 osób. - Trudno się doliczyć ile nas dokładnie będzie -mówi pani Marta. - Będą synowie z żonami i swoimi dziećmi, bo mam już pięcioro wnuków.
Jak co roku po wigilii rodzina obowiązkowo udaje się na pasterkę. - Zajmujemy w kościele ze trzy ławki - śmieją się chłopaki.
Rodzina kocha ten codzienny gwar. - Nie wyobrażam sobie innego życia - mówi pani Marta. - Raz w wakacje wszyscy wyjechali na kolonie i zostaliśmy sami z Tomkiem, jakoś przerażająco pusto było w domu.
Jak dodaje, bycie panią domu tak licznej rodziny to nic trudnego. - Dzieci są w różnym wieku, pomagają sobie nawzajem, przy lekcjach czy przy rozwiązywaniu jakiś problemów - mówi. - Jeden drugiego pilnuje.
Tan gwar pokochała także Małgorzata, synowa pani Marty i mama trzymiesięcznej Zuzi. - Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że mąż ma tak dużą rodzinę - uśmiecha się. - Teraz nie wyobrażam sobie innej. Jest wesoło i mam mnóstwo nianiek dla Zuzi, bo wszyscy chętnie i fachowo się nią zajmują.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?