Okaleczona kotka czeka teraz na nowego opiekuna.
Kamila Piekut mieszka w Radomiu, jest miłośniczką zwierząt, współpracuje także z międzynarodową organizacją "Viva", która zajmuje się niesieniem im pomocy i interwencjami oraz organizowaniem różnych akcji.
- 1 września odebrałam alarmujący telefon - mówi Kamila Piekut - Z przekazanych mi informacji wynikało, że na jednym z osiedli w Szydłowcu chłopiec okaleczył kotkę, a jej kociętami rzucano "dla zabawy". Gdy pojechałam tam odnalazłam miejsce przy garażach, gdzie koty miały schronie. Leżały tam trzy małe kocięta. Później przyszła ich matka. Miała bardzo okaleczone uszy - widoczne na nich były poparzenia.
Według Kamili Piekut obecne na osiedlu dzieci opowiedziały, kto, kiedy i w jakich okolicznościach okaleczył kotkę, wskazały też miejsce zamieszkania chłopca, który miał to uczynić. Mówiły także o innych przypadkach znęcania się nad zwierzętami.
- Zabrałam kotkę i jej małe do siebie do domu - relacjonuje Kamila Piekut - Na szczęście udało się je uratować, jednak śladem po tym co się stało, są bardzo okaleczone uszy kocicy.
Działacze "Vivy", gdy dowiedzieli się o sprawie, chcieli sprawić, by miała ona swój sądowy finał. Okazało się, że jest to niemożliwe.
- Nieletni świadkowie mogą uczestniczyć w postępowaniu tylko za zgodą swoich opiekunów prawnych, a ci nie wyrazili na to zgody. Odwiedziłam też dom chłopca, który został wskazany jako sprawca okaleczenia. Nie przyznał się, mówił, że nic o tym nie wie. Bardzo źle potratowali mnie jego rodzice, dla których problemem nie był ich syn, a ja, bo niesłusznie go oskarżałam - podkreśla Kamila Piekut.
Według niej lekarz weterynarii, który się kotką zajął zmienił swoje nastawienie po tym, jak dowiedział się, że ma również sporządzić obdukcję.
- Mówił, że nie chce być ciągany po sądach. Widząc jak sprawy się mają "Viva" wycofała się z sadowych zapowiedzi co oznacza, że nikt nie poniesie konsekwencji za tak drastyczne znęcanie się nad zwierzętami.
Kłopoty mam natomiast ja, bowiem o ile kocięta udało mi się wydać w dobre ręce, o tyle nie wiem, co zrobić z ich matką. W moim mieszkaniu mam już dwa wzięte wcześniej ze schroniska koty, które nie tolerują obcych, a w schronisku odmówiono mi przyjęcia kotki tłumacząc to panującymi tam chorobami. Pozostało mi zatem tylko apelować do ludzi, aby ktoś się nią zaopiekował. Również o to, by ktoś widząc takie sytuacje nie pozostawał obojętny i natychmiast reagował - dodała Kamila Piekut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?