Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WIDEO] Takiego Radomiaka chcą oglądać radomscy kibice

/W.Ł./
Radość piłkarzy Radomiaka po strzeleniu czwartego gola.
Radość piłkarzy Radomiaka po strzeleniu czwartego gola. Tadeusz Klocek
- W piątek po popołudniu mieliśmy trening i widzieliśmy jak kibice stoją w kolejkach i kupują bilety na spotkanie z Motorem. Powiedzieliśmy sobie, że ten mecz musimy wygrać. Zresztą tak jak każdy poprzedni jak i następny, który będziemy grać, ale ten w szczególności. Chłopcy zagrali dzisiaj bardzo dobry mecz - mówił po meczu z lubelską drużyną, Marcin Jałocha, trener Radomiaka Radom.

W meczu 27. kolejki piłkarskiej drugiej ligi, Radomiak 1910 SA Radom pokonał na własnym boisku 4:2 Motor Lublin.

Takie mecze chciałoby się oglądać zawsze w wykonaniu Radomiaka. Radomianie po naprawdę dobrym meczu, szczególnie, jeżeli chodzi o poziom sportowy jak najbardziej zasłużenie pokonali lubelski Motor. Na duże słowa uznania zasłużyli także kibice "zielonych", którzy przez cały pojedynek dopingowali głośno i żywiołowo swoich piłkarzy. Mimo fatalnej pogody, ciągle padający deszcz nie odstraszył kibiców od przyjścia na stadion przy ulicy Struga 63.
Kilka słów trzeba także powiedzieć o arbitrze tego meczu. Grzegorz Jabłoński z Krakowa poprowadził spotkanie bardzo dobrze, nie przeszkadzał grać.

NAJLEPSZY MECZ
Mecz z Motorem był jednym z najlepszych w wykonaniu Radomiaka w tym sezonie. Na pewno zdecydowanie najlepszym, od kiedy szkoleniowcem radomian jest Marcin Jałocha.
W radomskim teamie nie było słabych punktów. Każdy harował na całej długości i szerokości boiska. W grze Radomiaka, ale także i Motoru nie było przypadkowości. Co kilka chwil było gorąco pod obydwiema bramkami. Sporo było parad bramkarzy, bardzo dobrych akcji, dużo strzałów, no i to, co jest solą piłki nożnej bramek. Padło aż sześć.

ZABÓJCZY POCZĄTEK
Nim kibice na dobre zasiedli na trybunach radomskiego stadionu, już musieli się podrywać z siedzisk, bo "zieloni" strzelili pierwszego gola. Na drugiego nie musieli długo czekać. Pierwsze trafienie zaliczył w Radomiaku, młodziożowiec, obrońca Bartosz Jaroch. Radomianie grali jak natchnieni. Atak za atakiem sunął na lubelską bramkę. Szybko zapadły jednak ostudził doświadczony gracz Maciej Tataj, kiedy zdobył kontaktowego gola. W tym momencie Motor opanował boisko. Raz po raz bramkarz Michał Kula musiał się dwoić i troić na swoim polu karnym. Radomiak wytrzymał napór i sam zadał cios, po którym padła trzecia bramka.

STAŁE FRAGMENTY
Trzy z czterech bramek, jakie zdobył Radomiak padły po stałych fragmentach gry. Było one w końcu wykonywane dokładnie i za każdym razem piłka trafiała, tam gdzie powinna. Brylował w tym Łukasz Białożyt, który najpierw dograł piłkę do Marcina Orłowskiego, a później sam wpakował futbolówkę do siatki. Popularny "Biały" zrobił sobie tym samym znakomity prezent na 25 urodziny.

NARZECZONA NA TRYBUNACH
Klasą dla siebie był napastnik Marcin Orłowski. Chłopak bardzo skromny, ale o wysokiej kulturze gry. Pierwsze mecze trochę mu nie wyszły. Widać było, że był podłamany. Gol strzelony w spotkaniu z Pelikanem Łowicz, który dał wygraną i trzy punkty "odblokował" popularnego "Orzecha". W meczu z Motorem dołożył dwie bardzo ładne i efektowne gole. Mecz z trybun obserwowała narzeczona Marcina. - Zgadza się i dlatego podwójnie się cieszę, że mogłem rozegrać fajny i przede wszystkim dla nas zwycięski mecz - mówił po końcowym gwizdku sędziego Marcin Orłowski.

TLI SIĘ NADZIEJA
Sytuacja Radomiaka w ligowej tabeli jest trudna, ale jeszcze nie beznadziejna. Trzeba walczyć do ostatniego meczu o utrzymanie się w drugiej lidze. Po takim meczu jak z Motorem jeszcze tli się nadzieja na utrzymanie w lidze. Kolejny pojedynek radomianie rozegrają w sobotę z Wisłą w Puławach. Sytuacja kadrowa Radomiaka przed tym spotkaniem jest dobra. Wszystko wskazuje na to, że poza Brazylijczykiem Rossi Leandro wszyscy piłkarze będą do dyspozycji trenera Marcina Jałochy na pojedynek z Wisłą, która także walczy i zachowanie statusu drugoligowca. Po urazach do treningów i gry wrócili już Piotr Robakowski i Aleksiej Dubina.

WŁADZ NIE BYŁO
Od kilku ligowych meczów, które Radomiak rozgrywa na własnym stadionie, nie mówiąc już o spotkaniach wyjazdowych trudno zauważyć na honorowej trybunie władz klubu. Nie ma prezesa, ani właścicieli klubu. Trochę szkoda, a zrazem wstyd, że tak się dzieje. W sobotę przyjechali przedstawiciele lubelskiego klubu, a władz Radomiaka nie ma. Może po tej wygranej na następnym meczu na własnym stadionie, 10 maja ze Stalą Mielec ktoś się pojawi. Dobre słowo, psychiczne wsparcie piłkarzom i całemu sztabowi trenerskiemu też się należy. Szczególnie, kiedy drużynie nie szło w lidze.

MÓWIĄ TRENERZY

Marcin Jałocha, Radomiak 1910 SA Radom: - Na pewno cieszy zwycięstwo i przede wszystkim nasza dobra gra. Od pierwszej minuty było widać, że zespół dążył do wygranej. Można powiedzieć, takie małe derby pomiędzy Radomiem a Lublinem i to mój zespół dzisiaj był lepszy i z tego się cieszę. Mam nadzieję, że po małym maratonie, kiedy w ciągu tygodnia rozegraliśmy trzy mecze, teraz przyjdzie czas na regenerację i w następnych spotkaniach też pokażemy, że potrafimy grać w piłkę, nie tylko u siebie, ale też na wyjazdach. Duże słowa uznania dla moich zawodników, bo przez 90 minut harowali na boisku. W końcu strzeliliśmy więcej niż jedną bramkę.

Robert Kasperczyk, Motor Lublin: - Gratuluje zasłużonego zwycięstwa Radomiakowi. Momentami nie mieliśmy atutów, aby pokonać rywali. Widać było, że brakowało nam kilku zawodników, z których niestety nie mogłem skorzystać w tym meczu. Nie można myśleć o wygraniu meczu, jeśli popełnia się dziecinny błąd w czwartej minucie i traci gola. Nie wszyscy dźwignęli chyba ciężar gatunkowy tego meczu. Oczekiwałem większego zaangażowania i lepszej koncentracji od niektórych zawodników, biorąc pod uwagę fakt, że przy ewentualnym zwycięstwie dzisiaj można by było jeszcze namieszać w tej lidze.
Radomiak 1910 SA Radom - Motor Lublin 4:2 (3:1).
Bramki: 1:0 Marcin Orłowski 4, 2:0 Bartosz Jaroch 17, 2:1 Maciej Tataj 18, 3:1 Marcin Orłowski 33, 3:2 Konrad Wrzesiński 68, 4:2 Łukasz Białożyt 71.
RADOMIAK
Kula - Jaroch, Markowski, Świdzikowski, Cieciura - Puton, Orzechowski, Białożyt, Brągiel - Filipek Ż, Orłowski.
MOTOR
Frąckowiak - Falisiewicz, Karwan, Komor, Pawłowicz - Jaroń, Lewiński Ż, Stanaitis, Wrzesiński - Migalewski, Tataj.
Zmiany: Radomiak: 81' Masiuda za Filipka, 88' Stanisławski za Orłowskiego, 90' P. Wolski za Putona, Motor: 40' Koziara za Stanaitisa, 46' Gąsiorowski za Jaronia, 76' K. Wolski Ż za Migalewskiego.
Sędziował: Grzegorz Jabłoński z Krakowa. Widzów: 2000.
RADOMIAK MOTOR
4 gole 2
8 strzały celne 6
8 strzały niecelne 6
2 rzuty rożne 3
0 słupki 1
0 poprzeczki 0
3 spalone 4
22 faule 24
1 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie