[galeria_glowna]
Wiele osób zatrzymywało się pod pomnikiem upamiętniającym pomordowanych przez Niemców na Firleju w czasie II wojny światowej by zapalić świeczkę.
Wiele osób dotarło na niego na pieszo z Michałowa. - 10 minut od szpitala na Józefowie i już jesteśmy - mówił pan Henryk. - Dzięki za wszystko i temu uniknąłem stania w korkach, a samochód zostawiłem koło szpitala.
Między alejkami odwiedzający spacerowali, przyglądali się nagrobkom, dumali. Tego dnia czas ze sobą spędzały całe rodziny.
- Uczymy dzieci, że trzeba pamiętać o zmarłych, tłumaczymy co to jest przemijanie - mówili Bogumiła i Sławomir Barańscy, którzy przyszli na Firlej z córkami Natalką i Angeliką.
Niewiele osób zdecydowało się na kupno wiązanek na miejscu. - Zauważyłam już taką tendencję, że 1 listopada ludzie przychodzą już na przystrojone groby, przywiozą wiązanki już dzień wcześniej, a w samo święto zapalają tylko znicze - mówiła Beata i Tadeusz, których spotkaliśmy na miejscu. - To dobrze, bo zamiast dźwigać ciężkie wiązanki mamy czas na zadumę.
Podobnie jak na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego, odwiedzający bliskich pamiętali o żołnierzach. Wiele osób zatrzymywało się pod pomnikiem upamiętniającym pomordowanych przez Niemców na Firleju w czasie II wojny światowej. Bardzo szybko wyrósł tam cały las zniczy.
Wbrew zapowiedziom, tuż przed cmentarzem nadal kwitł handel zabawkami i balonami. Nie brakowało też chętnych, którzy, mimo zgoła odmiennego charakteru wizyt na cmentarzu, kupowali dzieciom piszczące zabawki czy kolorowe balony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?