Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widziała szczury i jedzenie przechowywane w stajni. Zwolnili ją z pracy

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
Sanepid potwierdził moje zarzuty – twierdzi Iwona Madej
Sanepid potwierdził moje zarzuty – twierdzi Iwona Madej Piotr Kutkowski
- Jedzenie było przechowywane w piwnicach i stajni, w których grasowały szczury i myszy. A potem takie warzywa stawały się surówkami - twierdzi Iwona Madej, była pracownica baru. Kontrola Sanepidu potwierdziła uchybienia, ale zdaniem kierownictwa baru były to tylko drobne uchybienia a cała sprawa jest wynikiem zemsty ze strony zwolnionej dyscyplinarnie z pracy kobiety.

Iwona Madej mieszka w Zwoleniu, w barze przy stacji paliwowej w powiecie zwoleńskim pracowała od stycznia 2009 roku jako sprzątaczka. Pierwszym razem rozwiązano z nią umowę o pracę 29 października, drugi raz - dyscyplinarnie - po tym, jak poinformowała inspektorów Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Zwoleniu o tym, co widziała i wiedziała.

- Żywność do baru była przywożona z odległego o 400 metrów magazynów, które znajdowały się w piwnicach domu oraz w stajni. Widziałam grasujące tam szczury i myszy, które dostawały się przez szpary w drzwiach i dziurach. Widziałam też padłe zwierzęta. Warunki były naprawdę skandaliczne. Gdyby klienci wiedzieli, że jedzą surówkę z takich warzyw pewnie by je w ogóle nie wzięli do ust - twierdzi Iwona Madej.

ZWOLNIONA

Jej zdaniem magazyny działały od 2006 roku, a Sanepid wcześniej w ogóle nie widział o ich istnieniu, bo pracodawca o nich nie informował inspektorów. Pokazywano im tylko sam bar i pobliskie pomieszczenia.

- Zwolniono mnie, bo stałam się niewygodna. W uzasadnieniu zarzucono mi brak staranności i dbałości, niedostateczny stan czystości sprzątanych przeze mnie obiektów, ale takie same zarzuty pojawiły się też w pismach innych zwalnianych sprzątaczek - przekonuje.

Po jej informacjach inspektorzy zwoleńskiego sanepidu dwukrotnie odwiedzili już bar. W piśmie, które otrzymała powiadomiono ją, że jej zarzuty znalazły potwierdzenie i właścicieli zobowiązano do natychmiastowego usunięcia nieprawidłowości. Również o nałożeniu mandatu. Druga kontrola miała charakter sprawdzający.

DROBNE UCHYBIENIA?

Zdaniem mężczyzny, który kieruje barem kontrola stwierdziła jedynie drobne uchybienia, które szybko usunięto.

- Rzeczywiście, przez krótki czas musieliśmy używać zastępczych magazynów, ale przecież nie ma nic dziwnego w tym, że warzywa trzyma się w piwnicach. Szczurów ani myszy tam nie było, jeśli już to na wolnym powietrzu - komentuje.

Według niego Iwona Madej była złą pracownicą, która zamiast należycie sprzątać rościła aspiracje do kierowania. Nasyłane przez nią kontrole nie tylko Sanepidu, ale też innych instytucji są tylko zemstą.

- Jeśli ta pani będzie nas szkalowała, rozważymy pozwanie jej o zniesławienie - zapowiada.

Iwona Madej zapowiada, że będzie dochodzić swoich praw pracowniczych na drodze sądowej. I że ujawni jeszcze inne nieprawidłowości. Zawiadomiła już Państwową Inspekcję Pracy, zamierza zawiadomić służby ochrony środowiska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie