Wystarczy iskra i rozpęta się piekło

Ostrożnei z ogniem

Ostrożnei z ogniem

W lasach naszego regionu, poza nadleśnictwem Zwoleń, obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. W lesie i w jego pobliżu nie wolno rozpalać ognisk i rozstawiać grilla. W tych warunkach nie powinno się robić tego nawet w miejscach wyznaczonych przez leśników. Palacze powinni pamiętać o dokładnym dogaszaniu niedopałków. Groźne mogą okazać się także niedopałki wyrzucane przez okna samochodów lub pociągów. Należy pamiętać, że do lasów nie wolno wjeżdżać samochodem. Auto zostawiamy w miejscu wyznaczonym dalej idziemy pieszo.
Mimo suszy żadne z nadleśnictw w regionie radomskim nie wprowadziło zakazu wstępu do lasu. Zgodnie z przepisami można to zrobić, kiedy przez pięć kolejnych dni wilgotność ściółki w czasie pomiaru o godzinie 9 rano jest niższa niż 10 procent.

Takiej suszy dawno nie było. Poszycie leśne jest prawie tak suche, jak wiór. Teraz wystarczy rzucony niedopałek, żeby spowodować pożar. Strażacy coraz częściej wyjeżdżają gasić ogień w lasach.

We wtorek wilgotność ściółki w większości lasów regionu radomskiego wynosiła 10 procent. Dla porównania wilgotność kartki papieru to osiem procent!

SUCHO WSZĘDZIE

Jest bardzo źle, a upały i brak deszczu z dnia na dzień pogarszają sytuację. Tylko od początku lipca radomscy strażacy wyjeżdżali do gaszenia ognia w lasach 18 razy. Na szczęście były to głównie małe pożary. Sytuacja jest jednak coraz poważniejsza. Leśnicy wprowadzili trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.

Zdrowy rozsądek powinien podpowiadać, że w takich warunkach nie powinno się rozpalać ognisk, ani rozstawiać grilla w lesie, ani jego pobliżu. Mówią o tym też zresztą przepisy. Niestety, nie brakuje osób, które zakazy mają za nic.

- Mam na swoim terenie zalew w Siczkach i przyjeżdżają tu na przykład wędkarze, którzy palą ogniska przy samym lesie - opowiada Zdzisław Zaczek, leśniczy z Jedlni Letnisko. - Jestem leśniczym od 30 lat i widzę, że świadomość ludzi wzrasta, ale wiele jest jeszcze do zrobienia.

Kolejnym grzechem jest wjeżdżanie samochodem do lasu. Nie wolno tego robić między innymi ze względu na bezpieczeństwo pożarowe. W takich warunkach każda iskra niesie zagrożenie.

- W lesie trzeba też pamiętać o własnym bezpieczeństwie. O wzniecenie pożaru jest łatwo, a ogień rozprzestrzenia się błyskawicznie - mówi Łukasz Szymański, rzecznik prasowy radomskich strażaków.

WSZYSCY W GOTOWOŚCI

Sytuacja w lasach regionu jest stale monitorowana. Na terenie podległym Regionalnej Dyrekcji lasów Państwowych w Radomiu są 42 wieże, z których przez całą dobę prowadzi się obserwacje. Każdy sygnał jest sprawdzany.

- Te wieże widzą się wzajemnie, obserwujemy cały teren - mówi Barbara Iwańska z radomskiej dyrekcji lasów.

W gotowości są dwa samoloty, które leśnicy wykorzystują w akcjach gaśniczych. Jeden z nich stoi na lotnisku w Piastowie, drugi w Masłowie.

- Falę pożarów lasów mieliśmy w kwietniu. Teraz jest ich mniej, ale się zdarzają. Sytuacja jest poważna i apelujemy o ostrożne obchodzenie się z otwartym ogniem i o nie wjeżdżanie do lasów samochodem - tłumaczy Barbara Iwańska.

Prawdziwą zmorą leśników i strażaków są podpalacze. Niestety, każdego roku przez ich głupotę niszczone są całe połacie lasów. W ubiegłym roku na przykład nastolatki podkładały ogień w okolicy Białobrzegów. Ich policja namierzyła.

- Uczestniczyłem w takiej akcji pod Radomiem, gdzie ewidentnie ktoś podpalał poszycie w kolejnych miejscach. Nawet widziałem tego człowieka, ale pożar tak szybko się rozprzestrzeniał, że nie było czasu, żeby go gonić - wspomina Łukasz Szymański.