Od czasu wyboru Miss dawnego województwa radomskiego minęło już przeszło 16 lat. Od tego czasu u Yvonne Simon wiele się zmieniło, choć akurat uroda pozostała.
- Doceniam to, co sama potrafię zrobić, bo na urodę nie mam wpływu. Uroda, to sprawa rodziców, genów, Boga. A gdy staję przed płótnem i zaczynam tworzyć, to tylko ode mnie zależy, jaki to będzie obraz - mówi malarka.
Jak przyznaje sama artystka, jej zwykły dzień upływa na pracy w studiu malarskim. W Atelier Yvonne zmaga się z materią, z przygotowywaniem płótna, farb.
- Pracuję w samotności, lubię to. Jestem introwertyczką i moje pomysły na obraz biorą się z wnętrza, z moich przemyśleń. Dopiero po kilku godzinach malowania mogę wyjść ze studia. Mieszkam w samym sercu Wiednia. Jest tu mnóstwo galerii, są niemal codziennie wernisaże, wystawy. To kolorowy świat. Popołudniami, czy wieczorami mogę oglądać obrazy moich kolegów, rozmawiać z nimi, dyskutować. Przychodzą inni wystawcy, wydawcy pism artystycznych, manszardzi - opowiada.
Malarka tylko na chwilę odwiedziła Radom, w czasie ostatnich świąt. Ma tu swoich bliskich, rodzinę. Część swoich reprodukcji obrazów podarowała na aukcję, jaka odbywała się w szkole podstawowej numer 1, na rzecz głuchej dziewczynki. Zresztą - to w tej właśnie szkole podstawowej, jeszcze jako uczennica, Yvonne Simon uczyła się rysowania na kółku plastycznym.
- Już wtedy Iwonka, nastoletnia dziewczynka, bardzo przykładała się do swoich rysunków. Lubiła malować. Była bardzo pracowita. Muszę dodać, że czasami swoja pracowitością dyscyplinowała i mnie do pracy. Na przykład chciała, bym zadawał jej więcej zadać do narysowania w domu - mówi Roman Waszko, nauczyciel w szkole i radomski plastyk.
W ŚWIETLE REFLEKTORÓW
Najbardziej znacząca przygoda w młodzieńczym życiu Yvonne Simon miała miejsce tuż przed maturą, w 1994 roku. Yvonne miała wówczas 19 lat.
- Chodziłam wtedy do liceum Kochanowskiego, w klasie z językiem niemieckim i miałam w głowie tylko maturę i przygotowania do egzaminów. Z perspektywy lat mogę powiedzieć, że nie zdawałam sobie sprawy do końca, czy jestem ładna, czy nie. A już na pewno nie myślałam o konkursach piękności - mówi Yvonne Simon.
Za to o konkursie pomyślała koleżanka Yvonne. Zobaczyła gdzieś plakat o konkursie piękności i tak długo namawiała Yvonne do udziału w konkursie Miss, aż ta wreszcie się zgodziła.
- Finał konkursu odbywał się w Łazienkach, w Warszawie. Nie chciałam, by ktoś w Radomiu dowiedział się o moim udziale w konkursie, a wówczas nie było Internetu i rzeczywiście zaplanowaliśmy z koleżanką, że o konkursie piękności w Radomiu nikt miał się nie dowiedzieć. Tak sobie obiecaliśmy - opowiada Yvonne.
Plan może i był dobry, ale nikt wtedy nie przewidział, że Yvonne…wygra finał i zdobędzie tytuł najpiękniejszej dziewczyny województwa radomskiego.
MALUCHEM PO RADOMIU
- Nikt mi chciał uwierzyć, że nie nastawiałam się na wygraną. Naprawdę wtedy nie miałam do tego głowy. Przecież nocami uczyłam się do matury, do egzaminów. A w dzień musiałam ćwiczyć kroki sceniczne, choreografię. Nie chciałam tego robić i tym bardziej się zdziwiłam, że zostałam uznana na najlepszą - uśmiecha się malarka.
Tajemnica szybko się wydała i dotarła także do szacownego liceum. W VI liceum wiadomość o zdobyciu tytułu najpiękniejszej radomianki była dużą niespodzianką. Nauczyciele, koleżanki, koledzy gratulowali sukcesu
- Dostałam nawet nagrodę główną, czyli fiata 126p. Nie miałam wtedy prawa jazdy, musiałam się nauczyć jeździć samochodem. Dopiero, jak zdałam egzamin, jeździłam tym maluchem po ulicach Radomia - śmieje się artystka.
ŚWIATŁO NA KARTCE
Tuż po maturze absolwentka liceum wyjechała z Radomia. Los sprawił, że znalazła się w Wiedniu. Nie mając wsparcia, ale za to ze znajomością niemieckiego, Yvonne postanowiła zostać malarką.
- Muszę powiedzieć, że mój niemiecki był doskonały. Zawdzięczam to głównie mojej nauce w liceum Kochanowskiego, a zwłaszcza profesorowi Jackowi Książce, który uczył niemieckiego. Mogłam swobodnie rozmawiać w Wiedniu, nie było problemów z porozumieniem na egzaminie wstępnym - opowiada Yvonne Simon.
Złożyła papiery na dwie wiedeńskie uczelnie: na Akademię sztuk Pięknych i na Uniwersytet Sztuk Stosowanych, do prestiżowej klasy profesora Christiana Ludwiga Attersee. To tej drugiej uczelni zgłosiło się kilkuset, może 200, czy 300 chętnych z całego świata. Po kilkudniowych egzaminach wstępnych na uczelnię zostało przyjętych tylko siedmiu. Yvonn była jedyną Polka na uniwersytecie.
- Nie były to łatwe egzaminy, a odsiew - ogromny. Dość powiedzieć, że jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymałam na egzaminie było...namalowanie światła. Jeden z egzaminatorów po prostu powiedział mi: namaluj światło. Musiałam od razu to zrobić - mówi Yvonne.
Adeptka sztuki dzielnie poradziła sobie z tym zadanie. Wzięła po prostu kawałek kartki i wycięła nożyczkami w niej napis: Licht, co po polsku znaczy światło, jasność. Trzeba było przy tym trzymać kartkę z wyciętym napisem pod odpowiednim kątem, by światłość przenikała przez wycięte szczeliny.
- Usłyszałam, że dobrze poradziłam z tym zadaniem. Ale to nie był koniec egzaminu. Jeszcze przez trzy dni musiałam się zmagać z różnymi zadaniami - dodaje radomianka.
TALENT I PRACA
Wysiłek Yvonne na egzaminach wstępnych doceniła też druga wiedeńska uczelnia - czyli Akademia. Jednak kiedy trzeba było wybrać jedną z dwóch renomowanych uczelni, radomianka zdecydował się na naukę na Uniwersytecie.
- Zdecydował też o tym autorytet profesora Christiana Ludwiga Attersee. To niezwykły człowiek, cieszący się wielkim szacunkiem nie tylko w Wiedniu. Cieszyłam się, że mogłam się uczyć pod jego kierunkiem, a potem przekonałam się, gdy już sama malowałam, jakim autorytetem cieszy się profesor u wystawców, właścicieli galerii - dodaje Yvonne Simon.
Po skończeniu uczelni, tylko dwie osoby z tych siedmiu przyjętych na uniwersytet, uprawia dziś sztukę. Rynek weryfikuje resztę. W tej dwójce jest właśnie Yvonne.
- Niektórzy absolwenci sztuki muszą nawet kilka lat się starać, by mieć swoją wystawę w galerii. Ja miałam wystawę już pół roku po tym, jak obroniłam dyplom - mówi artystka.
Jej obrazy są już rozpoznawalne w Austrii, trafiają na wiele wystaw, do galerii, do wymagających wiedeńskich wystawców.
- Nikt nie wiedział w Wiedniu o moim tytule miss, a ja nikomu o tym nie mówiłam. Uroda, to rzecz przemijająca, a ja chciałam malować i nadal będę to robić - uśmiecha się.
LEKKOŚĆ BYTU
Godziny w atelier spędzone każdego dnia niosą też wiele radości dla Yvonne Simon. Mówi, że dąży do tego, by jej obrazy, jej pędzel, ruchy - miały lekkość.
- Czasami taką lekkość udaje mi się uzyskać tylko przez sekundę. To duży sukces. I czasami dla tej jednej sekundy, dla ułamka chwili warto tyle malować. Jestem wtedy bardzo szczęśliwa - uśmiecha się szeroko Yvonne Simon.
Yvonne Simon
Właściwie Iwona Mazur, lat 35. Malarka. Urodzona w Pionkach, przez wiele lat mieszkała w Radomiu, gdzie ukończyła VI Liceum Ogólnokształcące imienia Jana Kochanowskiego. W 1994 roku uzyskała tytuł Miss Województwa Radomskiego. Od 1999 roku mieszka w Wiedniu, gdzie z powodzeniem tworzy swoje obrazy. Ukończyła Uniwersytet Sztuk Stosowanych w Wiedniu, klasę malarstwa, animacji filmowej i tkaniny u profesora Christiana Ludwiga Attersee. Ma za sobą kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i zbiorowych w najbardziej prestiżowych galeriach austriackich i szwajcarskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?