Żrąca substancja w Urzędzie Gminy Chlewiska (nowe fakty)

W piątek Urząd Gminy Chlewiska pracował już bez zakłóceń. Udało się ustalić, że rozpylona dzień wcześniej substancja nie stanowiła zagrożenia dla życia ludzi.

Jak pisaliśmy w czwartek przed godzina 11 w Urzędzie Gminy w Chlewiskach ktoś rozpylił żrąca substancję. Konieczna była ewakuacja, na miejscu pracowali strażacy, policjanci i Sanepid.

PRZYJECHAŁO LABORTORIUM

- Substancja w dużym stężeniu mogła działać drażniąco, ale generalnie nie stanowiła zagrożenia dla życia ludzi - mówi Bartłomiej Wilczyński, rzecznik prasowy szydłowieckiej straży pożarnej.

Rozbitą fiolkę znaleziono na klatce schodowej urzędu. Jej resztki zbadali strażacy z Warszawy. Przyjechali do Chlewisk z mobilnym laboratorium.

- Budynek został wywietrzony, strażacy zneutralizowali podłogę. Nie ma zagrożenia - przekonuje Bartłomiej Wilczyński.

Jeszcze w czwartek do domów zwolnione zostały też trzy pracownice Urzędu Gminy w Chlewiskach. Kobiety miały najsilniejsze objawy związane z wdychaniem substancji. Po badaniach okazało się, że nic im już nie zagraża.

BĘDZIE MONITORING

W piątek od rana Urząd Gminy w Chlewiskach pracował już bez zakłóceń.

- Wszyscy byli w pracy, poza trzema paniami, które trafiły do szpitala - mówi wójt Chlewisk Krzysztof Adamczyk. - Myślę, że to był chuligański wybryk, czyjaś złośliwość, czy głupota

W Chlewiskach nie ma monitoringu. Ale teraz ma być instalowany. Jak mówi Krzysztof Adamczyk już wcześniej były takei plany, ale odkładano ich realizacje na później.

- Po tym, co wydarzyło musimy zainstalować kamery - mówi Krzysztof Adamczyk. - Urząd jestpilnowany przez firmę ochroniarską, ale monitoringu wizyjnego nie mamy.

Na razie nie wiadomo, kto podrzucił i rozbił fiolkę z drażniącą substancją. Sprawcy szukają szydłowieccy policjanci.

- Policjanci przesłuchują świadków, prowadzą rozpytania w celu ustalenia, kto mógł się przyczynić do rozpylenia tego środka - mówi Dariusz Gawęda, rzecznik prasowy szydłowieckiej policji.